(1).jpg)
Wojna polsko-polska nabiera mocy.
Podział na Polskę liberalnej demokracji i Polskę globalnej prawicy stał się trwały. To już nie tylko różnica poglądów – to głębokie pęknięcie kulturowe. Czasem mówi się o podziale na elity i lud, oświeconych i ludowych.
Podział na Polskę liberalnej demokracji i Polskę globalnej prawicy stał się trwały. To już nie tylko różnica poglądów – to głębokie pęknięcie kulturowe. Czasem mówi się o podziale na elity i lud, oświeconych i ludowych.
• Liberalna demokracja próbuje przekonywać, by się nie bać – imigrantów, osób LGBT, wyemancypowanych kobiet, ludzi wykształconych, Unii Europejskiej, innych religii, równości, bezdomnych, osób innych ras czy narodowości.
• Globalna prawica – przeciwnie. Przywraca „ludowi” prawo do lęku. Prawo, by mógł się publicznie bać, by mógł głośno mówić, co go przeraża.
Często sprowadza się to tylko do antykomunizmu i chodzenia do kościoła. Prostackie? Być może. Ale wystarczające, by trwać w tej wojnie.
Ta wojna rozbija społeczeństwo. Zrywa więzi, tworzy dwa obozy – obce, a często wrogie wobec siebie. Oba utraciły zdolność komunikacji. Prawda, moralność, etyka, fakty – przestały mieć znaczenie.
Dla liberalnej demokracji prawica to ciemnota, religijny fundamentalizm, średniowiecze – więc nie ma o czym rozmawiać.
Dla globalnej prawicy przeciwnicy to „zdrajcy”, „Niemcy”, „kanalie”, „ubeckie wdowy”, „gorszy sort”, „mordy zdradzieckie”, „resortowe dzieci”, „lumpy”, „dzicz”, „element animalny”, więc broń Panie Boże przed szatanami.
Jak mamy żyć w takim kraju?
Możemy dalej walczyć – kto kogo bardziej opluje. Możemy udać się w wewnętrzną emigrację. Ale Polski – tej wspólnej – żal.
Daleko odeszliśmy od pierwszej „Solidarności”.
Św. Jan Paweł II podczas wizyty w 1987 roku mówił:
„Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy ‘brzemię’ dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.
„Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni przeciw drugim. I nigdy ‘brzemię’ dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności”.