Wczorajsza debata nad wnioskiem o wotum nieufności dla przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen zamieniła się w festiwal oskarżeń. Partie lewicowe i liberalne atakowały zarówno szefową KE, skrajną prawicę, jak i lidera centroprawicy Manfreda Webera.
Wniosek o głosowanie w sprawie rezolucji o wotum nieufności złożył wczoraj w Parlamencie Europejskim Gheorghe Piperea z Sojuszu na Rzecz Jedności Rumunów (AUR), należącego do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatów. Jak pisaliśmy, mieli go poprzeć m.in. wszyscy europosłowie PiS.
Piperea w swoim wniosku wypomniał Ursuli von der Leyen proces w sprawie tzw. Pfizergate, dotyczącej wymiany SMS-ów między szefową Komisji Europejskiej a dyrektorem generalnym firmy Pfizer Albertem Bourlą.
W uzasadnieniu swojej inicjatywy podczas wczorajszej debaty w Parlamencie Europejskim rumuński europoseł zarzucił Komisji „brak przejrzystości i podważenie autorytetu wymiaru sprawiedliwości” w odniesieniu do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w tej sprawie – „wyroku, którego Komisja Europejska postanowiła nie wykonać”.
Oskarżył też KE o nieskuteczność wydatkowania środków z unijnego funduszu odbudowy NextGenerationEU – powołał się przy tym na najnowsze raporty Europejskiego Trybunału Obrachunkowego.
– W ciągu ostatnich sześciu lat Komisja w sposób nadużywający przejmowała kompetencje państw członkowskich, naruszała zasadę trójpodziału władzy i pomijała Parlament Europejski przy podejmowaniu kluczowych decyzji – stwierdził, odnosząc się do obecnej i poprzedniej kadencji Ursuli von der Leyen.
– Niedemokratyczna koncentracja władzy decyzyjnej w rękach przewodniczącej Komisji Europejskiej jest sprzeczna z zasadą równowagi i podziału władz. Proces decyzyjny stał się nieprzejrzysty i arbitralny – dziś budzi obawy przed nadużyciami i korupcją – dodał.
Według niego koszt „obsesji unijnej biurokracji”, takiej jak polityka klimatyczna, „okazał się ogromny”. – W wymiarze gospodarczym wzrosła liczba bankructw zwykłych ludzi i przedsiębiorców, a w państwach członkowskich Unii pojawiło się ryzyko niewypłacalności – stwierdził.
Jako przykład wskazał, iż „nieliczne” środki z funduszu odbudowy, które Rumunia zdołała pozyskać, „trafiają na import, a nie na zrównoważony rozwój kraju”. Z kolei „niekontrolowana migracja” to jego zdaniem „społeczna bomby z opóźnionym zapłonem”, a ciężar przyjmowania migrantów spada na państwa słabiej rozwinięte.
– To, co dzieje się w tej chwili na granicy Niemiec z Polską, to skandal – ale niedługo może stać się normą – ocenił.
Rumuński polityk zachęcił „obywateli Europy do refleksji”. – Pochodzę z kraju z doświadczeniem 45 lat totalitaryzmu. Zapewniam państwa, iż żaden obywatel – żaden – państw, które niegdyś znajdowały się w strefie wpływów ZSRR, nie chce powrotu do tamtych czasów. Odrzucamy zarówno model sowiecki, jak i współczesny model chiński czy rosyjski – zapewnił.
– Pomimo wszystkich przeszkód głos ludu został usłyszany. Znajdujemy się dziś w domu 450 mln obywateli Unii Europejskiej. To oni zażądali, by otworzyć okna i przewietrzyć to miejsce. To oni dziś oczekują odpowiedzi – podkreślił.
– Jak powiedział (były premier Wielkiej Brytanii Winston – red.) Churchill – to nie koniec, to choćby nie początek końca, ale być może koniec początku – zakończył.
„To godzi w interesy rolników, burmistrzów i naukowców”
– Tą debatą nad wotum nieufności tracimy czas. (Prezydentowi Rosji Władimirowi – red.) Putinowi spodoba się to, co robią tu jego przyjaciele – stwierdził w imieniu Europejskiej Partii Ludowej jej przewodniczący Manfred Weber, zapowiadając, iż w czwartek EPL „jednomyślnie zagłosujemy przeciwko” odwołaniu Komisji von der Leyen.
Wspomniał o wyzwaniach, które czekają Unię Europejską w najbliższych tygodniach i miesiącach – Przyszłość milionów rolników, burmistrzów i naukowców zależy od funduszy unijnych – również w Rumunii (…). Potrzebujemy natychmiastowej propozycji nowego wieloletniego budżetu. Wotum nieufności godzi w interesy rolników, burmistrzów i naukowców – przekonywał.
Powołał się też na zagrożenie ze strony Putina. – Potrzebujemy europejskiego filaru obrony – i to pilnie – stwierdził.
– Ambicje Putina sięgają znacznie dalej niż Ukraina. Nienawidzi on naszego europejskiego stylu życia. I wiem, iż niemiecka AfD oraz rumuński AUR to marionetki Putina. Ale dlaczego teraz PiS dołącza do tego prorosyjskiego sojuszu? Sam się zastanawiam, jak do tego doszło. To wotum nieufności godzi w bezpieczeństwo Europejczyków – dlatego zagłosujemy przeciwko – zadeklatował.
Stwierdził, iż Europejska Partia Ludowa stoi na straży demokracji europejskiej. – jeżeli Ursula von der Leyen jest dziś przewodniczącą Komisji, to nie dlatego, iż ktoś się na to potajemnie umówił, ale dlatego, iż EPL wygrała wybory i była ona naszą kandydatką wiodącą – zauważył.
– EPL ma jasne czerwone linie: za Europą, za Ukrainą, za praworządnością. Inni dziś przyjmują nasze definicje. (Donald – red.) Tusk przeciw (Jarosławowi – red.) Kaczyńskiemu, Péter Magyar przeciw (premierowi Węgier Viktorowi – red.) Orbánowi. W Czechach (Petr Fiala – red.), nasz sojusznik (choć należący do EKR – red.), przeciw (Andrejowi – red.) Babišowi. Często jesteśmy jedyną zaporą przed falą autorytaryzmu w Europie – i dlatego jako EPL nie potrzebujemy lekcji w walce z prawicowym populizmem – stwierdził.
– Ale aby pokonać autorytaryzm, musimy słuchać ludzi – ocenił. Zwrócił przy tym uwagę, iż prezydent Francji Emmanuel Macron krytycznie odnosi się do celu klimatycznego na 2040 r., a Dania jako kraj przewodzący od tego miesiąca pracom Rady UE domaga się zaostrzenia działań przeciwko nielegalnej migracji.
Dziękując von der Leyen, a także komisarzom z innych grup politycznych – Teresie Riberze z grupy Socjalistów i Demokratów i Stéphane’owi Séjourné’owi z liberałów – „za ich wspaniałą pracę”, zapewnił ich o dalszym wsparciu ze strony EPL.
„Skrajna prawica nie chce Europy”
Szefowa Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów Iratxe García Pérez, zwracając się do von der Leyen, stwierdziła, choć „przykro jej to mówić”, to za każdym razem, gdy Weber wypowiada się na temat tego wotum nieufności, „tylko pogarsza” sytuację von der Leyen.
Zapewniła, iż jej grupa nie poprze wniosku o wotum nieufności – „nie dlatego, iż popieramy wszystkie decyzje Komisji (von der Leyen – red.), ale dlatego, iż nie oddamy ani jednego głosu tym, którzy – jak Orbán, (Marine – red.) Le Pen czy (Santiago – red.) Abascal – chcą zniszczyć Unię Europejską”.
Zarzuciła jednak Weberowi, „że przez cały rok starał się przekonać nas, iż grupa EKR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy – red.) jest ugrupowaniem proeuropejskim, a dziś to właśnie poseł z EKR wystąpił, by bronić wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej”.
– Jak można budować Europę z tymi, którzy negują zmiany klimatyczne, (…) gardzą nauką, próbują uciszyć kobiety albo relatywizują nazizm, z tymi, którzy demontują usługi publiczne albo sprzymierzają się z Putinem i Netanjahu, by niszczyć prawo międzynarodowe i doprowadzić do zagłady Ukrainy i Strefy Gazy? – pytała retorycznie
– Skrajna prawica nie chce lepszej Europy – chce, żeby Europy nie było wcale. A my, socjaldemokraci, to właśnie my budowaliśmy Unię Europejską, krok po kroku. I wobec ich nienawiści, zaprzeczania faktom i autorytaryzmu, będziemy dalej bronić Europy – tej, która chroni, troszczy się i wyzwala – oświadczyła.
Zwracając się do Webera, stwierdziła, iż to wotum nieufności jest „bezpośrednim skutkiem porażki jego strategii w Parlamencie Europejskim”. – Oczekujecie od grup proeuropejskich odpowiedzialności, a sami negocjujecie polityki ze skrajną prawicą. Przykro mi, ale tak się nie da. Musimy dalej współpracować – zaapelowała.
Zarzuciła EPL m.in. dążenie do „rozmontowania Zielonego Ładu” i wykorzystywanie Komisji Petycji PE „do atakowania rządów, które nie należą do waszego obozu politycznego, jak te w Hiszpanii czy Słowenii”, gdzie rządzą socjaldemokraci.
Von der Leyen Hiszpanka zarzuciła z kolei, iż pod presją EPL i skrajnej prawicy wycofała się z zamiaru zaproponowania dyrektywy o tzw. zielonych deklaracjach (greenwashingu).
– Posłanki i posłowie Europejskiej Partii Ludowej, dziś żądam jasnej odpowiedzi: z kim chcecie rządzić? Z tymi, którzy chcą zniszczyć Europę, czy z nami – z tymi, którzy codziennie ją budują? – zapytała retorycznie.
– Szanujcie porozumienie zawarte na początku kadencji. Szanujcie dane słowo. A jeżeli ponownie je złamiecie, miejcie świadomość, iż socjaldemokracja stanie na czele oporu. Nie ustąpimy ani na krok – zapowiedziała.
„Europa nie potrzebuje wszechwładnej KE”
– Europa zasługuje na więcej niż milczenie, więcej niż nieprzejrzystość, więcej niż biurokratyczny autorytaryzm – stwierdził europoseł francuskiego Zjednoczenia Narodowego (RN) Fabrice Leggeri w imieniu grupy Patrioci dla Europy.
Zarzucił von der Leyen, iż od sześciu lat kieruje Komisją Europejską „w sposób (…) oderwany od rzeczywistości, oderwany od obywateli, często choćby oderwany od wartości, na których zbudowano nasz kontynent”.
– Pod pani kierownictwem Komisja Europejska stała się zbrojnym ramieniem prywatnych interesów, radykalnych organizacji pozarządowych, ideologii antyrozwoju, czasem wręcz sprzecznych z fundamentami naszej cywilizacji – stwierdził były dyrektor generalny Fronteksu.
– To, co Pani nazywa „transformacją”, tysiące Europejczyków odczuwają jako karę; to, co Pani nazywa „Zielonym Ładem”, dla naszych rolników, rzemieślników, przemysłowców jest duszącym kagańcem; a to, co Pani nazywa „wartościami europejskimi”, zbyt często przypomina cenzurę wobec tych narodów, które ośmielają się myśleć inaczej – wymienił.
– To nie jest nasza Europa. Nasza Europa to Europa wolności, szacunku dla tożsamości, suwerenności, demokratycznych wyborów. To Europa, która chroni, buduje, słucha – a nie narzuca – stwierdził.
Zapowiedział, iż jego grupa zagłosuje za rezolucją o wotum nieufności dla KE. – Ten głos to nie tylko gest sprzeciwu – to akt odpowiedzialności. Bo nie chodzi już tylko o wyrażenie braku zaufania wobec Pani – chodzi o pokazanie, iż inna droga jest możliwa. To droga, na której Europa znów staje się projektem i obietnicą, a nie systemem, nie gąszczem przepisów i gróźb – podkreślił.
– Narody Europy nie potrzebują wszechwładnej Komisji – potrzebują Europy na swój obraz. A jeżeli ta kadencja ma zakończyć się mocnym sygnałem, to niech będzie nim właśnie ten: powrót polityki, powrót obywateli, powrót do rzeczywistości – zakończył swoją wypowiedź.
„Projekt rezolucji skazany na porażkę”
Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów jest podzielona co do wniosku o wotum nieufności dla Ursuli von der Leyen. O ile autorem wniosku jest europoseł tej partii, to w debacie w imieniu tej partii przemawiał europoseł Braci Włochów (FdI) Nicola Procaccini.
– Oczywiście dziś nie mogę mówić w imieniu całej grupy, ale mogę przemawiać w imieniu dwóch trzecich kolegów z EKR, którzy nie podpisali tej rezolucji – stwierdził.
Jak powiedział, uważają oni wniosek o wotum nieufności „za błąd, prezent dla naszych przeciwników politycznych, który pojawia się akurat w chwili ich największej frustracji, frustracji wynikającej z faktu, iż dzięki dotąd niespotykanej centroprawicowej większości udaje nam się przywracać odrobinę zdrowego rozsądku w tej instytucji”.
Zapewnił, iż w EKR nie będzie podczas głosowania dyscypliny partyjnej, „ale wiadomo, iż ta rezolucja i tak jest skazana na porażkę – nie zbliży się choćby do progu liczby głosów potrzebnych do jej przyjęcia”.
– Może poprze ją Grupa Lewicy, może dołączą jacyś francuscy czy niemieccy komuniści, albo „nic-nie-robiący” z (należącego do Lewicy włoskiego – red.) Ruchu Pięciu Gwiazd. I to wszystko. Niestety, skorzystają na tym Socjaliści i Zieloni, którzy wykorzystają ten moment, by domagać się powrotu do „większości Ursuli”, zniewolonej ich agendą, która już i tak wyrządziła poważne szkody europejskim rodzinom i przedsiębiorstwom – spekulował Włoch.
Zapowiedział, iż sam zagłosuje przeciw rezolucji – „jako europejski konserwatysta i jako Włoch”, bo „nie chce powrotu do niekontrolowanej migracji i ekologizmu jako substytutu komunizmu”, a także dlatego, iż obecną KE współtworzą partie konserwatywne i wreszcie dlatego, iż chce bronić swojego dawnego partyjnego kolegi, obecnego wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Raffaele Fitto.
Sygnatariuszy wniosku o wotum nieufności zapytał natomiast, dlaczego nie złożyli podobnego wniosku wobec poprzedniej Komisji von der Leyen, która, jak powiedział, „wspierała NGO-sy promujące niekontrolowaną migrację, stworzyła Zielony Ład i stała za Pfizergate, i w której wiceprzewodniczącym był socjalista (Frans – red.) Timmermans, a nie konserwatysta Fitto”.
KE „zbyt scentralizowana i skostniała”
Współprzewodnicząca grupy Odnowić Europę, europosłanka francuskiej partii Odrodzenie Valérie Hayer zarzuciła EKR i Patriotom dla Europy, iż chcą obalić Europę.
– Ale na jakim świecie oni żyją? W świecie bez okropności, które mają miejsce na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie? W świecie bez (prezydenta USA Donalda – red.) Trumpa i Putina? W świecie, gdzie Europa nie udowodniła już swojej użyteczności? Oczywiście, iż potrzebujemy Europy i nigdy wcześniej nie potrzebowaliśmy jej tak bardzo – zapewniła.
Ursuli von der Leyen poleciła natomiast, by zastanowiła się, kim są prawdziwi sojusznicy jej i jej partii, EPL. Zwróciła uwagę, iż żadna z partii centrowo–socjalistyczno–liberalno–zielonej koalicji, która w ubiegłym roku poparła wybór von der Leyen na drugą kadencję, dziś nie zamierza poprzeć wniosku o wotum nieufności.
Jednocześnie Francuzka wytknęła Komisji Europejskiej opieszałość w takich obszarach jak unia rynków kapitałowych, ochrona nieletnich w mediach społecznościowych, a także sankcje wobec platform, które według niej przyczyniają się do szerzenia dezinformacji. – Komisja jest zbyt scentralizowana i skostniała, a Parlament Europejski jest całkowicie niestabilny – oceniła.
Zaapelowała do EPL, aby przywróciła porządek w swojej rodzinie politycznej. – Czekamy, aż znów przejmie Pani inicjatywę, aby wreszcie program polityczny, który wspólnie popieramy, rzeczywiście został zrealizowany – wezwała szefową KE.
„Jeden wielki polityczny spektakl”
Przemawiający w imieniu grupy Zielonych współprzewodniczący tej grupy, Holender Bas Eickhout stwierdził, iż rezolucja o wotum nieufności powinna dotyczyć m.in. przejrzystości i walki z korupcją, tymczasem większość przypadków korupcji ma miejsce właśnie w szeregach skrajnej prawicy.
– I uważam za bardzo kompromitujące, iż pan Leggeri mówi o wszelkiego rodzaju skandalach, nie wspominając o skandalach, do których dochodziło pod jego kierownictwem w Fronteksie – powiedział, odnosząc się do agencji UE z siedzibą w Warszawie.
Zarzucił ponadto prawicy, iż „blokuje każdą inicjatywę, którą podejmujemy, by wprowadzić więcej przejrzystości w tej Izbie, a kiedy pojawił się rzeczywisty problem z przejrzystością, to my, Zieloni, pozwaliśmy Komisję Europejską do sądu w sprawie umów na szczepionki”.
– To pokazuje jedno: to wszystko to jeden wielki polityczny spektakl skrajnej prawicy, mający na celu podważenie demokracji, podważenie naszej Europy, podważenie europejskiej demokracji – stwierdził.
Weberowi wytknął natomiast, iż jeżeli chce nowej większości w Parlamencie Europejskim, to siłą rzeczy mówi o współpracy ze skrajną prawicą, bo innej alternatywy dla współpracy z socjalistami, liberałami i Zielonymi w tej chwili dla EPL nie ma.
– I mogę tu tylko zacytować przewodniczącą Komisji, która mówiła o ekstremistach niszczących demokrację, szerzących teorie spiskowe – to wy karmicie to monstrum, a w pewnym momencie ono was pożre – ostrzegł.
– To oznacza, iż nadszedł czas na kordon sanitarny. A kordon sanitarny oznacza brak poparcia dla ich poprawek – a EPL przez cały czas je popiera. To również oznacza niepopieranie ich agendy: walki z organizacjami pozarządowymi, przepychania aktów dotyczących migracji, niszczenia Europejskiego Zielonego Ładu – stwierdził.
Zaprosił EPL do współpracy w ramach dotychczasowej koalicji. – Mamy wiele do zrobienia. Nadszedł czas, by zrealizować zieloną transformację, zapewnić sprawiedliwość społeczną i dążyć do pokoju – a nie zrobimy tego ze skrajną prawicą – ocenił.
Lewica „najzagorzalszym przeciwnikiem” von der Leyen
– Europa potrzebuje odwagi do zmiany kursu – ku polityce, która przywróci sprawiedliwość społeczną, zaprowadzi pokój i ochroni klimat oraz środowisko. Państwo z Komisji tej odwagi nie macie – i dlatego Europa potrzebuje nowej idei politycznej, a tak, również nowego przywództwa – stwierdził współprzewodniczący Lewicy Martin Schirdewan.
Oskarżył KE, iż w wojnie handlowej rozpętanej przez Trumpa „zachowuje bierność kosztem naszej gospodarki i naszych miejsc pracy”.
– Może w końcu należałoby się jasno wypowiedzieć, na przykład w sprawie wprowadzenia europejskiego podatku cyfrowego. Ale nie – boicie się starcia z wielkimi firmami technologicznymi z Europy, USA i Chin – stwierdził.
– Zielony Ład, który określaliście jako europejski „moment lądowania na Księżycu”, jest w tej chwili krok po kroku demontowany przez waszą własną rodzinę polityczną we współpracy ze skrajną prawicą. Zamiast dalej mówić o ochronie klimatu, powinniście swoje programy środowiskowe nazwać „Witamy w katastrofie klimatycznej” – powiedział.
– Wasza polityka migracyjna narusza prawa człowieka. Nie potraficie egzekwować zasad państwa prawa i pozwalacie, by tacy ludzie jak Orbán czy (premier Włoch Giorgia – red.) Meloni wchodzili wam na głowę. Europejska polityka zagraniczna milczy wobec łamania prawa międzynarodowego i zbrodni wojennych na Bliskim Wschodzie i w Strefie Gazy – kontynuował zarzuty.
– A w sprawie wojny na Ukrainie nie odgrywa żadnej roli – bo waszym jedynym pomysłem na dyplomację jest pompowanie setek miliardów euro z publicznych pieniędzy w zyski firm zbrojeniowych, jednocześnie zmuszając większość społeczeństwa do zaakceptowania nowej polityki cięć – dodał.
– Taki jest pani katastrofalny bilans polityczny! Pani von der Leyen, to pani polityka sprawia, iż ta skorumpowana prawica może tu codziennie odstawiać swoje żenujące przedstawienia i ośmieszać demokrację. (…) Dlatego pani, pani von der Leyen, i pani Komisja znajdziecie w nas – wobec tej błędnej polityki – swoich najtwardszych przeciwników – zapowiedział.
„Odeślemy panią na emeryturę”
– Gdziekolwiek pani Ursula von der Leyen jest za coś odpowiedzialna, tam pojawiają się szkody – stwierdził w imieniu grupy Europa Suwerennych Narodów René Aust z AfD.
– Dziś nasz kraj i nasz kontynent słusznie narzekają, iż Niemcy nie są w stanie wnieść wkładu w obronę Europy – i za to pani von der Leyen ponosi znaczną odpowiedzialność. Od sześciu lat kontynuuje swoje destrukcyjne działania na szczeblu unijnym – ocenił.
Według niego Zielony Ład doprowadził do tendencji deindustrializacyjnych w wielu częściach Europy: ludzie tracili pracę, dochody, podstawy bytu. Co więcej, „przez sześć lat granice zewnętrzne UE pozostawały otwarte: miliony imigrantów socjalnych mogły wjechać bez kontroli – i przez cały czas to się dzieje”.
– Nad tym wszystkim unosi się cień Pfizergate: bezprawne usuwanie SMS-ów, odmowa ich ujawnienia, podejrzenia marnotrawstwa i niegospodarności w związku z Funduszem Odbudowy po COVID–19, powiązania z organizacjami pozarządowymi – wymienił poseł swoje arzuty.
– Ale wiatr się zmienił – w porównaniu z poprzednią kadencją układ sił wygląda inaczej. Narody patrzą dziś inaczej na Brukselę. Dlatego w czwartek otwieramy drogę dla nowej Komisji – takiej, która będzie chronić nasze granice, naszą wolność słowa i nasz dobrobyt. I dlatego w czwartek odeślemy Panią na niezasłużoną polityczną emeryturę – obiecał.