Wyborcza propaganda PiS. Czego to oni nie wygadują!

1 tydzień temu
Zdjęcie: PiS


Zbigniew Bogucki i Karol Nawrocki, w swojej desperackiej próbie zdyskredytowania Rafała Trzaskowskiego, uciekają się do taniej manipulacji i populistycznych chwytów, które mają odwrócić uwagę od ich własnej nieudolności. Bogucki, w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl, maluje obraz Trzaskowskiego jako tchórza, który unika debaty, podczas gdy sam Nawrocki rzekomo nie boi się żadnego wyzwania. To narracja wygodna, ale rażąco fałszywa, gdy przyjrzymy się faktom i intencjom stojącym za ich słowami.

Po pierwsze, Bogucki zarzuca Trzaskowskiemu „ucieczkę do przodu” i próbę narzucenia warunków debaty, pomijając fakt, iż to sztab Nawrockiego od początku kampanii gra na zwłokę, unikając jasnych deklaracji i eskalując konflikt zamiast szukać porozumienia. Oskarżenia o tchórzostwo są tu jedynie projekcją własnej niepewności – Nawrocki, zamiast przyjąć wyzwanie i pokazać klasę, woli chować się za krzykliwymi hasłami Boguckiego, który wylewa frustrację, nie proponując nic konstruktywnego. Ich rzekoma otwartość na debatę z „wszystkimi mediami” to zwykła zasłona dymna – w rzeczywistości chodzi im o zapewnienie przychylności mediów o konkretnym, konserwatywnym profilu, które będą rzucać Nawrockiemu wygodne pytania.

Po drugie, Bogucki insynuuje, iż Trzaskowski gardzi częścią Polaków, wybierając określone media. To hipokryzja w najczystszej formie. Czyżby Nawrocki i Bogucki zapomnieli, jak często sami unikają mediów krytycznych wobec ich obozu politycznego? Ich troska o „wszystkich widzów” brzmi jak kiepski żart, gdy przypomnimy sobie, jak wybiórczo traktują zaproszenia do niezależnych redakcji. Oskarżanie Trzaskowskiego o manipulację, podczas gdy sami budują narrację o „pustym krześle” i „tchórzostwie”, to klasyczny przykład odwracania kota ogonem.

Najbardziej żenujące jest jednak to, jak Bogucki i Nawrocki próbują przedstawić siebie jako ofiary rzekomej nieuczciwości Trzaskowskiego, podczas gdy ich własna strategia opiera się na chaosie i agresywnej retoryce. Bogucki mówi o „równej walce”, której rzekomo pragną, ale ich działania wskazują na coś zupełnie przeciwnego – chodzi im o ustawienie debaty na własnych warunkach, gdzie Nawrocki będzie mógł brylować w bezpiecznym środowisku, bez ryzyka trudnych pytań. To nie Trzaskowski jest „kruchy jak wafelek”, jak złośliwie sugeruje Bogucki, ale właśnie Nawrocki, którego kampania zdaje się opierać na pustych sloganach i braku realnej wizji.

Podsumowując, Bogucki i Nawrocki nie mają moralnego prawa zarzucać komukolwiek tchórzostwa czy manipulacji. Ich kampania to festiwal hipokryzji, w którym próbują maskować własne słabości, atakując przeciwnika. Zamiast skupić się na merytorycznej debacie, wolą grać na emocjach i polaryzować społeczeństwo. jeżeli ktoś tu ucieka przed uczciwą konfrontacją, to z pewnością nie jest to Trzaskowski, ale Nawrocki, który boi się, iż w świetle reflektorów jego polityczny bluff zostanie obnażony.

Idź do oryginalnego materiału