Radosław Sikorski bez owijania w bawełnę podsumował niebezpieczne „akcje” Grzegorza Brauna. Minister przyznał, iż w Polsce antysemityzm ma twarz kontrowersyjnego polityka. Antysemita z Bogiem na ustach Radosław Sikorski jako szef MSZ od pierwszego dnia pracy w resorcie udowadnia, iż zna się z swojej robocie. Gdy minister występuje na arenie międzynarodowej lub w zagranicznych mediach, można być spokojnym o to, co powie i jak powie. Mówiąc krótko – wstydu nie ma. Zwróćcie uwagę, iż choćby środowisko PiS nie jest skore do przesadnego krytykowania działalności Sikorskiego. Raz, iż minister nie daje powodów, dwa, iż błyskawicznie wyprowadziłby nokautujący cios. W zupełnie innym miejscu w swojej politycznej – za przeproszeniem – karierze znajduje się Grzegorz Braun. Facet kiedyś mógł uchodzić za ekscentrycznego inteligenta, dziś kojarzy się tylko z gaśnicą, paleniem flag i – pożal się Boże – „szczęść Boże”. o ile ktoś w tym kraju obraża uczucia religijne, to nie twórcy memów z Janem Pawłem II i kremówkami, ale właśnie europoseł, który zapracował sobie wizerunek antykatolika – agresora, bufona, homofoba i ksenofoba, który wyciera sobie twarz wiarą: w jednej ręce trzymając Pismo Święte, w drugiej gaśnicę wycelowaną w twarz bezbronnej kobiety kobiety. Jakby tego było mało, Grzegorz Braun ma też na koncie „interwencję poselską”, podczas