1 tydzień temu
Karol Nawrocki znowu spełnił marzenie Władimira Putina. Prezydenckie weto, które uderza w ukraińskie kobiety, dzieci i starców zamieszkałych w Polsce, zostało w Moskwie przyjęte jak największy prezent polityczny od Warszawy. W redakcjach rosyjskich mediów – od propagandowych kanałów telewizyjnych po internetowe portale kontrolowane przez Kreml – zapanowała euforia.
Putinowskie tuby propagandowe rozpisują się o „rozsądnym i odważnym” prezydencie Polski, a w Moskwie strzelają korki od szampana.
To właśnie w takich momentach najlepiej widać, czyje interesy realizuje uzurpator Nawrocki. Zamiast wspierać sojuszników, którzy bronią Europy przed rosyjskim imperializmem, decyduje się na gesty idealnie skrojone pod oczekiwania Kremla. Ograniczenie praw Ukraińców to nie tylko dramat tysięcy rodzin, które znalazły w Polsce dom. To także osłabienie naszej gospodarki, która dzięki ich pracy zyskała stabilność.
Putinowska propaganda nie kryje euforii – dla niej każdy taki ruch Warszawy to dowód, iż Polska dryfuje w stronę prorosyjskiej polityki. Nawrocki jawi się tam jako człowiek, który wykonuje zadania nie rządu w Warszawie, ale życzenia Moskwy. W rosyjskich przekazach to on „postawił się Zachodowi” i „chroni interesy narodowe” – czyli dokładnie powtarza narrację Putina.
W rzeczywistości to zdrada polskich interesów. Polska traci wizerunkowo, gospodarczo i politycznie. Zamiast być liderem regionu, który wspiera Ukrainę i wzmacnia własne bezpieczeństwo, stajemy się bohaterem prorosyjskich nagłówków. Nawrocki swoim wetem wywołał kryzys humanitarny i jednocześnie dostarczył Putinowi politycznej amunicji.
Na Kremlu cieszą się, bo wiedzą, iż im gorzej radzi sobie Ukraina, tym większe szanse na zwycięstwo Rosji. A każdy ruch Nawrockiego w tym kierunku to dla Putina powód do świętowania.
Uzurpator pokazał, iż nie stoi po stronie Polski i Europy. Stoi tam, gdzie słychać wystrzał korków od szampana – na Kremlu.
