Brzmi to niewiarygodnie, ale Jarosław Kaczyński obawia się o los demokracji nad Wisłą. A przynajmniej mówi, iż się obawia. Samo w sobie godne pochwały, gdyby nie to, iż zagrożenia lider PiS upatruje w… demokratycznej opozycji.
– Gdyby „opozycja totalna” zwyciężyła przyszłoroczne wybory parlamentarne, to zaproponowałaby atak na wszystko, co jest im przeciwne. […] Zagrożone będą prawo, Kościół i demokracja. (…) Zmianie ulegnie wszystko to, co udało się przez siedem lat rządów Zjednoczonej Prawicy zrobić. Z pewnością dojedzie wtedy do zmian w polityce zagranicznej – wypalił Kaczyński.
– Platforma Obywatelska jest formacją polityczną, dla której interes Polski nie ma żadnego znaczenia – przekonywał.
Ciekawe tylko czemu to rząd PiS oskarżany jest o łamanie praworządności? O tym Kaczyński akurat się nie zająknął. A szkoda.