Węgierski parlament, zdominowany przez koalicję premiera Viktora Orbána, zatwierdził wczoraj ustawę utrudniającą odwołanie prezydenta kraju ze stanowiska. Za cztery miesiące na Węgrzech odbędą się wybory parlamentarne.
Viktor Orbán stoi przed bezprecedensowym wyzwaniem, bo w przedwyborczych sondażach prowadzi opozycyjna partia TISZA, którą kieruje europoseł Péter Magyar. Obecnym prezydentem Węgier jest Tamás Sulyok, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, uważany za sojusznika Orbána. Jego pięcioletnia kadencja zakończy się w 2030 r.
Prezydent Węgier, podobnie jak prezydent Polski, posiada głównie kompetencje ceremonialne, ale może także wetować ustawy lub kierować je do Trybunału Konstytucyjnego, co umożliwia mu blokowanie działań rządu. Dotychczas parlament mógł stwierdzić niezdolność prezydenta do pełnienia obowiązków zwykłą większością głosów.
Zgodnie z nowym prawem Trybunał Konstytucyjny będzie musiał ocenić, czy odwołanie prezydenta było zgodne z prawem, i będzie miał możliwość odrzucenia takiej decyzji. Ustawę przyjęto stosunkiem głosów 134 do 49. Wstrzymały się dwie osoby. Wszelkie poprawki do niej będą teraz wymagały większości dwóch trzecich.
Trybunałem Konstytucyjnym kieruje były prokurator generalny Péter Polt, sojusznik Orbána, którego na początku tego roku parlament zatwierdził na 12-letnią kadencję.
– Prezydent Republiki zwrócił uwagę, iż dostrzega lukę w swoim statusie prawnym, która mogłaby prowadzić do potencjalnych nadużyć, dlatego przyjęliśmy jego uwagę – powiedział na środowej konferencji prasowej szef gabinetu Orbána, Gergely Gulyás.
Tymczasem opozycyjna partia TISZA powiedziała niezależnemu portalowi Telex, iż ustawa jest „kolejnym dowodem” na to, iż rząd Orbána obawia się, iż wyborcy nie powierzą mu ponownie władzy w kwietniowych wyborach.

1 dzień temu












