Według lewicy to „ruscy agenci” zabronili genderowej propagandy w bułgarskich szkołach

1 tydzień temu

Uchwalona przed miesiącem nowelizacja ustawy oświatowej, zakazująca propagowania ideologii LGBT+ w szkołach, sprowadziła na bułgarskie władze falę międzynarodowej krytyki. Przodują w niej lewicowe media i sponsorowane z zagranicy organizacje.

Zdecydowana większość parlamentarzystów (159 przeciwko 22 oraz 12 wstrzymującym się) opowiedziała się przed miesiącem za zakazem genderowej indoktrynacji. Cztery godziny debaty wystarczyły by przedstawiciele narodu dosyć zgodnie uznali, iż „nietypowa orientacja seksualna różni się od ogólnie przyjętej i zakorzenionej w bułgarskiej tradycji prawnej koncepcji emocjonalnego, romantycznego, seksualnego lub zmysłowego pociągu między osobami płci przeciwnej”.

Deputowani zabronili zatem „propagandy, popularyzacji i podżegania” do wszelkich idei i koncepcji związanych z „nietypową orientacją seksualną lub określaniem tożsamości płciowej innej niż biologiczna”.

Kostadin Kostadinow, lider opisywanej jako prawicowa partii „Odrodzenie” określił promowanie ideologii LGBT+ jako postępowanie niehumanitarne, nieludzkie. Stronnictwo przypomniało o konstytucyjnym zapisie definiującym małżeństwo związkiem mężczyzny i kobiety.

Petar Nikołow z ugrupowania GERB przypomniał o chrześcijańskiej tożsamości swojego kraju. Zwrócił uwagę, iż w propagandzie obyczajowych rewolucjonistów dzieci przedstawiane są jako obiekt „alternatywnych” orientacji seksualnych.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję lewej strony. Bułgarski Komitet Helsiński alarmował o „naruszaniu podstawowych prawa człowieka” wskutek nowelizacji.

Komisja Europejska w liście do ministra edukacji i nauki Galina Cokowa zwróciła się o „dalsze informacje na temat ustawodawstwa”, zaznaczając:

„Komisja niezmiennie realizuje swoje zobowiązanie do zwalczania dyskryminacji, nierówności i wyzwań, z jakimi mierzą się osoby LGBTIQ – w tym w edukacji, zgodnie z naszą Strategią na rzecz równości osób LGBTIQ z listopada 2020 r.”

Przedstawicielka ONZ Liz Throssell zaapelowała do Sofii o „ponowne rozważenie prawa w świetle międzynarodowych zobowiązań kraju w zakresie praw człowieka”. ​​„(…) rozwiązywanie problemu stygmatyzacji i dezinformacji jest najważniejsze dla promowania akceptacji, tolerancji i tworzenia inkluzywnych społeczeństw” – dodała.

Feministki z grupy LevFem boją się, iż zmiana ustawy uniemożliwi zajęcie się rzekomym nękaniem w szkołach tak zwanych „lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transseksualnych”.

Tęczowa grupa Forbidden Colors ​​„głęboko zaniepokoiła się, iż Bułgaria przyjmuje taktykę z rosyjskiego podręcznika anty-praw człowieka”. Wezwała też Brukselę do „podjęcia zdecydowanych działań” przeciwko władzom w Sofii.

Portal Remnant Newspaper zwrócił uwagę na ciekawą zbieżność. Otóż szereg krytyków nowelizacji (m.in. portal francuskiego „Le Monde” oraz lewicowy poseł Jawor Bożankow z prounijnej partii PP-DB) określała parlamentarną większość przychylną poprawce jako… prorosyjską.

„To prawo nie dotyczy tylko Bułgarii — to prawo rosyjskie, które przedostało się do serca Europy” – alarmował Rémy Bonny, dyrektor w pro-genderowej organizacji Forbidden Colors.

„(…) Członkowie kultu LGBTQ+ w Bułgarii i poza nią próbują w najlepszym razie pouczać bułgarski rząd o demokracji i innych lewicowych banałach, być może choćby niedługo uciekną się do środków karnych dla wywarcia presji na Sofię, by ta uległa ich przebudzonej, wrogiej życiu agendzie” – zauważyła publicystka The Remnant Newspaper.

Źródło: remnantnewspaper.com

RoM

Idź do oryginalnego materiału