Widzowie Republiki znów w szoku. Gość miał krytykować władzę, przejechał się po PiS-ie

1 tydzień temu
Na antenie Telewizji Republika w programie "W punkt" Katarzyna Gójska rozmawiała z politykami m.in. na temat sprzeciwu marszałka Szymona Hołowni wobec postanowienia Trybunału Konstytucyjnego. Nieoczekiwanie – za sprawą Dobromira Sośnierza – narracja w studiu gwałtownie się zmieniła i to PiS znalazło się w ogniu krytyki.


– Objawił się sędzia ostateczny. Takiej funkcji w Polsce jeszcze nie było – w taki sposób prowadząca Katarzyna Gójska mówiła o sprzeciwie Szymona Hołowni wobec postanowienia Trybunału Konstytucyjnego. Marszałek Sejmu powiedział, iż "nie wykona postanowienia TK, mrożącego działania Sejmu w sprawie wniosku o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu".

Sośnierz zaskoczył na antenie TV Republika


Jednym z gości programu był polityk Konfederacji Dobromir Sośnierz. Ku zaskoczeniu zgromadzonych, nagle zmienił narrację i zamiast – jak sugerowała dziennikarka – skupić się na ruchach obecnej władzy, nawiązał do rządów PiS. Wbrew narracji, do której prawicowa telewizja przyzwyczaiła swoich widzów, nie były to pochlebne słowa.

– Oczywiście, iż jesteśmy w momencie, w którym doczekaliśmy się całkowitego rozkładu tego państwa. Ale najpierw PiS przez kilka lat jechał po bandzie, falandyzował prawo, nie publikował wyroków trybunału i różne takie hece robił. W odpowiedzi na to wyhodował sobie opozycję pałającą rządzą zemsty. Jak PiS robił źle, to oni robią jeszcze gorzej. Nie wiem, jak teraz ma funkcjonować, w sytuacji, w której mamy podwójny porządek prawny – komentował Sośnierz. Po tej wypowiedzi w studiu na chwilę zapadła cisza.

Hołownia ostro o postanowieniu TK


Przypomnijmy: 19 marca Donald Tusk potwierdził, iż przygotowano już wniosek ws. postawienia prezesa NBP, Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Jak pisaliśmy w naTemat, osłabianie polskiej waluty, finansowanie deficytu budżetowego przez NBP, a także kwestie związane z wypłatą premii samemu sobie to tylko część zarzutów, które znalazły się w dokumentach.

Konkretnym zarzutem jest między innymi inicjowanie i uczestniczenie w podejmowaniu decyzji o skupie obligacji Skarbu Państwa oraz nieskarbowych papierów wartościowych emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju S.A i Bank Gospodarstwa Krajowego.

Działania te umożliwiły pośrednie finansowanie deficytu budżetowego w łącznej kwocie co najmniej 144 miliardy złotych. Zdaniem autorów wniosku naruszyło to art. 220 Konstytucji. Jak podkreślono, prezes NBP działał na tym polu bez upoważnienia Rady Polityki Pieniężnej.

PiS próbuje pomóc Glapińskiemu, angażując do sprawy Trybunał Konstytucyjny. Teraz Julia Przyłębska stwierdziła, iż żaden z organów państwa nie może rozpatrzeć tego wniosku. Do sprawy odniósł się Szymon Hołownia. – Do Sejmu wpłynął wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego. Wpłynął do mnie też odpis postanowienia Trybunału Konstytucyjnego z 17 kwietnia – powiedział.

"Nadal będę procedował wniosek"


Hołownia ocenił, iż postanowienie Przyłębskiej pod pretekstem samozabezpieczenia próbuje zamrozić wniosek o postawienie Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. – Konkluzja jest następująca: ani marszałek Sejmu, ani Sejm, ani żadna z komisji, ani nikt w tym budynku nie ma prawa zajmować się wnioskiem o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego – dodał.

Jak stwierdził, sędziowie przekroczyli swoje uprawnienia. Wyjaśnił bowiem, iż zabezpieczenie może być wydane w przypadku skargi konstytucyjnej lub rozstrzygania sporu kompetencyjnego między dwoma organami państwa.

– Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy ktoś będzie wchodził w sposób bezprawny w kompetencje i konstytucyjne uprawnienia Sejmu RP. Dlatego nie wykonam tego postanowienia, które nadesłała nam pani Julia Przyłębska i przez cały czas będę, zgodnie z prawem, procedował wniosek o postawienie Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu – ogłosił.

Idź do oryginalnego materiału