Na nagraniu wideo premier Węgier Viktor Orban trzyma w ręku telefon i wskazuje na wiadomość tekstową z linkiem. "Tak to robią ukraińscy cyberoszuści" – komentuje. "Klikasz i twoje pieniądze przepadają".
To jeden z antyukraińskich postów Viktora Orbana. Ostrzega w nim bez żadnych dowodów przed rzekomymi ukraińskimi przestępcami, którzy mieliby kraść pieniądze Węgrów, gdyby kliknęli na link w wiadomości tekstowej. Pod filmem Orbana na Facebooku i TikToku można znaleźć setki prześmiewczych lub gniewnych komentarzy.
"Oszukujesz choćby bez klikania" – napisało do Orbana wiele osób. Ktoś sugeruje kilka sezonowych pomysłów: "Latem atakuje promieniowanie UV pochodzenia ukraińskiego, zimą burza śnieżna z Ukrainy utrudnia ruch". Niektórzy narzekają na wysoką inflację i zły stan systemu opieki zdrowotnej. Wciąż pojawiają się litery MNB i liczba: 500 miliardów oraz emotikony złości.
Gigantyczny napad na bank
500 miliardów forintów węgierskich, czyli równowartość około 1,25 miliarda euro – to ogromna suma, o którą toczy się gra w jednym z największych państwowych skandali korupcyjnych i nadużyć finansowych na Węgrzech od czasu, gdy Viktor Orban w 2010 roku doszedł do władzy.
Pieniądze zniknęły z aktywów Węgierskiego Banku Narodowego (MNB) i w uproszczeniu można to nazwać gigantycznym napadem na bank. Dwaj główni gracze w tym procederze to były prezes MNB György Matolcsy, który sprawował urząd do marca 2025 r., oraz jego syn Adam. Ten ostatni od lat prowadzi życie w luksusie.
Od marca br. na jaw wychodzi pełna skala afery i wydaje się, iż staje się ona jednym z punktów zwrotnych w systemie Orbana. W oczach wielu Węgrów afera ta odzwierciedla zakres korupcji oraz niemoralność tego systemu. Chodzi o fundusze publiczne, których zniknięcia przez lata nie zbadał żaden organ, o bezwstydny nepotyzm i otwarte konflikty interesów.
Chodzi również o niezasłużone luksusowe życie dzieci powierników Orbana, podczas gdy wielu Węgrów ledwo wiąże koniec z końcem. Istnieje ogromna niechęć społeczna wobec luksusowego życia elit rządzących.
Opływają w luksusie
Brakujące miliardy z MNB początkowo trafiły do fundacji założonych przez byłego prezesa MNB Matolcsy'ego po objęciu przez niego urzędu w marcu 2013 roku. Następnie zniknęły w sieci powiązanych ze sobą spółek, których właścicielem lub zarządcą był jego 39-letni syn Adam i kilku jego przyjaciół. Pieniądze zostały wykorzystane do przeprowadzenia wątpliwych transakcji dotyczących nieruchomości i udziałów. Duża ich część rzekomo przepadła w wyniku utraty wartości i spadku cen akcji.
Nie zważając na to, bogactwo kliki rosło. Posiadający węgierski paszport dyplomatyczny Adam Matolcsy, który porzucił szkołę biznesu w Budapeszcie, posiada luksusowe samochody, luksusowe zegarki i luksusowe mieszkania w Budapeszcie i Dubaju, a po świecie podróżuje prywatnym samolotem. Węgierska opinia publiczna nazywa takich potomków partyjnych przyjaciół, powierników lub oligarchów węgierskiego premiera "playboyami Orbana".
Dochodzenia Trybunału Obrachunkowego
Jako minister gospodarki i szef Banku Narodowego ojciec Adama Matolcsy'ego był jednym z architektów "niekonwencjonalnej" polityki gospodarczej Orbana. Jednak w ostatnich latach popadł w niełaskę autokraty z Budapesztu, ponieważ krytykował niektóre działania gospodarcze jego rządu. Odkąd jego mandat w MNB wygasł w marcu 2025 r., węgierska Państwowa Izba Kontroli (ASZ) prowadzi dochodzenie w sprawie brakujących miliardów.
ASZ pozostaje pod kontrolą Orbana i nie sprawdza lojalnych zwolenników szefa rządu, ale kiedy choćby ona stwierdza, iż zniknęło 500 miliardów forintów, brzmi to jak oficjalne przyznanie, iż niektórzy członkowie partii Fidesz i oligarchowie Orbana bezczelnie i nielegalnie się wzbogacają. Szczególnie oburzający jest fakt, iż obnoszą się oni swoim luksusem.
To nie pojedynczy przypadek
Nie chodzi jednak o kilka indywidualnych przypadków. Przykładem jest szkolny przyjaciel Orbana, Lörinc Meszaros, były monter gazowni w Felcsut, małej rodzinnej wiosce premiera, który jest w tej chwili multimiliarderem i najbogatszym Węgrem. Jest czasami nazywany "portfelem Orbana" lub jego "figurantem" i jest znany z tego, iż często i chętnie podróżuje luksusowymi prywatnymi jetami.
Są też partyjni przyjaciele Orbana, tacy jak Antal Rogan, minister kancelarii szefa rządu, który trafił na pierwsze strony gazet wiele lat temu, kiedy on i jego ówczesna żona polecieli na luksusowe wesele helikopterem. Etykieta "Luksusowy Toni" przylgnęła do Rogana, częściowo dlatego, iż on i jego małżonki wielokrotnie przyciągali uwagę luksusowymi strojami, z których niektóre kosztowały kilkakrotnie więcej niż średnia węgierska roczna pensja.
Sam Viktor Orban na papierze nie ma żadnych oszczędności i jest współwłaścicielem domu w Budapeszcie oraz gospodarstwa rolnego w swojej rodzinnej wiosce Felcsut. Tym bardziej zamożna jest jego rodzina: ojciec Orbana kazał przekształcić starą posiadłość książęcą niedaleko jego rodzinnej wioski w ogromną prywatną rezydencję dla rodziny Orbana. Zięć premiera, Istvan Tiborcz, jest deweloperem luksusowych nieruchomości i jednym z najbogatszych Węgrów. Jednak sam premier wielokrotnie podkreślał, iż "nie ma nic wspólnego ze sprawami biznesowymi".
Szkody wizerunkowe dla partii rządzącej
Oburzenie z powodu przepychu i luksusów idzie w parze z gniewem z powodu złego stanu infrastruktury publicznej. Na przykład w sobotę, 7 czerwca, usługi kolejowe z Budapesztu nad jezioro Balaton uległy tymczasowej awarii z powodu usterki szlabanu. Była to jedna z wielu chaotycznych sytuacji w węgierskim transporcie kolejowym. Wielu Węgrów po raz kolejny uświadomiło sobie, co zasadniczo źle działa w kraju: na przykład, iż wiele szpitali i szkół jest w opłakanym stanie.
Kontrast między odmiennymi realiami życia elity Orbana i ogółu społeczeństwa po raz pierwszy od wielu lat prowadzi również do krytycznych debat w rządzącej partii Fidesz. Tibor Navracsics, dawny towarzysz Orbana, a w tej chwili minister administracji i rozwoju, powiedział w jednym z podcastów, iż luksusowy styl życia elit Orbana szkodzi wizerunkowi partii.
Nie jest to jedyny krytyczny głos w łonie partii rządzącej. Sam Orban reaguje, dodając coraz bardziej absurdalne kłamstwa do jego antyukraińskiej kampanii z ostatnich tygodni. Najnowszym z nich jest to, iż ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski wzywa Unię Europejską do podniesienia cen energii na Węgrzech.
Prawdą jest, iż Bruksela nie ma do tego uprawnień. Niemniej jednak w nagraniu wideo opublikowanym na Facebooku Orban wkłada w usta Zełenskiego słowa, których ten nigdy nie wypowiedział: "Ukraiński prezydent mówi o wyciąganiu pieniędzy z kieszeni Węgrów, aby mógł skuteczniej kontynuować swoją wojnę".