🆕 Wielkie zatrzymanie

tabloidonline.wordpress.com 2 miesięcy temu

Czekam na ten film z utęsknieniem, no ale jeszcze trochę poczekam, bo aż do 2 kwietnia. A chodzi o to, iż wtedy będzie miał uroczystą jak podejrzewam premierę, film pod kilka z pozoru mówiącym tytułem „21.37”. Spieszę wyjaśnić tym którzy nie przywiązują wagi do tytułów, iż chodzi w tym przypadku o godzinę w której, kolokwialnie mówiąc, przekręcił się, lub jak wolicie ducha wyzionął (dla bardziej delikatnych preferowałbym opcję pt „udał się w podróż do domu pana”) obywatel państwa Watykan, z urodzenia Polak z zawodu demagog, czyli Jan Paweł II, przez najstarszych mieszkańców Wadowic kojarzony też jako Karol, syn Emilii Wojtyły, z ojca też Karola. Zakładam więc, słysząc już z zewsząd dochodzące kwiki zachwytu, iż film ów będzie mniej lub bardziej udolną próbą wskrzeszenia bohatera, który padł był na kolana pod naporem swoich grzechów i się nijak nie może ponieść.

Powinienem tu być może wyjaśnić, dlaczego to z takim utęsknieniem czekam na ten film, ale ci co tu bywają i jako tako mnie znają, raczej nie potrzebują wyjaśnień. Ja po prostu lubię sztukę wysoką powiedzmy, próbującą burzyć wyrosłe przez lata mury i rosnącą niechęć do głównego bohatera. Słodkość przeto poleje się prawdopodobnie z ekranu, nie polecam sensów cukrzykom, zwłaszcza typu 2.

Film być może będzie pełen pornograficznych treści, bowiem obnaży, do naga odrze, mentalność znaczącej części Polaków, choć nie traktowałbym tego jako zaskoczenia, a tym bardziej jako zachęty do obejrzenia prawdopodobnie epokowego owego dzieła, którym przez wojtyłologów zostanie okrzyknięty.

Jeśli dobrze zrozumiałem przekaz propagandowo-podprogowy, to film ów będzie próbą przypomnienia pewnych wydarzeń, które zaszły tuż po owej tytułowej godzinie, kiedy to znacząca część tak zwanego narodu, uległa zbiorowej schizofrenii, przy czym nie traktuje to jako epitetu, ani tym bardziej próby obrazy kogokolwiek czy czegokolwiek, broń panie bosze, nic z tych rzeczy, bowiem każdy człowiek a zwłaszcza obywatel Polski, ma prawo do bycia schizolem i nikt tego prawa nie może mu odebrać. Amen!

Autorzy owej epopei mówią, iż zachwycili się pewną specyficzną wówczas atmosferą i w ich przekonaniu, coś takiego „nigdy wcześniej nie miało miejsca i prawdopodobnie już nigdy się nie wydarzy”. Być może po części jest to prawdą, ale niestety świadczy to też o tym, iż są ludźmi małej wiary, co oczywiście smutne, bo nie doceniają wrażliwości narodu. Nie chcę tu po nazwisku, każdy ma przecież jakiś swoich faworytów, więc nie będę sugerował, ale myślę, iż tarzanie się z bólu rzeczywistego lub fantomowego po ulicach i chodnikach, zdarzy się nam ponownie i to w całkiem bliskiej, a w każdym razie dającej się przewidzieć przyszłości.

Pominę tu oczywiście, te wszystkie ochy i achy, te niespotykanej mocy przymiotniki, którymi określa się odtwórcę głównej, choć de facto drugoplanowej roli, bo wszystko to doskonale znamy, żadnego nowego elementu nie dodano, nie mniej teza o momencie „wielkiego zatrzymania”, naprawdę mi się podała, choć nie do końca w sumie rozumiem czego dotyczy. Co się zatrzymało, lub kto się zatrzymał. W każdym razie brzmi pięknie. Podobnie jak zgrabny eufemizm o „narodzie w stanie świętości”, i aż mnie korci, żeby to rozwinąć, tę świętość doprecyzować, ale nie chce być oskarżany o obrazę uczuć i propagowanie być może mowy nienawiści. No i to mniej więcej tyle.

Teraz trzeba się przygotować na szturm, wszystkie te kina, które niejako „z urzędu” będą musiały w repertuarze dzieło owe umieścić, muszą się przygotować na armagedon i pilnować, żeby tłumy nie zadeptały bileterów. Tu być może konieczna jest poprawka, bo zakładam też, iż bileterzy najpewniej nie będą potrzebni, gdyż wstęp będzie darmowy dla wszystkich chętnych, zapewni to Episkopat, ostatecznie dostają od państwa naprawdę w chuj kasy, więc ich stać na taki sponsoring. No i co wydaje się oczywiste i bezdyskusyjne, dzieci ze szkół, plus emeryci, będą mieli z zasady wstęp wolny, a dzieci to prawdopodobnie pod przymusem i pod groźbą obniżenia oceny z religii lub wychowania, jeżeli będą oporne w kwestii raczenia się sztuką wysoką, opowieści de facto o facecie który spada z wysoka (a w zasadzie spadł, rozrzucone jego szczątki skrupulatnie zbiera Don Stanislao, dilując nimi na jarmarkach).

Idź do oryginalnego materiału