Wojewoda dolnośląski: rozmawiamy z resortem klimatu o miejscu składowania odpadów po powodzi

4 dni temu

W poniedziałek w kancelarii premiera odbył się sztab kryzysowy ws. sytuacji powodziowej. Ostatni sztab z udziałem m.in. premiera Donalda Tuska odbył się w niedzielę rano we Wrocławiu.

Straty na niemal 5,5 mld zł

Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń przekazał podczas posiedzenia, iż obecne straty dla województwa mają wynosić 5 miliardów 425 milionów 923 tys. zł. “Na ten monet też 51 milionów przesyłamy na działania interwencyjne, czyli zarządzanie kryzysowe do budżetu gminy Lądek i gminy Stronie” – tłumaczył. Jak mówił w tej chwili ponad 47 mln zł “poszło dla mieszkańców, czyli po te 10 tysięcy zł (pomocy doraźnej na jednego mieszkańca, o czym mówił w ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk – PAP)), mamy kolejne wnioski na 7,5 miliona” – powiedział.

“czym się da, byle tylko wywieźć”

Dodatkowo poinformował, iż realizowane są rozmowy z Ministerstwem Klimatu i Środowiska “na temat instrukcji, która by mówiła o miejscach tymczasowego składowania (odpadów). Mamy już rzeczywiście wstępną zgodę na podstawie rozporządzenia, żeby wywozić, iż tak się wyrażę “czym się da, byle tylko wywieźć” te rzeczy, które są wyrzucane i zagrażają też epidemiologicznie”. jak dodał Awiżeń, resortowi przekazano również, iż zależy im na tymczasowych składowiskach, ponieważ “to jest ten moment, w którym musimy wywieźć (odpady) z ulicy gdzieś dalej”.

Odpady są wywożone “w miejsca zastępcze”

Również pełnomocnik MSWiA w Lądku – Zdroju i w Stroniu Śląskim gen. Michał Kamieniecki powiedział na posiedzeniu, iż odpady po powodzi są wywożone w “miejsca zastępcze”, które – jak stwierdził – powoli się zapychają. Kamieniecki przekazał, iż wojewoda dolnośląski “organizuje transport i wywóz do tych miejsc zastępczych dalej w miejsca składowania już docelowego”.

Nadal potrzebna pomoc

Według generała, mieszkańcom systematycznie rozdawany jest sprzęt do osuszania i do usuwania wilgoci, taki jak m.in. osuszacze, agregaty, nagrzewnice, a pomoc humanitarna “cały czas napływa”.

Przekazał, iż w obu miastach jest około 350 mieszkańców, którzy będą wymagali “długofalowego zamieszkania”. “Nie wiem tego dokładnie, ponieważ 350 osób pozostaje poza miejscem zamieszkania, natomiast nie wiemy ile z tych osób docelowo będzie mogło wrócić do swoich mieszkań, bo one jeszcze nie zostały definitywnie zakwalifikowane do wyburzenia – przynajmniej nie wszystkie. Po drugie nie wiemy czy część z tych osób nie zdecyduje się na inną formę, na przykład zamieszkania u swojej rodziny, o ile będzie taka konieczność” – tłumaczył.

“Chcielibyśmy, żeby pracownicy dróg powiatowych i wojewódzkich pojawiali się i już teraz ocenili straty, i w perspektywie dłuższej ustalali front robót na kolejny tydzień i dalej” – mówił.

Idź do oryginalnego materiału