Kreml liczy na wasze zmęczenie – zaapelowała prezydentka Mołdawii Maia Sandu. Zwracając się do „zmęczonych i rozczarowanych”, poprosiła rodaków, by poszli na wybory i po raz kolejny „uratowali kraj”. 28 września odbędą się w Mołdawii wybory parlamentarne, które wcześniej Sandu nazwała „najważniejszymi w historii”. Utrata większości przez rządzącą w tej chwili proeuropejskie ugrupowanie PAS otworzy drogę do władzy siłom prorosyjskim.
Nasze działanie i nasza bezczynność zawsze mają konsekwencje, bądźmy ich świadomi i weźmy za nie odpowiedzialność
– oświadczyła Sandu.
Mołdawia to nasz dom i ona naprawdę zawsze zasługuje na nasz czas i naszą uwagę. Jest warta ocalenia za każdym razem. Idźcie na wybory i zagłosujcie za siebie i za Mołdawię
– zaapelowała prezydentka.
Sandu powiedziała, iż „dziesięć lat temu jako obywatelka postanowiła, iż nie chce żyć w kraju, którym rządzą złodzieje”.
I razem z wieloma z was rozpoczęliśmy walkę o obalenie reżimu oligarchów
– powiedziała.
Przypomniała czas, gdy niegdyś wszechmocny polityk i oligarcha Vladimir Plahotniuc został zmuszony do ucieczki z kraju, a także lata 2020-2021, gdy siły prodemokratyczne i proeuropejskie zwyciężyły w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Przez ostatnie cztery lata rządy w Mołdawii sprawowała założona przez Sandu Partia Działania i Solidarności (PAS).
Sytuacja, którą odziedziczyliśmy, była niełatwa i nie mieliśmy szczęścia, bo zwaliły się na nas wszystkie możliwe kryzysy, a przede wszystkim w naszym sąsiedztwie zaczęła się wojna
– mówiła Sandu mając na myśli inwazję Rosji na Ukrainę.
Nawiązała do trudnych reform i pomocy ze strony zachodnich partnerów, a także do rozpoczęcia procesu akcesji do UE.
Wiem, iż niektórzy z was powiedzą, iż zrobione zostało zbyt mało, iż są rozczarowani, nie mają na kogo głosować, iż boją się i zmęczyli się już ocalaniem kraju. Właśnie na to liczy Kreml i właśnie na to liczą skorumpowani ludzie
– dodała.
Wybory, które mogą zdecydować o losach eurointegracji kraju
W niedzielnych wyborach w Mołdawii rządząca w tej chwili proeuropejska partia PAS, związana z prezydentką Maią Sandu, będzie walczyć o utrzymanie większości w parlamencie.
Będzie to trudne, a w kolejce po władzę ustawiają się już siły prorosyjskie
– powiedział PAP analityk think tanku Watchdog Moldova Andrei Curararu.
Rządząca od 2021 r. Partia Działania i Solidarności (PAS) stała się na mołdawskiej scenie politycznej tą siłą, która odpowiada za eurointegrację (kraju – PAP) i jest niejako jej gwarantem. Dlatego od wyniku wyborów w dużej mierze uzależniona jest przyszłość procesu akcesji (Mołdawii – PAP) do UE
– tłumaczył PAP Curararu.
Jak dodał, PAS praktycznie zmonopolizowała temat wejścia kraju do UE, co w ostatnich latach ułatwiało jej sprawne działanie, ale teraz stało się potencjalnym problemem – żadna z mniejszych proeuropejskich partii nie ma w sondażach szans na wejście do parlamentu. W długiej kolejce ustawiły się natomiast siły mniej lub bardziej otwarcie prorosyjskie.
Oznacza to, iż jeżeli PAS nie będzie w stanie rządzić sama, będzie miała kłopot z utworzeniem stabilnej proeuropejskiej koalicji
– ocenił Curararu.
Spośród ponad 20 partii, bloków i kandydatów niezależnych przed dniem wyborów liczą się cztery siły. PAS prowadzi w sondażach (ale raczej poniżej granicy większości parlamentarnej, ok. 35 proc. wśród zdecydowanych na udział), a na drugim miejscu jest Patriotyczny Blok Wyborczy (25-30 proc.). W jego skład wchodzą główne tradycyjne siły prorosyjskie – socjaliści i komuniści – oraz dwie nowe partie prokremlowskie: Serce Mołdawii (PRIM), kierowane przez byłą baszkankę (przewodniczącą) autonomicznej Gagauzji Irinę Vlah, i Przyszłość Mołdawii byłego premiera Vasile Tarleva.
Szansę na wejście do parlamentu mają także utworzony w tym roku blok Alternatywa (w sondażach może liczyć na ok. 10 proc. głosów) oraz populistyczna Nasza Partia, której liderem jest „obrotowy”, ale ciążący ku Moskwie Renato Usatii. Próg wyborczy dla partii wynosi w Mołdawii 5 proc., a dla bloków – 7 proc.
W obliczu machinacji i nielegalnego finansowania przez Moskwę do wyborów nie dopuszczono bloku Zwycięstwo, utworzonego w Moskwie przez zbiegłego oligarchę Ilana Sora i jego marionetkowe partie. Nie znaczy to jednak, jak mówią eksperci, iż Sor jest w wyborach nieobecny.
Obserwujemy niezwykłą aktywność tzw. sieci Sora, przez którą kupowane są partie i głosy. Pomimo nalotów służb, przeszukań i aresztowań nie udaje się jej zlikwidować, gdyż jest zbyt rozgałęziona. Ten mechanizm zadziałał w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich i najpewniej w jakimś stopniu wpłynie też na wynik tych wyborów. Spodziewamy się, iż w przeddzień wyborów ludzie Sora przekażą dyspozycję, na którą z pomniejszych partii należy głosować
– powiedział analityk Watchdog Moldova.
Jak podkreślił, „nadal nie jest przesądzone, iż PAS nie uzyska większości”. Wynika to z faktu, iż sondaże nie uwzględniają diaspory, której głosowanie może zaważyć na wynikach.
Są trzy czynniki, które wpływają na wybory i są niemożliwe do oszacowania. To głosowanie diaspory, możliwa skala ingerencji Sora (w ubiegłych wyborach szacowana na ok. 10 proc.) oraz separatystyczne Naddniestrze, które zwykle daje ok. 2 proc. głosów. To w sumie niemal jedna trzecia wyborców
– zaznaczył Curararu.
Jeśli PAS będzie zmuszona szukać koalicjantów, stanie przed trudnym zadaniem. Alternatywa, która jest nominalnie proeuropejska, to blok mera Kiszyniowa Iona Cebana i byłego kandydata w wyborach prezydenckich Alexandra Stoianoglo oraz dwóch innych polityków, którzy w przeszłości ujawniali sympatie prorosyjskie. Renato Usatii to też postać wątpliwa i mająca związki z Moskwą, chociaż wydaje się bardziej oportunistą politycznym. W obu przypadkach koalicja grozi sabotowaniem projektu europejskiego – ocenił rozmówca PAP. – W dłuższej perspektywie grozi to upadkiem rządu i koniecznością nowych wyborów
– dodał.
Sandu określiła nadchodzące głosowanie jako najważniejsze wybory w historii Mołdawii i ostrzegła, iż Moskwa chce wpłynąć na ich wynik, by „utrzymać Kiszyniów w swojej strefie wpływów”. Mołdawskie władze oskarżają Rosję o nielegalne wspieranie ugrupowań, które sprzyjają Moskwie, i o dążenie do zmiany władzy w kraju.
Jako najbardziej spektakularny przykład takich działań Kiszyniów wymienił zakrojony na szeroką skalę system nielegalnego finansowania prorosyjskich partii oraz kupowania głosów wyborców. Rząd Mołdawii podkreślił, iż działania hybrydowe Rosji, które mają na celu doprowadzenie do destabilizacji sytuacji wewnętrznej, przybrały na sile w okresie poprzedzającym wybory parlamentarne i osiągnęły „niespotykaną dotąd skalę”.
Władze Rosji zaprzeczają, by w jakikolwiek sposób ingerowały w wewnętrzne sprawy Mołdawii.
Czytaj także:

Sandu wygrała wybory prezydenckie w Mołdawii
Maia Sandu po raz drugi wygrała wybory prezydenckie w Mołdawii. W poniedziałek rano, po zliczeniu głosów z 99,7 proc. komisji, Sandu ma 55,36 proc. poparcia w II turze głosowania....
Czytaj więcejDetails