Rosjanie dość sprytnie nas podzielili i sprytnie rozgrywają, oczywiście korzystając z rozbudowanej siatki agenturalnej, w dużej mierze pozostałości po starym systemie. Jedną z najważniejszych przybudówek kremlowskich jest od lat PiS, to dość powszechna opinia, która łatwo poprzeć faktami. PiS, o czym też wiemy, choć czasami udajemy, iż nie pamiętamy, nie wziął się znikąd, pozgarniał po prostu z rynku różne sieroty postpeerelowskie, postkomunistyczne i postsowieckie. To zbiorowisko agentów różnej maści i autoramentu, zaś ci najzdolniejsi z punktu widzenia Kremla, odwalają kawał dobrej roboty, wcale się nie kryjąc, ba, chodzą sobie na wolności a niektórzy zajmują choćby eksponowane stanowiska.
Tak więc wszystko to do kupy poskładał w którymś momencie Kaczyński (ten jeden, bo ten drugi był, nie mówi iż przygłup, ale mniej cwany był, no i się nieco cykał) i oto PiS jak poprzedniczka matka, stał się choćby przez moment siłą przewodnią narodu, dalej zresztą z ambicjami.
Co więcej i co smutne, znacząca część narodu, bez względu na dyskwalifikujące kaczystów fakty, przez cały czas jest z partią (a partia z narodem) i ślepo jej wierzy, a to z braku jak to nie mówi umysłowości, a to też będąc do cna zsowietyzowana. To oczywiście w dużej mierze sprawa głównie pokoleniowa, przewaga pewnej grupy wiekowej głosującej na piździelców sporo tłumaczy. Kochali pasjami PZPR, teraz zadurzyli się w PiS. I to na śmierć i życie. Przy tej okazji przypomnę tu ową starą ale i na swój sposób oczywistą opowiastkę, nota bene świadczącą o wyjątkowej głupocie tego narodu, iż największym i w pewnym sensie budzącym szacunek numerem jaki wywinęła nam PZPR, było pozorne rozwiązanie się i przemianowanie na PiS.
Twierdzę przeto, iż pomijać przeszłość wielu Polaków, jako masa jesteśmy bardzo do Rosjan podobni, czym ułatwiamy im robotę, wręcz jesteśmy jednacy, tylko udajemy kogoś cywilizacyjnie na wyższym poziomie, głównie dla poprawy swojego samopoczucia. Rosjanie doskonale o tym wiedzą, ostatecznie czterdzieści parę lat tu siedzieli, ludzi poznali, tych co trzeba poprzekręcali. Tego typu nauka i doświadczenie nigdy nie idzie w las. Mają teraz wyjątkowe łatwe zadanie. Trzeba tylko wiedzieć co i kiedy wrzucić i kiedy jaką śrubę dokręcić. Oni ten mechanizm znają świetnie. A my im oczywiście kibicujemy.
Bo my, pomimo tej głoszonej wszem i wobec swojej wyższości, nie tylko zresztą w stosunku do Rosjan, ale wszystkich innych wkoło, więc my podobnie jak i oni, historii za bardzo nie znamy, ale oczywiście jesteśmy z niej dumni. No dobrze, jeżeli choćby znamy i coś tam wiemy, to tylko do wiadomości przyjmujemy te wygodne dla nas fakty, niewygodnych nie zauważamy, o niewygodnych zapominamy, głośno krzyczymy, iż ich nie było. Nie ma więc nic dziwnego ani zaskakującego w tym, iż niczego się nie uczymy, wniosków żadnych nie wyciągamy, podobnie jak szary i bosy przeciętny ruski pato-patriota, ślepo zapatrzony w swą zmanipulowaną historię i swą władzę. Takimi najłatwiej się rządzi.
Widzimy to za Bugiem, widzimy to nad Wisłą. U nich z dupy majtki dzieciom zdziera cerkiew u nas kościół, i jedni i drudzy okradają ludzi, pierdolą niestworzone głupoty, zniewalają umysły w imię własnej korzyści, ale też w imię władzy dla której głupi, miałki i uległy naród jest czymś cennym. Więc nie łudźmy się, iż tu nagle coś się zmieni i zmądrzejemy, iż odzyskamy trzeźwość, tę umowną i tę faktyczną, bo przecież picie wódy na umór też te oba narody łączy. Polak pijany, czy Ruski pijany, jeden chuj iż tak powiem, ten sam sport, ten sam cywilizacyjno-edukacyjno-ewolucyjny odpad.
Nie stać nas na nic innego, niż tylko groźne z pozoru pohukiwanie i potakiwanie żądnym tego prowokatorom. Przypomina mi się anegdota którą opowiadała nie tak dawna, zapomniana już mocno gwiazda sowieckiej estrady, nijaka Pugaczowa Ałła; nie mój sort absolutnie, ale dykteryjka przednia. W dowcipie tym władze każą Rosjanom przyjść pilnie na Plac Czerwony, gdzie za brak dostatecznie patriotycznych postaw mają zostać powieszeni. Pada w tej sytuacji tylko jedno pytanie: czy przynieść własne liny, czy będą rozdawać je na miejscu. Koniec historii.