Wąsik wyszedł z prokuratury. "Moja żona jest atakowana za to, iż broniła męża"

3 miesięcy temu
Zdjęcie: Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl


- Traktuje to jako represje polityczne ze strony władzy. Jestem posłem i mam na to dokumenty, mam postanowienie Sądu Najwyższego - mówił po wyjściu z prokuratury Maciej Wąsik.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali wezwani na czwartek 18 kwietnia do prokuratury. Po wyjściu z budynku były poseł rozmawiał z dziennikarzami. - Przypomina to stan wojenny. Atakowany jestem nie tylko ja, Mariusz Kamiński, ale chociażby moja rodzina. Moja żona ma w pracy postępowanie dyscyplinarne właśnie za to, iż broniła swojego męża. Tylko i wyłącznie za to, żadnych innych powodów - mówił.


REKLAMA


Zobacz wideo
Krzysztof Śmiszek o kandydowaniu Kamińskiego, Obajtka i Wąsika do PE: Chłopaki szukają bezpiecznej przestrzeni


Wąsik: Nie przyjmuje do wiadomości zarzutów prokuratury
Jak stwierdził Wąsik, "to standardy ze stanu wojennego, z urbanowskiej Polski". Zapytany o to, czy formalnie usłyszał zarzuty, odparł, iż "nie przyjął ich do wiadomości". - Jestem posłem na Sejm, zapytałem panią prokurator, czy posiada uchwałę Sejmu uchylającą mi immunitet. Jak rozumiem, pani prokurator nie miała takiej uchwały - przekazał.
Wąsik utrzymuje, iż posiada immunitet poselski. - Działania marszałka Hołowni, które doprowadziły do tego, iż nie możemy wejść do Sejmu są bezprawne - mówił. Polityk też myśli, iż marszałek "pożałuje swojej decyzji".
W czwartek po wyjściu z Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mariusz Kamiński również rozmawiał z dziennikarzami. - Powiedziałem pani prokurator, iż wezwanie mnie w charakterze podejrzanego traktuję jako represję polityczną i bezpośrednie działanie prokuratury na zlecenie polityków PO, bo to politycy PO, a nie Sejm RP złożył zawiadomienie w tej sprawie - powiedział były poseł PiS.
Byli posłowie PiS usłyszeli zarzuty ws. głosowania w Sejmie
Mariusz Kamiński również usłyszał zarzuty w sprawie głosowania w Sejmie już po wygaszeniu jego mandatu. Były poseł Prawa i Sprawiedliwości został wezwany na przesłuchanie w prokuraturze.


Grudniowe posiedzenie Sejmu z udziałem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika odbyło się już po tym, jak marszałek izby Szymon Hołownia wydał postanowienie o wygaszeniu ich mandatów poselskich. Przyczyną jego decyzji było skazanie obu polityków prawomocnym wyrokiem na dwa lata więzienia za działania operacyjne w związku z tak zwaną aferą gruntową. Obaj kwestionowali orzeczenie, powołując się na wydane w tej sprawie w 2015 roku prezydenckie ułaskawienie.
Politycy złożyli też zażalenie do Sądu Najwyższego na decyzję marszałka, a ten uchylił postanowienie dotyczące wygaszenia mandatów. Koalicja rządowa nie uznaje decyzji Sądu Najwyższego, uzasadniając, iż orzeczenie zostało wydane przez Izbę, która zgodnie z wyrokami TSUE nie jest sądem w świetle prawa europejskiego. Chodzi o Izbę Kontroli Nadzwyczajnej. Z tego też powodu Marszałek Sejmu skierował zażalenie posłów Kamińskiego i Wąsika do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Powołując się na analizy prawne, tłumaczy, iż izba ta gwarantuje stronom postępowania "niewątpliwe i niewzruszalne" zabezpieczenie ich praw.
Idź do oryginalnego materiału