Wojna między Iranem a Izraelem wisi na włosku. USA wysyłają lotniskowiec

1 miesiąc temu
Już nie tylko amerykańskie media, ale także administracja Białego Domu z prezydentem Joe Bidenem na czele ostrzega przed atakiem Iranu na Izrael. Stany Zjednoczone na samych ostrzeżeniach nie poprzestają i zdecydowały się wysłać na Bliski Wschód swój lotniskowiec Dwight Eisenhower.


Przypomnijmy, iż jak informuje amerykańska telewizja CBS Izrael i Stany Zjednoczone szykują się na "najgorszy scenariusz", czyli na bezpośredni atak Iranu, do którego może dojść w ciągu najbliższych godzin.

Czy Iran zaatakuje Izrael?


Stacja cytuje dwóch amerykańskich oficjeli, którzy utrzymują, iż w agresji użyte zostaną ponad setka dronów oraz dziesiątki rakiet. W ocenie Amerykanów taki atak mógłby być trudny do obrony dla Izraela – jednak może okazać się on mniejszy.

Media zwracają uwagę, iż ambasada USA wydała ostrzeżenia dla swoich obywateli, aby nie podróżowali do Izraela. Dodatkowo ograniczono też ruch amerykańskich dyplomatów wewnątrz kraju.

Dlaczego Iran miałby zaatakować Izrael akurat teraz? Teheran od ponad tygodnia zapowiadał zemstę na państwie żydowskim w zamian za uderzenie na teren irańskiego kompleksu dyplomatycznego w Damaszku. Zginęło wówczas siedmiu oficerów, w tym dwóch dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Dziennikarze pytają Bidena, USA wysyłają lotniskowiec


Dziennikarze w Białym Domu o zagrożenie zapytali samego Joe Bidena. Chcieli wiedzieć, kiedy prezydent USA spodziewa się ataku Iranu na Izrael?

– Nie chcę wdawać się w niejawne informacje, ale spodziewam się, iż będzie to wcześniej niż później – powiedział Biden i dodał.

– Jesteśmy oddani obronie Izraela. Będziemy wspierać Izrael i pomożemy Izraelowi się bronić i Iran nie odniesie sukcesu – zapewnił.

Być może dlatego amerykański lotniskowiec Dwight Eisenhower pojawił się w piątek (12.04) na wodach Morza Czerwonego w pobliżu Izraela. Jednostka ta jest w stanie przychwycić irańskie pociski rakietowe oraz drony, gdyby kraj ten postanowił zaatakować przy ich użyciu Izrael.

Jak podają źródła telewizji Fox News w Departamencie Obrony USA Stany Zjednoczone już teraz przenoszą na Bliski Wschód "dodatkowe zasoby" wojskowe, aby "wzmocnić tam wysiłki na rzecz odstraszania i zwiększyć poziom ochrony sił USA".

Atak już nastąpił ze strony Libanu


Przypomnijmy, iż w piątek (12.04) w północnej części Izraela rozległy się syreny alarmowe. Libańska telewizja Al-Mayadeen informuje o wystrzeleniu ponad 50 rakiet, których celem mają być północne obszary Izraela.

Zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami, pociski miały trafić w "izraelski cel wojskowy" usytuowany na wzgórzach Golan. Rakiety mają być zestrzeliwane przez Żelazną Kopułę.

"W miastach w Galilei Zachodniej, w pobliżu granicy z Libanem, zawyły liczne syreny rakietowe" – informuje w mediach społecznościowych dziennikarz Times of Israel Emanuel Fabian. Jak dodał, wcześniej z powodu możliwej obecności dronów, rozległy się inne sygnały ostrzegawcze. Do ataku przyznał się Hezbollah. Libańskie ugrupowanie terrorystyczne prowadzi ostrzały Izraela od początku wojny z Hamasem, która wybuchła 7 października ubiegłego roku.

W mediach społecznościowych pojawiają się kolejne nagrania, na których widać prawdopodobnie nadlatujące rakiety. Rzecznik izraelskiej armii Daniel Hagari poinformował, iż w ostrzale nikt nie zginął. Jak podkreślił, nie ma zmian w instrukcjach dla ludności cywilnej.

Hagari oskarżył również Iran o "eskalowanie sytuacji na Bliskim Wschodzie" w związku z wojną w Strefie Gazy. – Będziemy wiedzieć, jak działać, gdy zajdzie taka potrzeba – podsumował.

Siły Obronne Izraela przekazały, iż zidentyfikowano około 40 startów z terytorium Libanu. Niektóre pociski zostały przechwycone. Izraelskie siły powietrzne przychwyciły również dwa drony Hezbollahu, które próbowały uderzyć w państwo.

Idź do oryginalnego materiału