Wirtualna Pokrętność – czyli jak WP brała kasę z Funduszu Sprawiedliwości i teraz udaje, iż jej tam nie było

2 dni temu
Zdjęcie: Wirtualna Pokrętność – czyli jak WP brała kasę z Funduszu Sprawiedliwości i teraz udaje, że jej tam nie było


Kiedyś byliśmy naiwni. Myśleliśmy, iż „wolne media” to znaczy uczciwe, niezależne, gotowe patrzeć władzy na ręce. Ale dzisiaj, po aferze Funduszu Sprawiedliwości, wiemy już jedno: wiele redakcji patrzyło w ręce – ale tylko wtedy, gdy wręczały przelewy.

Wirtualna Polska, ten rycerz walczący o prawdę, opisała w czerwcu 2022 roku, jak to Marcin Warchoł z dumą rozdaje z Funduszu garnki kołom gospodyń wiejskich. Zgroza, absurd, rozpasanie! A jednocześnie… ta sama WP miała wtedy już w kieszeni miliony złotych z tego samego funduszu. Nie, nie za krytyczne teksty. Za reklamy. Za teksty sponsorowane. Za szerzenie przekazu, iż Fundusz Sprawiedliwości to samo dobro, balsam na polską duszę i ratunek dla ofiar przestępstw. Oczywiście tych ofiar, które mają akurat blisko do sklepu z nożami do pizzy albo do garnków z pokrywką.

7 milionów złotych. Tyle według ujawnionych danych dostała WP bezpośrednio z Funduszu. Drugie 5 milionów przyszło przez agencje reklamowe – bo przecież jak się pierze pieniądze z budżetu, to trzeba robić to jak najczyściej, z pomocą pośredników. WP do dziś nie potrafi (albo nie chce) powiedzieć, ile dokładnie trafiło na ich konta. Za to świetnie wychodzi im milczenie. Bo dziś – cisza.

Tych samych dziennikarzy, którzy potrafili ścigać polityków za jeden fałszywy podpis, jakoś nie słychać, kiedy chodzi o ich własną redakcję. Bo jak tu zdemaskować samego siebie? Przeszkadzałoby to w świętym oburzeniu na Ziobrę i spółkę. Lepiej udawać, iż „afera była, ale to nie my, to ci inni, ci gorsi”. W końcu kto by się czepiał – przecież reklamy to nie propaganda, tylko „partnerstwo informacyjne”.

Żałosne? Jasne. Groźne? Jeszcze bardziej. Bo jeżeli największe media w kraju robią za płatnych nosicieli propagandy, a potem udają świętych – to co zostaje obywatelowi? Tiktok, memy i WhatsApp od wujka. Wirtualna Polska pokazała, iż każdy ideał można kupić – wystarczy tylko dobrze zapłacić. A jak już się sprzeda, to potem można opublikować tekst o „niebywałych wydatkach z FS” i ani słowem nie wspomnieć, iż samemu trzymało się głowę w tej samej misie z kasą.

I powiedzmy to sobie wprost: Wirtualna Polska brała pieniądze ukradzione ofiarom przestępstw przez polityków. Obrzydliwe!

Idź do oryginalnego materiału