Wielka Brytania odwraca się od genderyzmu. Tamtejszy rząd wypowiada walkę z ideologią LGBT w szkołach

8 miesięcy temu

Rząd Wielkiej Brytanii wycofuje się z polityki wdrążania ideologii LGBT w szkołach. Wśród zmian są między innymi: zakaz zwracania się do uczniów nieprawdziwymi zaimkami czy likwidacja specjalnych toalet i szatni dla „osób transpłciowych”. Wydanie wytycznych stało się konieczne, ponieważ – jak wyjaśnia minister ds. kobiet i równości Kemi Badenoch – aktywiści LGBT „przejęli kontrolę nad tymi kwestiami w placówkach edukacyjnych”.

18 grudnia premier Rushi Sunak opublikował oficjalne wytyczne na temat tego, jak brytyjskie szkoły powinny zachowywać się wobec dzieci dotkniętych dysforią płciową. 19-stronicowy dokument zawiera podstawowe założenie, iż w tego typu sprawach niedopuszczalna jest hegemonia jednej myśli, którą narzucają wszystkim środowiska genderowe.

Przykładowe zmiany

Zanim wydano dokument, dzieci z zaburzeniem tożsamości płciowej mogły wymagać od placówek szkolnych i swoich rówieśników zwracanie się według wymyślonej autoidentyfikacji. Zdarzały się przypadki, iż pedagodzy, którzy mówili do uczniów zgodnie z ich płcią biologiczną, byli pozbawiani prawa do wykonywania zawodu.

CZYTAJ TAKŻE: Słowacki rząd ucina finansowanie organizacjom LGBT

Teraz się to zmieni. Dokument podpisany przez premiera WB wprost zakazuje używania w szkole imion i zaimków niezgodnych z płcią biologiczną, chyba, iż omawiana osoba przeszła operację zmiany płci. Poza tym nauczyciele zostali zobowiązani, żeby chronić dzieci przed propagandą transseksualistów i zgłaszać przypadki rodzicom uczniów, którzy mają wątpliwości odnośnie do swojej płci. Rządowe wytyczne likwidują również obecne do tej pory w szkołach osobne toalety i szatnie dla osób z dysforią płciową – teraz mają być wyłącznie damskie i męskie.

Trzylatki kierowane do kliniki zmiany płci

Jedną z przyczyn wydania dokumentu była chęć ochrony najmłodszych dzieci przed manipulacjami ze strony ideologów gender. Uzasadnione wzburzenie wywołują coraz liczniej ujawniane przypadki trwałego i nieodwracalnego okaleczania dzieci, które najpierw błędnie zdiagnozowano, a następnie nieodwracalnie okaleczano, usuwając narządy płciowe. Najmłodsze dzieci poddane takiej „operacji” miały trzy lata.

CZYTAJ TAKŻE: Kotula zapowiada wpisanie tzw. „mowę nienawiści ze względu na płeć i orientację seksualną” do Kodeksu karnego

Dziennik „Daily Mail” opublikował pod koniec ubiegłego roku materiał o praktykach kliniki Tavistock w Londynie, najpopularniejszej w Anglii placówki zajmującej się operacjami zmiany płci u dzieci. Z tekstu wynika, iż w latach 2010–2020 do Tavistock kierowano jako osoby cierpiące na dysforię płciową choćby dzieci w wieku przedszkolnym. W ten sposób do placówki trafiło 12 dzieci trzyletnich, 61 czteroletnich, 140 pięcioletnich i 169 sześcioletnich. Wystarczyło, by trzylatek podczas zabawy w przedszkolu stwierdził, iż chce być dziewczynką – i już mógł zostać pacjentem osławionej kliniki.

CZYTAJ TAKŻE: Brytyjskie muzeum uznało rzymskiego cesarza za osobę transpłciową

W lipcu 2022 roku brytyjskie władze podjęły decyzję, iż do marca 2023 roku ośrodek powinien zostać definitywnie zamknięty z powodu ww. nadużyć, do których w nim dochodziło. Mimo to funkcjonowanie kliniki przedłużono do marca tego roku.

Minister ds. kobiet i równości po konserwatywnej stronie

Minister ds. kobiet i równości Kemi Badenoch napisała do „Daily Mail” list otwarty, w którym zaznaczyła, iż brytyjski rząd będzie walczył z abstrakcyjną tożsamością płciową. Konserwatywne stanowisko czarnoskórej minister może dziwić, ponieważ jej odpowiedniczki z innych państw Europy otwarcie popierają politykę LGBT.

W ostatnich latach zaobserwowaliśmy gwałtowny wzrost liczby dzieci kwestionujących to, co odczuwają w związku z byciem chłopcem lub dziewczynką. Dzieciom wmawiano, iż mogą urodzić się w niewłaściwym ciele, i iż mamy abstrakcyjną »tożsamość płciową«, odrębną od naszej płci biologicznej. Jest to ideologia kwestionowana i zagmatwana. […] Nie jest to termin występujący w prawie. A jednak ideologia ta przetoczyła się przez nasze szkoły, wywołując zaniepokojenie zarówno wśród rodziców, jak i nauczycieli, którzy mają dobre intencje, i którzy chcą postępować adekwatnie wobec dzieci znajdujących się pod ich opieką – oświadczyła Kemi Badenoch.

Narodowcy.net/wpolityce.pl

Idź do oryginalnego materiału