Miesiąc temu 1500 rolników protestowało w Warszawie podczas startu polskiej prezydencji w UE. Dwa dni temu rolnicy znów wyszli na ulice, tym razem na przejściach granicznych z Niemcami. Wydarzenia te nie wywołują jednak tylu emocji, co przed ubiegłorocznymi wyborami. – Politycy lubią się tym sektorem interesować w okolicach wyborów. Ale dyskusje o przyszłości rolnictwa podejmowane przy tej okazji czy w czasie protestów to za mało – mówi SmogLabowi dr Paulina Sobiesiak-Penszko, współautorka nowego raportu Instytutu Spraw Publicznych (ISP).
Raport „Wielkie nieporozumienie. Narracje o rolnikach, rolnictwie i bezpieczeństwie żywnościowym” powstał dzięki monitoringowi medialnej narracji wokół tematów związanych z rolnictwem. Jego autorki: dr Sobiesiak-Penszko wraz z Katarzyną Banul-Wójcikowską z ISP, opowiedziały nam o największych nieporozumieniach i mitach, które narosły wokół polskiego rolnika oraz Zielonego Ładu. Zainteresowanie rolnikami i rolnictwem jest według naukowczyń bardzo powierzchowne i często instrumentalne.
- Czytaj także: Polski system produkcji żywności do gruntownego remontu. „Nagle nie ma się czym leczyć
Ekspertki sprawdziły, jakich zagadnień nie porusza opinia publiczna przy okazji dyskusji podczas kolejnych protestów. Są to m.in.:
- zróżnicowanie polskiego rolnictwa,
- powiązania między Zielonym Ładem a realnymi powodami problemów sektora,
- powiązań między potrzebami konsumentów a rolnictwem.
Autorki opracowania sprawdziły też, jakie nieprawdziwe informacje są najczęściej obecne w mediach. Przedstawia je poniższa grafika.
Największe nieporozumienia narracji o polskich rolnikach
„Nasz język nie nadąża za tym, co wydarzyło się w rolnictwie i w sektorze produkcji żywności w ostatnich dekadach” – piszą autorki raportu. Nawiązują tym samym do modernizacji i intensyfikacji rolnictwa, rozwoju rynku spożywczego, czy umniejszenia roli rolnika w łańcuchu wartości. To nie wszystko. Sytuację kształtują też zmiany klimatu, zanik bioróżnorodności oraz rozwój hodowli przemysłowej.
Jako pierwsze nieporozumienie wymieniają brak zrozumienia zróżnicowania polskiego rolnictwa. Traktowanie rolników jako grupy, której interesy są zawsze spójne to ich zdaniem błąd.
– Gdzie indziej leżą interesy producenta pomidorów, właściciela fermy przemysłowej, sadownika, rolnika ekologicznego. Inne potrzeby ma właściciel gospodarstwa o powierzchni 400 ha, a inne mały czy średni rolnik – tłumaczy nam dr Sobiesiak-Penszko. – Narracje medialne tego nie odzwierciedlają. Media głównego nurtu w ogóle rolnikiem jako podmiotem opowieści nie są zainteresowane. choćby w okresie najintensywniejszych protestów brakowało głosu różnych rolników – dodaje.
Protest goni protest
Rok 2024 r. nieodzownie kojarzy się masowymi protestami rolników. Nie tylko tymi w Polsce, ale w całej Europie. Na początku bieżącego roku farmerzy po raz kolejny wyszli na ulice. Nie przybrało to tak dużej skali i wydźwięku, jak rok wcześniej. Nie spotkało się też z oczekiwanym prawdopodobnie nagłośnieniem przez media. Niemniej farmerzy podjęli się protestu i przeprowadzili go w dniu inauguracji objęcia przez Polskę półrocznej prezydencji w Radzie UE, 3 stycznia br. w Warszawie. Pod adresem premiera Donalda Tuska wykrzykiwano dosadne hasła a Zielony Ład nie schodził z ust uczestników protestu. Wyraźnie przebijały się slogany antyunijne, straszące obecną polityką. Rolnicy boją się napływu towarów spoza UE, nowych obowiązków oraz kosztów.
– W centrum została też postawiona najbardziej aktualna teraz kwestia umowy Mercosur [porozumienie handlowe między UE i krajami Ameryki Południowej – red.] i ryzyk, które wiążą się z jej wejściem w życie. To akurat budzi sprzeciw nie tylko rolników, ale także środowisk prośrodowiskowych i proklimatycznych. Protest pokazuje, iż mimo wielu zmian w Zielonym Ładzie postulowanych przez rolników i wprowadzonych w wyniku protestów, problemy tego sektora pozostały nierozwiązane. I zresztą nie mogło być inaczej, bo to nie Zielony Ład jest ich przyczyną – mówi SmogLabowi Banul-Wójcikowska.
Tłumaczy, iż jednym z najwyraźniejszych przekazów podczas protestów było stwierdzenie, iż mamy najlepszą żywność na świecie oraz najlepiej zachowaną przyrodę w Europie. Nie powinno się więc, jak mówią rolnicy, narzucać nam obostrzeń, jak Zachodniej Europie. – Ale może właśnie nauczmy się na ich przykładzie. I zamiast niszczyć te nasze skarby narodowe, chrońmy je z pomocą unijnych polityk i funduszy, byśmy mogli z nich jak najdłużej korzystać. Dobre praktyki rolnicze wprowadzane przez Zielony Ład mają temu służyć – mówi nam autorka raportu.
To nie koniec
Rolnicy mają jednak swoje stanowisko. Również w ostatnim tygodniu stycznia postanowili wyjechać na ulice. Tym razem protesty rozpoczęły się w podwrocławskich Kobierzycach, gdzie przemieszczała się kolumna ciągników. Z demonstracją dotarli również pod wrocławski Urząd Wojewódzki. Farmerzy informują o zagrożeniu ze strony Mercosur a także produktów z Ukrainy. Polscy rolnicy boją się konkurencji oraz kosztów związanych z zieloną polityką UE. Zakończenie protestów planowane jest na 7 lutego.
Niemałe oczekiwania oraz potrzeba dialogu przebijają się w czasie podobnych protestów. Rolnicy chcą włączenia ich w dyskusje.
– Nieporozumieniem jest także utożsamianie problemów rolnictwa z Zielonym Ładem – mówi dr Sobiesiak-Penszko.
Zła sytuacja rolnictwa jest zdaniem autorek raportu wypadkową wielu czynników. Wśród nich wyróżniają:
- sytuację geopolityczną,
- zmiany klimatu,
- słabą pozycję rolnika w łańcuchu wartości kształtowanym przez wielkie korporacje.
Zielony Ład, jak dodaje badaczka, nie ma z tym nic wspólnego.
– Przypomnijmy też, iż pod wpływem protestów rolniczych w pierwszej połowie roku [2024 r.] większość reform, takich jak osławione ugorowanie, nie weszło w życie. Swoją drogą, wprowadzone jako dobrowolny i wynagradzany ekoschemat jest bardzo chętnie praktykowane przez rolników.
Trudny dostęp do zdrowej żywności
Nieporozumieniem jest również oderwanie dyskusji o rolnictwie od żywności oraz potrzeb konsumentów. – W dobie kryzysu zdrowotnego (nasze dzieci tyją najszybciej w Europie, Polki i Polacy masowo cierpią na choroby, które są powiązane m.in. z pogarszającą się jakością żywności) potrzeba głębokiej dyskusji na temat tego, jaką żywność chcemy spożywać i jak zapewnić do niej dostęp przeciętnemu Polakowi – uświadamia dr Sobiesiak-Penszko.
Zapytaliśmy autorek raportu, czy rolnicy bojący się Zielonego Ładu mają choć jeden rzeczywisty powód do obaw.
– W tej chwili mierzymy się m.in. z postępującą degradacją gleb na skutek intensywnego rolnictwa, suszami rolniczymi stanowiącymi skutek zmiany klimatu, niszczenia bioróżnorodności i złego zarządzania wodą – mówi Banul-Wójcikowska.
Wprowadzanie praktyk zrównoważonego rolnictwa zyskuje jej zdaniem coraz większą popularność. Coraz częściej można też przeczytać w prasie branżowej, iż nie niesie to ze sobą utraty produktywności. Wręcz przeciwnie – często poprawia plonowanie. – Wymaga to jednak zmian w prowadzeniu gospodarstwa, inwestycji. A tego ryzyka boją się rolnicy. Zmiana jest trudna i nie można się dziwić, iż się jej boją. Dlatego podkreśla istotę dobrej komunikacji po stronie UE oraz rządu. – To niestety zostało zaniedbane i trudno teraz będzie odzyskać zaufanie rolników do Zielonego Ładu – wyjaśnia.
Współpraca miasta z wsią
Czy – nazwijmy to – obóz bardziej liberalny jest w stanie odeprzeć konserwatywną narrację wokół rolnictwa?
– Na poziomie ogólnej narracji wszyscy politycy, niezależnie od przynależności partyjnej, stoją za rolnikami – mówi nam Banul-Wójcikowska i dodaje: – Różnica polega tylko na tym, iż jedni chcą Zielony Ład zupełnie wyrzucać do kosza. Inni mówią, iż trzeba go „zracjonalizować”. Cokolwiek to znaczy.
Transformację rolnictwa nasze rozmówczynie polecają postrzegać podobnie jak tę energetyczną, o której mówi się wiele i od dawna. Dużą rolę mogą tu odegrać miasta, kształtując polityki żywnościowe i tworząc rynki zbytu dla rolników zrównoważonych oraz ekologicznych. Sojusz miast i wsi na rzecz żywności jest zdaniem autorek raportu jest jak najbardziej realny. I – jak dodają – najważniejszy z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego w niestabilnych czasach, w których przyszło nam żyć.
- Czytaj także: „To jest hipokryzja”. Rolnicy nie ustępują, a decydenci popełniają błędy
–
Zdjęcie tytułowe: FotoDax/Shutterstock