Więcej socjalizmu, Polak wytrzyma. Maląg przedstawia z gruntu błędne pomysły na zwiększenie dzietności w Polsce

2 lat temu
Choć pod względem demograficznym program 500+ okazał się totalną klapą, żadna władza nie będzie próbowała go likwidować, ponieważ rozochociło to znaczną część wyborców. Ci, którzy posiadają dzieci, otrzymują pieniądze od tych, którzy dzieci już albo jeszcze nie mają.
Ozdoba „pierdyliard złotych” i Dominik Cwikła/fot. YT/wRealu24/Fb/Pub Mentzen Toruń (kolaż)

Minister rodziny Marlena Maląg w Polskim Radiu przekonywała, iż PiS od kiedy objęło rządy „prowadzi politykę prorodzinną, która z jednej strony ma zmienić sytuację finansową rodzin, ale także spowodować, iż wyjdziemy z pułapki niskiej dzietności”.

To oczywiście myślenie życzeniowe. W praktyce bowiem jest to łapówka wyborcza oraz odwrócona pułapka socjalna, tzn. rząd uzależnił się od wypłacania pieniędzy – nas wszystkich – pod groźbą utraty władzy. 500+ bowiem sprawia, iż wszyscy płacimy rządowi, a część z tych pieniędzy jest przekazywana osobom mającym dzieci.

Ci, którzy dzieci w wieku niepełnoletnim już nie mają albo jeszcze ich nie mają czy też perspektywa ślubu jest dla nich czymś wydającym się jako niemożliwe z powodu sytuacji materialnej, nie tylko nie są zachęcani, aby przyczynić się do wzrostu demograficznego. Są wręcz zniechęcani do tego i utrudnia się im życie.

Logicznym byłoby po tylu latach, gdy widać, iż deklarowany pierwotnie cel 500+ nie przyniósł założonych efektów, tzn. nie tylko nie powiększył dzietności, ale po jego wprowadzeniu zaczęła ona spadać jeszcze bardziej, zlikwidować program albo chociaż zacząć jego likwidację. No ale jesteśmy w III RP, tak więc jeszcze więcej socjalizmu. Polak wytrzyma, no i tym razem na pewno się uda.

Jak wspomniałem, 500+ to odwrócona pułapka socjalna. Klasyczna pułapka polega na tym, iż osoba bądź grupa osób uzależniają się od dofinansowania i nie potrafią bez niej funkcjonować. U nas wyszło inaczej – to rząd uzależnił się od dofinansowywania jednych kosztem drugich.

Rząd tworzą oligarchie partyjne, które władzę zdobywają demokratycznie, czyli na podstawie nie kompetencji, a bardzo subiektywnej popularności wszystkich osób po 18-tym roku życia. Usunięcie socjalnych programów przez rząd oznaczałoby polityczną śmierć danego ugrupowania.

W efekcie, rząd będzie dalej brnął w błąd i szaleństwo, na zgubę narodu i państwa.

Należy też podkreślić, iż polityka prorodzinna nie polega na socjalizmie i zabieraniu pieniędzy ludziom, by część z tego wypłacić wybranym. Socjalizm – co wyłożyło wielu papieży w encyklikach, ale też ekonomistów jak i historyków – jest na dłuższą metę szkodliwy dla wszystkich. Jest całe mrowie narzędzi, którymi można poprawić sytuację rodzin i zwiększyć dzietność, a pierwszym, a zarazem najmocniejszym z nich jest zmniejszenie haraczy płaconych państwu.

Dzietność nie zwiększy się przez to, iż rodzice mający dzieci i nie planujący kolejnego otrzymają pieniądze. Dzietność zwiększy się, gdy młodzi ludzie będą mogli odłożyć pieniądze i poczuć się pewnie, widząc, iż mogą coś odłożyć. Wówczas myślą nad założeniem rodziny. A na chwilę obecną młodzi widzą obietnice kolejnych socjalizmów ich kosztem, przy wielkiej aprobacie społeczeństwa, złożonego głównie z pokolenia 50+.

Obawiam się, iż młodzi prędzej wyjadą do państw na Zachodzie, gdzie Polaków jest coraz więcej i tam będą zakładali rodziny, których z roztropności jak i uzasadnionych obaw nie zakładają tutaj. Kto choć trochę rozsądny założy rodzinę w oparciu głównie polegającym na pieniądzach od państwa? A na tym opiera się najwyraźniej działanie i plany jaśnie nam panujących.

Bądźmy jednak szczerzy: Czy ktokolwiek jeszcze wierzy w to, iż obecna oligarchia mówi o kolejnych programach socjalnych – w tym o 500+ – naprawdę w trosce o zwiększenie dzietności, a nie jako zapowiedź łapówki wyborczej? jeżeli tak – gratuluję naiwności.

Idź do oryginalnego materiału