To jest pytanie zasadnicze, wstępne. Odpowiedź (taka krecia) będzie dalej, więc kto wszystko wie, niech dalej odpuści i nie czyta, ale krecim zdaniem referendum Donaldowi Dyzmie jest niezbędne, gdyż od jego wyniku zależy co D.D., zrobi.
No właśnie, po co mu wotum zaufania, przecież nikt go nie zmusza, rządzi sam, po swojemu, robi, a w zasadzie nic nie robi i fajnie jest. Więc po cóż ten cały ambaras. Aby na to odpowiedzieć, cofnijmy się o kilka dni wstecz do euforii - dla nas, po wyborze sensownego prezydenta, do czasu po klęsce dla nich.
Otóż natychmiast z gratulacjami popędziła pani Urszula gen-sek Eurokołchozu. Och, ileż mieliśmy radochy. Odczytywano ten pośpiech jako sygnał dla Dyzmy, iż ma tak być, bo dobrze jest, chociaż wcale, a wcale, dobrze dla Eurokomuchów nie było.
Czy aby tym pospiesznym gestem pani Ula nie umyła rąk przed realizacją scenariusza zapasowego: no wicie rozumiecie szanowni Jankesi, my nic nie wiemy o tym, iż polskie piekło się odmyka, my nic do tego nie mamy - jakby co do czego, przyszło.
Wiadomo, iż USA wydało jasny i czytelny komunikat (do pani Uli właśnie), iż UE miesza w polskim kotle, i to mieszanie może się kiepsko skończyć, choćby podniosły się głosy oburzenia miejscowych pożal się Boże demokratów, jakoby Amerykanie mieszali się w nasze wybory. To, iż Niemcy pchały miliony eurosów dla totalnych, to było gites, ale, gdy Jankesi to oprotestowali, to naturalnie jest tenteges.
Wracając do naszych baranów, pani Ula ma czyste ręce (jakby co), a Donald Dyzma ma dylemat: robić zamach stanu czy nie robić. Tak, tak. Należy nazywać rzeczy po imieniu. To nie o czapkę gruszek chodzi, ale o obalenie legalnie wybranego prezydenta przed jego oficjalnym zaprzysiężeniem. Chodzi o zamach stanu, ni mnij ni więcej.
I tu odkrywamy istotę referendum wewnątrz koalicji, kto za rokoszem, a kto przeciw? Czy Kosiniak przekona Kamysza, aby armia wystąpiła przeciw narodowi, czy przeciwnie Kosiniak jednak zda się na opinię Kamysza i weźmie, i pójdzie po rozum do głowy.
Czy pan marszałek stanie na czele junty i wypłacze nam z telewizora, iż taka jest konieczność gdyż obce siły przywiezione pod ukraińskim zbożem z Rosji chciały zawładnąć naszym uśmiechniętym krajem, co była, wykryła pani laureatka niemieckiej nagrody i obwieściła ze zgrozą, całemu zgromadzonemu nomen omen Berlinowi.
Czy ktoś liczy na to, iż jednak SN da odpór spekulacjom: wybory ważne – nieważne? Przecież to orzeczenie, już przed jego podjęciem jest nie istotne, więc nie ważne, gdyż ten sąd jest pseudo sądem (wedle nich i ich mocodawców w UE). Ważne jest to, co zadecyduje D.D., i koniec.
Bo niby, D.D. musi realizować niemiecki finezyjny plan awaryjny, ale gdyby nie dostał wotumu to: sorry Winetu, ale los tak chciał.
Czy musimy zacząć wykupywać cukier?
Zaczekajmy kilka dni, na pierwsze symptomy: do tego co zrobi PSL; czy D.D. uzyska wotum zaufania; zaczekajmy do przedsięwzięć D. Dyzmy, a później, ale jeszcze przed ustawieniem koksowników na skrzyżowaniach ulic, zaczekajmy co zrobi USA.
Bo jeżeli w kreciej norze można dojść do takich wniosków mając do pomocy tylko garść świeżych fusów po kawie, to tym bardziej rzecz całą rozgryzła miejscowa placówka speców od różnych kolorowych rewolucji przy Alejach Ujazdowskich (wejście do ulicy Pięknej we Warszawie), a skro tak, to można spać spokojnie Ameryka nie pozwoli na wyrwanie najwierniejszego sojusznika pod słońcem, akurat w tym miejscu kuli ziemskiej, bo gdyby jednak, to byłby to koniec. Dla nas to początek naszej przygody w państwie Związek Niepodległych Landów Europy, ale koniec dla Ameryki, pewne jak w banku.