Wędkarze są wściekli

10 miesięcy temu

Zarząd okręgu PZW w Chełmie, podobnie jak większość okręgów w Polsce, otrzymał pismo od Wód Polskich, z którego wynika, iż w okresie letnim wędkarze nie będą mogli używać zanęt podczas łowienia. Dla moczykijów przesłanie jest jasne – w ten sposób zarządzane przez PiS Wody Polskie chcą przejąć od PZW wody i czerpać z nich zyski.

„W związku z pogarszającym się stanem fizykochemicznym wód w okresie letnim oraz ociepleniem klimatu, a co za tym idzie coraz częściej pojawiającym się zjawiskiem przyduchy konieczne jest zwrócenie bacznej uwagi na warunki bytowe ryb w wodach szczególnie narażonych na to zjawisko. Dotyczy to przede wszystkim zbiorników i jezior eutroficznych, ale może występować w każdym rodzaju wody, szczególnie przy niskich stanach wody lub przy jej skażeniu.

Jednym ze sposobów ograniczania niepożądanych zjawisk, w tym nadmiernego obciążania środowiska wodnego fosforanami, azotanami i związkami organicznymi jest wprowadzenie zakazu stosowania zanęt wędkarskich (…) w związku z tym proszę o wprowadzenie zakazu stosowania zanęt w okresie od 15 czerwca do 31 sierpnia w tym roku i w latach następnych w wodach użytkowanych obwodów rybackich. Wprowadza ograniczenie w stosowaniu zanęt spożywczych do 1 kilograma zanęty na wędkarza na dobę, a w okresie od 15 czerwca do 15 września całkowity zakaz nęcenia, z wyjątkiem zgłoszonych do Wód Polskich zawodów wędkarskich, gdzie limit będzie wynosił kilogram zanęty na uczestnika” – to fragment pisma, jakie otrzymał m.in. chełmski okręg PZW.

Dotyczy stosowania przynęt, których w obecnych technikach połowu sypie się do wody bardzo dużo. Ale nie jest to jedyne ograniczenie, które chcą wprowadzić Wody Polskie. Kolejną nowością jest obowiązek informowania przez okręgi dyrektorów regionalnych RZGW o organizacji komercyjnych zawodów wędkarskich z 60-dniowym wyprzedzeniem i wprowadzeniem opłat za nie. Władze okręgu PZW w Chełmie nie chcą jeszcze oficjalnie komentować tego listu. Czekają na decyzję Zarządu Głównego PZW, który podjął pertraktacje z Wodami Polskimi.

W poniedziałek (30 maja) Zarząd Główny PZW zamieścił krótki komunikat o następującej treści: „W związku z licznymi zapytaniami w sprawie wprowadzania przez dyrektorów Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej PGW Wody Polskie zakazu lub ograniczeń w stosowaniu zanęt wędkarskich, obowiązku uzyskania zgody na organizację zawodów wędkarskich, zawierania umów i ponoszenia dodatkowych kosztów za korzystanie z nieruchomości SP informujemy, iż prowadzimy rozmowy z Prezesem PGW Wody Polskie, które powinny przynieść akceptowalne dla obu stron rozwiązanie. Będziemy Was informować o dalszych działaniach”.

Na ostateczne rozstrzygnięcia w tej kwestii przyjdzie jeszcze czas. Na razie zakaz stosowania zanęt jest szeroko komentowany w środowisku wędkarskim i gros głosów nie zostawia na nim suchej nitki. Zamysł Wód Polski dla wszystkich jest jasny i czytelny: nowe przepisy to nic innego jak próba przejęcia wód gospodarowanych przez Polski Związek Wędkarski. Między wierszami można przeczytać, iż egzekwowanie nowego prawa należeć będzie do PZW. jeżeli się z tego nie wywiąże, karą może być właśnie rozwiązanie umowy na dzierżawę poszczególnych wód.

Ale decyzja Wód Polskich uderza też, i to bardzo mocno, w branżę wędkarską, a więc wszystkich producentów zanęt, kulek proteinowych, atraktorów itp. oraz w sklepy wędkarskie. – Sytuacja nie napawa optymizmem i jeżeli nic się nie zmieni, obawiam się, iż będę musiał zmienić branżę – mówi Daniel Kowalczuk, właściciel największego sklepu wędkarskiego w Chełmie. – Złożyło się na to kilka składowych, nie tylko ostatnia zapowiedź Wód Polskich, które chcą ograniczyć ilość stosowanych w okresie letnim zanęt. Przez inflację średnie ceny wszystkich artykułów wędkarskich wzrosły o ok. 50 procent. Klientów jest bardzo mało.

W tym roku mój obrót za maj był znacznie mniejszy niż zwykle. jeżeli przepis o ograniczeniu ilości zanęt wejdzie w życie, będzie to przysłowiowym gwoździem do trumny nie tylko dla właścicieli sklepów, ale też i dla całej branży, która żyje z produkcji tego asortymentu. Nie mam wątpliwości, iż te zapisy są wymierzone przeciwko PZW, bo wyraźnie mają na celu przejęcie wód przez nich gospodarowanych. Tylko iż na tej wojence najwięcej ofiar będzie po stronie wędkarzy i firm jak moja, bo ludzie po prostu odejdą od tego pięknego hobby – tłumaczy przedsiębiorca. (bm)

Idź do oryginalnego materiału