Prezydent Andrzej Duda po raz kolejny wywołał burzę, tym razem swoimi wypowiedziami o „wieszaniu za zdradę” i potrzebie „wyrzucenia” sędziów, wygłoszonymi w wywiadzie dla Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego.
Te słowa, które w sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski negatywnie oceniło 57,9% Polaków, są nie tylko nieodpowiedzialne, ale też świadczą o braku zrozumienia roli prezydenta jako strażnika konstytucji i jednoczącego lidera. W obliczu kryzysu praworządności Duda wybiera retorykę polaryzacji, która pogłębia podziały i podkopuje zaufanie do instytucji państwa.
Wypowiedź o „wieszaniu za zdradę” jest szczególnie bulwersująca. Przytaczając słowa rozmówcy, iż brak kary za „zdradę i warcholstwo” prowadzi do bezkarności, Duda nie tylko nie dystansuje się od tej brutalnej retoryki, ale wręcz sugeruje, iż zawiera ona „prawdę”. Tego rodzaju język jest niedopuszczalny w ustach głowy państwa, która powinna łagodzić napięcia, a nie podsycać emocje. Sondaż pokazuje, iż niemal 60% Polaków, w tym miażdżąca większość wyborców koalicji rządzącej (93% negatywnych ocen), odrzuca takie podejście. choćby wśród „pozostałych wyborców” 65% krytykuje prezydenta, co wskazuje na powszechną dezaprobatę dla jego słów.
Duda, komentując chaos w polskim sądownictwie, przedstawia uproszczoną i stronniczą wizję rzeczywistości. Jego twierdzenie, iż Trybunał Konstytucyjny przez 30 lat był zdominowany przez „postkomunistów” i „lewicowych liberałów”, a zmiany wprowadzone po 2015 roku były „uczciwe” i „zgodne z konstytucją”, ignoruje fakty. Reformy sądownictwa przeprowadzone przez PiS, z którymi Duda jest związany, zostały szeroko skrytykowane przez TSUE i organizacje międzynarodowe za podważanie niezawisłości sędziowskiej. Prezydent, zamiast przyznać, iż te zmiany wywołały kryzys, woli obarczać winą „politycznie zaangażowanych sędziów”, grożąc im usunięciem ze stanu sędziowskiego. Tego rodzaju wypowiedzi nie tylko eskalują konflikt, ale też stawiają Dudę w roli polityka partyjnego, a nie arbitra ponad podziałami.
Co więcej, słowa Dudy o potrzebie „samoresetu” środowiska sędziowskiego i groźby pozbawienia sędziów prawa do stanu spoczynku są niebezpiecznym atakiem na niezależność sądownictwa. Prezydent, jako prawnik, powinien zdawać sobie sprawę, iż takie wypowiedzi podważają fundamenty państwa prawa. Zamiast proponować konstruktywne rozwiązania, jak dialog między instytucjami czy reformy zgodne z unijnymi standardami, Duda sięga po populistyczne hasła, które mogą mobilizować elektorat PiS (63% poparcia wśród opozycji), ale alienują większość społeczeństwa. To podejście świadczy o krótkowzroczności i braku odpowiedzialności za długofalowe skutki swoich słów.
Krytyka Dudy nie dotyczy jedynie jego retoryki, ale także niezrozumienia roli prezydenta. W czasie, gdy Polska walczy z kryzysem prawnym, gospodarczym i międzynarodowym, głowa państwa powinna budować mosty, a nie podsycać konflikty. Zamiast tego Duda wybiera narrację, która wzmacnia podziały i wpisuje się w strategię PiS, polegającą na kreowaniu wrogów i straszeniu „zdradą”. Tego rodzaju podejście szkodzi wizerunkowi prezydenta.
System: też osłabia zaufanie do urzędu prezydenta. Polska potrzebuje prezydenta, który łączy, a nie dzieli. Wypowiedzi Dudy, zamiast budować stabilność, podsycają chaos i niezgodę.