Codzienność w Tilt Cove wyglądała jak z pocztówki: dokarmianie ptaków z pokładu łodzi, przejażdżki kamperem po okolicy, obserwowanie fok i ptactwa polującego na ryby. Dla burmistrza miasta było to życie spokojne i pełne uroku.
Jednak ta spokojna rzeczywistość właśnie dobiega końca.
Cała populacja Tilt Cove, licząca zaledwie cztery osoby, podjęła decyzję o wyprowadzce.
„Myślałem, iż zostanę tu już na zawsze” – przyznaje Collins. „Ale czas nie oszczędza nikogo, a im jesteś starszy, tym szybciej on mija”.
Collins zamieszkał w Tilt Cove jako sześciolatek. Przez ostatnie 45 lat żył w tym samym domu, który sam niemal całkowicie odnowił. To tutaj, razem z żoną Margaret, wychował dzieci i stworzył rodzinny dom.
W tej odizolowanej osadzie mieszkały tylko dwie pary – rodzeństwo, które ożeniło się z innym rodzeństwem. Tilt Cove znajduje się wśród miedzianych wzgórz, świadectwa przeszłości miasta jako niegdyś prężnie działającej osady górniczej.
Z trzech stron miasto otaczają wzgórza, a z czwartej – ocean. W Tilt Cove pozostało zaledwie kilka domów – od tradycyjnych saltboxów po nowoczesne bungalowy, należące do obu rodzin.
Obie rodziny otrzymały rekompensaty za opuszczenie osady, jednak władze prowincji nie podały ich wysokości, powołując się na ochronę prywatności.
„To trudne i przygnębiające, bo nikt nie chce opuszczać domu. Ale względy zdrowotne są ważniejsze. Zimy tutaj bywają naprawdę surowe” – mówi Collins.
Obie rodziny przeprowadzają się do King’s Point – miejscowości położonej w południowo-zachodniej części zatoki Green Bay, na tym samym wybrzeżu. Zdecydowali się na to miejsce ze względu na bliskość rodziny, dostęp do udogodnień i lepszą opiekę zdrowotną.