Wojna jest nieunikniona

1 tydzień temu

Jeff Thomas

Niedawno jeden z moich współpracowników podzielił się następującą obserwacją dotyczącą prawdopodobieństwa wybuchu wojny w najbliższej przyszłości:

„Wielcy gracze lubią grać w szachy ze światem. To największa gra. Bankierzy potrzebują wzlotów i upadków oraz wojen, aby zarabiać pieniądze. Wojsko potrzebuje wojen, aby istnieć. Politycy potrzebują obu tych rzeczy, aby istnieć”.

Chociaż powtarzał koncepcję, o której rozmawialiśmy już wielokrotnie, uświadomiłem sobie, iż nigdy nie spotkałem się z tak zwięzłą i pouczającą definicją tego tematu.

Rozbijmy to na czynniki pierwsze:

Bankierzy potrzebują wzlotów i upadków oraz wojen, aby zarabiać pieniądze.

Podobnie jak bankierzy zwiększają swoje zyski w wyniku wahań koniunktury gospodarczej, tak samo czerpią korzyści z wojny. Nie jest niczym niezwykłym, iż dany bank finansuje tych, którzy wywołują konflikty zbrojne, a czasami choćby finansuje obie strony. Chociaż banki mają inne sposoby zarabiania pieniędzy, wojna jest często bardziej opłacalna niż tradycyjna działalność bankowa.

Wojsko potrzebuje wojny

Kompleks militarno-przemysłowy zajmuje się sprzedażą uzbrojenia rządom. Chociaż sprzedaż uzbrojenia może przebiegać pomyślnie w czasie pokoju, to w czasie wojny przeżywa prawdziwy boom. Dlatego każdy dostawca uzbrojenia czerpie korzyści z wojny. Nie ma znaczenia, czy jest to wojna totalna, czy seria mniejszych konfliktów. Celem jest sprzedaż.

Politycy potrzebują zarówno banków, jak i wojny

Jest to prawda w tym sensie, iż politycy potrzebują zarówno bankierów, jak i aktywnych sił zbrojnych, aby prosperować. Kampanie polityczne są uzależnione od finansowania. Banki i dostawcy uzbrojenia od dawna stanowią główne źródło funduszy na kampanie wyborcze kandydatów głównych partii politycznych. (Jeśli każda partia jest dobrze opłacana przed wyborami, zapewnione jest przychylne traktowanie banków i dostawców uzbrojenia, niezależnie od tego, która partia wygra wybory).

Jednak w odniesieniu do polityków istnieje jeszcze jedna konieczność konfliktu zbrojnego. Po pierwsze, truizmem jest, iż kraj rzadko zmienia przywódców w czasie wojny, a dla polityka nie ma nic ważniejszego niż uzyskanie kolejnej kadencji.

Po drugie, nic tak nie rozprasza wyborców jak wojna. jeżeli polityk spotyka się z rosnącą krytyką ze strony wyborców, można liczyć na to, iż dobra wojna sprawi, iż wyborcy będą bardziej koncentrować się na wojnie niż na złym zarządzaniu polityka.

Po trzecie, rządy zwykle z czasem ograniczają swobody obywateli. Chociaż w normalnych czasach obywatele mogą sprzeciwiać się utracie swoich swobód, w czasie wojny często są bardziej skłonni do „tymczasowego” zrzeczenia się ich „dla dobra kraju”. Nic dziwnego, iż utracone swobody rzadko są przywracane po wojnie.

Warto rozważyć słowa Jamesa Madisona, czwartego prezydenta Stanów Zjednoczonych:

„Spośród wszystkich wrogów wolności publicznej wojna jest prawdopodobnie najbardziej przerażająca, ponieważ zawiera w sobie i rozwija zalążki wszystkich pozostałych. Wojna jest źródłem armii, a z nich wynikają długi i podatki, a armie, długi i podatki są znanymi narzędziami podporządkowywania większości mniejszości. Podczas wojny rozszerza się również zakres uprawnień władzy wykonawczej… Żadne państwo nie jest w stanie zachować wolności w warunkach ciągłej wojny”.

Ogólnie rzecz biorąc, obywatele większości państw woleliby uniknąć wojny. W końcu rzadko kiedy przynosi im ona korzyści. Jednak impuls do wojny prawie nigdy nie pochodzi od mieszkańców danego kraju. O ile państwo nie zostanie faktycznie zaatakowane, w niemal każdym przypadku trzeba przekonać społeczeństwo do podjęcia działań wojennych.

Przekonanie społeczeństwa

Dobrym przykładem są Stany Zjednoczone, które od czasów I wojny światowej niemal za każdym razem wymagały przekonania, gdy przywódcy polityczni proponowali wojnę. Podczas I wojny światowej Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wspólnie sfabrykowały incydent z Lusitanią, aby zmotywować społeczeństwo. Podczas II wojny światowej konieczne było sprowokowanie Japonii. W Wietnamie potrzebny był sfabrykowany incydent w Zatoce Tonkińskiej i tak dalej.

Wystarczy powiedzieć, iż kiedy bankierzy, kompleks militarno-przemysłowy, politycy lub wszystkie trzy grupy decydują się na wywołanie wojny, wojna ta nastąpi. Niezależnie od tego, czy rząd jest konserwatywny, czy liberalny, jeżeli nie ma wyraźnego zagrożenia, zostanie ono wymyślone.

W obecnym momencie historii kraje pierwszego świata doprowadziły do największego grabieży skarbca państwowego, jaka kiedykolwiek miała miejsce. Chociaż społeczeństwa zarówno UE, jak i USA były w ostatnich dziesięcioleciach dość zadowolone z siebie, wydaje się, iż rośnie wśród nich świadomość, iż zostały oszukane.

Rządy poszczególnych państw nie mają już żadnych asów w rękawie, które mogłyby odwrócić uwagę mas. Wydaje się zatem, iż nigdy w historii wojna nie była tak potrzebna przywódcom narodowym – zarówno jako środek odwracający uwagę ludności, jak i ostatnia próba wyciśnięcia pieniędzy z gospodarki przed nieuchronnym załamaniem.

Co to oznacza dla czytelnika? Zakładając, iż nie został zaproszony do udziału, czy bębny wojny nie powinny go zbytnio interesować? Cóż, jeżeli chodzi o jego własne bezpieczeństwo fizyczne, może to być prawda, ale warto wziąć pod uwagę następujący fakt historyczny:

Każdy kraj, który rozważa wypowiedzenie wojny innemu krajowi, powinien najpierw wziąć pod uwagę, iż przegranym jest prawie zawsze kraj, któremu jako pierwszemu skończą się pieniądze.

Żadne przedsięwzięcie nie jest bardziej kosztowne niż wojna. UE i Stany Zjednoczone są w tej chwili bankrutami. Osoby mieszkające w tej chwili w tych regionach mogą uniknąć faktycznej służby wojskowej, ale bez wątpienia będą musiały pokryć koszty poprzez podatki i inflację.

Ci, którzy w tej chwili uważają, iż ich zobowiązania wobec rządów są już ledwo możliwe do wywiązania, powinni zastanowić się, jak będzie wyglądała sytuacja podczas wojny i po jej zakończeniu.

za: Financial Underground

Idź do oryginalnego materiału