Czy jak ktoś twierdzi, iż światło niebieskie porusza się szybciej niż czerwone, powinien być ścigany prawnie?
IMHO, absolutnie nie. Mało kogo to obchodzi, a ci, co obchodzi, to wzruszą ramionami.
Czy jak ktoś twierdzi, iż nie ma dowodów na boskość Jezusa, powinien być ścigany prawnie?
IMHO, absolutnie nie, a, niestety, może być, bo obraża uczucia religijne wiernych.
Czy jak ktoś twierdzi, iż niżej podpisany falsyfikuje wyniki badań (a tego nie robi), powinien być ścigany prawnie?
IMHO, absolutnie tak, bo naraża mnie na nieprzyjemności różnego rodzaju. Na przykład, mógłbym nie dostać grantu.
Czy jak ktoś twierdzi, iż pod Monte Cassino zginęło 100 żołnierzy (czyli 10% tego, co naprawdę), powinien być ścigany prawnie?
Nie wiem. Z jednej strony powinna być wolność słowa, ale z drugiej obrażeni są polscy żołnierze i rodziny poległych.
Czy jak ktoś podaje w wątpliwość eksterminację Żydów w Oświęcimiu, powinien być ścigany prawnie?
Sytuacja nieco podobna do poprzedniej, hipotetycznej, na temat żołnierzy spod Monte Cassino.
Ja byłbym za tym, żeby Brauna nie sadzać do pudła (stanie się wtedy męczennikiem), tylko są powinien nakazać, żeby w telewizji publicznej, TVN i Polsacie odbyła się debata Grzegorza Brauna z Piotrem Cywińskim, dyrektorem Muzeum Auschwitz.
Podobnie, jak byłbym za tym, żeby odbyła się w telewizji debata oszołoma od prędkości światła niebieskiego i czerwonego z profesorem, na przykład, Tomaszem Dietlem.
Michał Leszczyński