Wojna na marsze. Ekspert: Nieprzemyślana idea

4 godzin temu
W niedzielę przez Warszawę przejdą dwa marsze: jeden Koalicji Obywatelskiej, drugi PiS-u. O co tu chodzi? O mobilizację wyborców? O obrazki w telewizji? Walka o to, kto zgromadzi więcej ludzi, czy jest to walka o coś innego? Jak pan na to patrzy? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom WP, zwrócił się do prof. Jarosława Flisa, socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Sama idea marszu, rzucona przez Donalda Tuska, ewidentnie była nieprzemyślana. Nie zakładała, iż coś może pójść nie tak. W ogóle koncepcja, żeby eksponować Tuska w momencie, w którym rząd ma takie sobie notowania, łagodnie rzecz ujmując, to jest jakieś nieporozumienie. Zobaczymy, czy Tusk się tam pojawi, będzie dziwne, jak się nie pojawi, ale jak się pojawi, to raczej nie będzie mobilizował swoich wyborców bardziej niż wyborców przeciwnika. Wiadomo, iż dla sporej części z wyborców PiS-u on działa jak płachta na byka - stwierdził prof. Flis. - Widzimy to w sondażach zaufania społecznego, iż i Kaczyński, i Tusk są tam daleko w tyle za Dudą i Trzaskowskim - mówił gość programu. - Zdążyli sobie narobić wrogów przez te wszystkie lata - dodał. - Teraz tak naprawdę Nawrocki będzie miał taką okazję, żeby stworzyć braterstwo broni razem z Konfederacją i Braunem. Zobaczymy, czy ich zaprosi, czy oni tam przyjdą, bo to będzie ciekawe, jak oni będą się zachowywać - dodał prof. Jarosław Flis.
Idź do oryginalnego materiału