Życie we dwoje pod jednym dachem bez formalnego związku to dla wielu Polaków współczesna norma. Szacuje się, iż ponad 2,5 miliona par w Polsce żyje w nieformalnych związkach, a ich liczba stale rośnie. Niestety, ta romantyczna wizja wspólnej przyszłości może okazać się kosztowniejsza, niż myślisz. Polski fiskus coraz śmielej zagląda do portfeli takich par, traktując wspólne mieszkanie jako… źródło przychodu. jeżeli jesteś właścicielem nieruchomości, a Twój partner dorzuca się do opłat, możesz nieświadomie narazić się na dodatkowy podatek dochodowy. Urzędnicy skarbowi mają już gotowy mechanizm, aby naliczyć daninę, choćby jeżeli nie podpisaliście żadnych dokumentów. To poważna pułapka, która może uderzyć w budżet wielu gospodarstw domowych już w 2025 roku.
Pułapka nieformalnego użyczenia. Kiedy fiskus widzi przychód?
Kluczem do zrozumienia problemu jest pojęcie „umowy użyczenia”. Zgodnie z polskim prawem, nie wymaga ona formy pisemnej. Wystarczy, iż właściciel mieszkania wyrazi zgodę na wspólne zamieszkanie, a już powstaje domniemanie, iż udostępnia on nieruchomość drugiej osobie bezpłatnie. I tu zaczynają się schody. O ile opłaty licznikowe – takie jak rachunki za gaz, wodę czy prąd – są traktowane jako koszty bieżącego utrzymania i nie budzą zastrzeżeń urzędników, o tyle regularne dopłaty do czynszu administracyjnego, podatku od nieruchomości czy ubezpieczenia mieszkania to dla fiskusa czerwona flaga. Skarbówka może uznać, iż właściciel nieruchomości wzbogacił się kosztem partnera, przyjmując od niego świadczenia, które w rzeczywistości stanowią jego przychód. W praktyce oznacza to, iż jeżeli Twój partner co miesiąc przelewa Ci na konto, powiedzmy, 800 złotych na pokrycie części czynszu i innych stałych opłat, to te 800 złotych może zostać potraktowane jako Twój dochód, od którego musisz zapłacić podatek.
Co istotne, za rozliczenie z urzędem skarbowym odpowiada wyłącznie właściciel mieszkania, a nie osoba, która się do niego wprowadziła. To na nim spoczywa obowiązek wykazania tego „przychodu” i uregulowania należności. Brak takiej deklaracji może skutkować nie tylko koniecznością zapłaty zaległego podatku, ale także naliczeniem odsetek oraz kar. Urzędnicy skarbowi, jak wskazują eksperci, coraz baczniej przyglądają się takim nieformalnym układom, szczególnie gdy w grę wchodzą regularne, udokumentowane przelewy bankowe.
Miliony Polaków na celowniku. Jak urzędnicy weryfikują związki?
Skąd fiskus wie, iż mieszkasz z partnerem bez ślubu i dzielicie się kosztami? Możliwości jest kilka. Po pierwsze, urzędy mają dostęp do coraz szerszego zakresu danych, w tym informacji o przelewach bankowych, które mogą być monitorowane w przypadku podejrzenia nieprawidłowości. Opis przelewu typu „czynsz za mieszkanie” czy „opłaty za nieruchomość” to dla kontrolera jasny sygnał. Po drugie, nie można wykluczyć anonimowych donosów, które niestety w polskiej rzeczywistości podatkowej wciąż są dość powszechne. W końcu, urzędnicy mogą analizować dane z innych źródeł, np. meldunkowych, choć to rzadziej używana ścieżka.
Warto podkreślić, iż każdy przypadek jest oceniany indywidualnie. jeżeli partner dorywczo dorzuci się do rachunku za prąd, ryzyko jest niewielkie. Jednak, gdy na konto właściciela regularnie, przez wiele miesięcy, wpływają kwoty rzędu kilkuset złotych z tytułu „utrzymania nieruchomości”, fiskus ma solidne podstawy do wszczęcia postępowania. Urzędnicy zdają sobie sprawę, iż wycena wartości świadczeń w nieformalnym związku bywa trudna, ale w sytuacji klarownych przelewów na konto, nie zawahają się naliczyć daniny. To pokazuje, iż choćby w prywatnej sferze życia, takiej jak wspólne zamieszkanie, należy zachować ostrożność i świadomość konsekwencji podatkowych.
Konsekwencje finansowe i jak się chronić. Liczby nie kłamią.
Potencjalne konsekwencje finansowe mogą być dotkliwe. Załóżmy, iż Twój partner przez 3 lata co miesiąc przelewał Ci 700 złotych na pokrycie kosztów czynszu administracyjnego i podatku od nieruchomości. W ciągu tego okresu zgromadziłbyś „przychód” w wysokości 25 200 złotych. Przy stawce podatkowej 12% (dla pierwszego progu podatkowego), oznacza to 3024 złote niezapłaconego podatku. Do tego dochodzą odsetki za zwłokę, które mogą wynieść kilkaset złotych rocznie, oraz potencjalne kary za zatajenie dochodu. To kwoty, które mogą mocno nadszarpnąć domowy budżet.
Jak się zatem chronić przed taką sytuacją? Istnieje kilka praktycznych rozwiązań. Po pierwsze, rozważcie formalizację związku – małżeństwo lub zarejestrowany związek partnerski (jeśli takie rozwiązania będą dostępne w pełnym zakresie w 2025 roku) zmieniają status prawny i podatkowy. Po drugie, jeżeli nie chcecie formalizować związku, możecie podpisać umowę najmu, choćby na symboliczną kwotę. Wówczas partner będzie najemcą, a Ty będziesz rozliczać się z najmu, co jest jasne dla fiskusa. Po trzecie, unikajcie przelewów z opisami sugerującymi podział kosztów nieruchomości. Zamiast tego, partner może płacić bezpośrednio za swoje rachunki (np. prąd, gaz), a resztę pieniędzy przekazywać w innej formie, trudniejszej do interpretacji jako przychód. Wreszcie, najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest konsultacja z doradcą podatkowym, który pomoże dopasować strategię do Waszej indywidualnej sytuacji i uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek ze strony Urzędu Skarbowego.
Miłość pod jednym dachem to piękna sprawa, ale polski fiskus coraz częściej traktuje ją jak źródło przychodu. W 2025 roku, w obliczu rosnącej czujności organów podatkowych, świadomość prawna i podatkowa staje się kluczowa dla par żyjących w nieformalnych związkach. Nie pozwól, aby miłość zamieniła się w niespodziewany dług podatkowy. Działaj prewencyjnie i zabezpiecz swoją finansową przyszłość.
Read more:
Wspólne mieszkanie bez ślubu? Fiskus widzi w tym przychód i naliczy podatek!