W Warszawie w południe przed siedzibą Polskiej Grupy Energetycznej rozpoczął się protest górników i innych pracowników przemysłu przeciwko likwidacji elektrowni węglowych i w obronie polskiego przemysłu. To kolejny duży protest w Warszawie przeciwko działaniom rządu Donalda Tuska – zaledwie niecały tydzień temu w stolicy protestowali rolnicy.
Protest rozpoczął się w południe przed siedzibą spółki Polska Grupa Energetyczna, później demonstranci przeszli przed gmach Ministerstwa Aktywów Państwowych. Do protestu zainicjowanego przez „Solidarność” przyłączyli się przedstawiciele innych central związkowych – OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
Przed gmachem Ministerstwa Aktywów Państwowych przy ul. Kruczej miała miejsce pikieta.
Adresatem pierwszej petycji przygotowanej przez protestujących jest PGE Polska Grupa Energetyczna. Pismo dotyczy decyzji spółki ws. wygaszenia elektrowni węglowych tj. Rybnik i Dolna Odra. Druga petycja została złożona w Ministerstwie Aktywów Państwowych, które sprawuje nadzór nad spółkami energetycznymi. Związkowcy domagają się interwencji resortu. Sprzeciwiają się również polityce klimatycznej Unii Europejskiej.
Wystąpienia organizatorów protestu
– W tym budynku, który stoi za nami, zapadają złe decyzje, złe decyzje dla naszych elektrowni, a co za tym idzie złe dla naszych kopalń, wszystkich zakładów kooperujących z kopalniami, naszej gospodarki. Energetyka jest krwioobiegiem całej gospodarki, całego przemysłu. Bez wydolnej energetyki nie będą funkcjonowały żadne zakłady w naszym kraju. To, co się dzieje w tym budynku, woła o pomstę do nieba. Dlatego tu jesteśmy, żeby powiedzieć: „Precz z tą polityką!”. Tracimy kontrolę nad naszym przemysłem. Stracimy kontrolę nad naszą gospodarką, a my w domach będziemy mieli ograniczony dostęp do prądu — powiedział ze sceny usytuowanej obok siedziby Polskiej Grupy Energetycznej jeden z organizatorów protestu – To jest protest w obronie polskiej gospodarki i polskiej racji stanu — dodał.
– Przyjechaliśmy ze Szczecina, żeby wykrzyczeć w Warszawie, iż tam u nas masowo likwiduje się miejsca pracy, masowo zwalnia się ludzi z pracy. Na dzień dzisiejszy kwota zwolnień przekracza już dwa tysiące. W następnym szeregu stoi Dolna Odra, która ma zostać zlikwidowana w tym roku, nie mylę się. Rządzą nami analfabeci, dlatego iż Dolna Odra, Rybnik i pozostałe elektrownie miały być wygaszane do 2035 roku. Ktoś tu się nie zna na kalendarzu, porąbało mu się o 10 lat. Przypominam, iż obietnic się dotrzymuje, nie łamie, dlatego przyjechaliśmy tutaj. W podobnej sytuacji są rolnicy, przemysł chemiczny, poczta itd. Myślę, iż dzisiejsza manifestacja powinna otrzeźwić rządzących. o ile nie, to będziemy tu przyjeżdżać aż do skutku. Szczęść Boże! — powiedział Mieczysław Jurek przewodniczącego Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego.