Waldemar Buda: Polska na umowie z Mercosurem straci najwięcej [WYWIAD]

5 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/gospodarka/interview/waldemar-buda-polska-na-umowie-z-mercosurem-straci-najwiecej-wywiad/


W przypadku Francji o umowie z Mercosurem można mówić w kategoriach bilansu zysków i strat. Dla Polski oznacza ona jednoznacznie straty, mówi w rozmowie z redaktorką naczelną EURACTIV.pl Karoliną Zbytniewską europoseł PiS Waldemar Buda, członek delegacji PE ds. stosunków z państwami Mercosuru.

Karolina Zbytniewska, EURACTIV.pl: Znajdujemy się w kluczowym momencie, jeżeli chodzi o przyjęcie unijnej umowy handlowej z krajami Mercosuru. Czy mógłby Pan przybliżyć naszym czytelnikom, o co w niej chodzi?

Waldemar Buda: To umowa między Europą a Ameryką Łacińską, konkretnie czterema krajami: Argentyną, Brazylią, Urugwajem i Paragwajem. niedługo będzie to jednak pięć krajów, bo trwa proces akcesyjny Boliwii do Mercosuru. Unia Europejska ma plan połączenia się ekonomicznie i gospodarczo z Mercosurem, to znaczy uwolnienia handlu poprzez zniesienie ceł. Do tego zmierza ta umowa.

Wbrew temu, co się mówi, nie dotyczy ona tylko przemysłu rolno-spożywczego, a wielu dziedzin, wielu branż. Niemcom na niej zależy, bo chcą sprzedawać bez ceł samochody w Brazylii i Argentynie. Niestety ofiarą staje się rolnictwo, z którego z kolei słynie Polska.

A czy my, Polacy, nie mamy swojego udziału również w przemyśle motoryzacyjnym?

Niewielki. My zyskamy mało, bo nie mamy swoich produktów eksportowych, na których moglibyśmy jakby zbilansować sobie stratę.

A więc zyskujemy niewiele, a co oddajemy?

Oddajemy rynek zbytu naszych produktów, bo my jesteśmy dużym eksporterem, przede wszystkim na Europę, naszych produktów rolnych. Nasz eksport zastąpią tańsze produkty argentyńskie i brazylijskie. Dziś na przykład sprzedajemy drób do Niemiec. jeżeli jednak umowa z Mercosurem wejdzie w życie, to eksport ten się zmniejszy, bo wyprą go produkty z Brazylii i Argentyny.

A dlaczego od razu mówimy, iż wyprą? Rolnictwo wytworzyło w 2023 r. 3,3 proc. polskiego PKB, a produkty, o których Pan wspomina,, stanowią tylko jego część. Polska była w 2023 r. piątym największym unijnym producentem wołowiny, ale Niemcy i Francja są dla nas rynkami zbytu. Ponadto komisarz ds. budżetu Piotr Serafin zaproponował hamulec bezpieczeństwa, który ma chronić nas przed zalewem produktów z państw Mercosuru. Może więc nasze rolnictwo tak zupełnie nie padnie.

Rolnictwo południowoamerykańskie jest bez porównania bardziej prężne niż europejskie. Tam ziemia rodzi trzy razy do roku, a rolnicy używają ogromnej ilości nawozów i środków ochrony roślin niedozwolonych w Unii Europejskiej.

Okazuje się ponadto, iż Brazylia jest największym importerem nawozów rosyjskich. A więc współpracując z Brazylią, kupujemy czołgi Putinowi. Nie możemy się na to zgodzić. My w Europie objęliśmy rosyjskie nawozy sankcjami, aby nie wspierać Putina, a teraz będziemy kupowali żywność, przy której produkcji wykorzystano te nawozy. Polska bardzo dużo eksportuje chociażby do Niemiec.

Ale brazylijskie produkty są po prostu tańsze, bo standardy produkcji, w tym w odniesieniu do stosowanych nawozów i środków ochrony roślin są o wiele mniej rygorystyczne, pomijając już sprzyjające warunki klimatyczne.

Nie będziemy więc w stanie skutecznie konkurować z państwami Mercosuru. Cena będzie zawsze o 20-30 proc. niższa, a często rynki opierają się o cenę i tańszy produkt wypiera droższy. Nie mam wątpliwości, iż w dłuższej perspektywie stracimy.

Ale najgorsze jest to, iż niemiecka upartość w dążeniu do zawarcia tej umowy opiera się na błędnych założeniach. Dokładnie tę samą drogę przechodziliśmy 20 lat temu, kiedy otwieraliśmy się na Chiny.

Niemcy były wtedy zachwycone. Zaczęły sprzedawać w Chinach swoje samochody. Później zaczęły tam fabryki otwierać i produkować na miejscu. A dzisiaj tracą co roku 15 proc. Rynku, wypierane przez lokalnych producentów, którzy przejęli produkcję i technologię.

Dokładnie tak samo będzie z Brazylią. Na początku będą kupować od Niemiec samochody, a za chwilę nauczą się produkować swoje i wyprą te pojazdy z Niemiec. Tym bardziej iż Chiny są tam już bardzo aktywne. Byłem tam, obserwowałem to bardzo długo.

Ale nie tylko Niemcy w Unii Europejskiej chcą tej umowy, ponieważ w takim układzie wcale by jej nie procedowano. Jest około 15 państw, które opowiadają się za tym porozumieniem.

Każdy kraj ma zupełnie inną sytuację. Na przykład Włochy sprzedają oliwę z oliwek i to jest największy asortyment produktu sprzedawany do Brazylii. Więc oni po wdrożeniu tej umowy będą sprzedawali oliwę z oliwek w tak gigantycznej ilości bez cła.

W ich przypadku chodzi zatem o wyważenie zysków i strat. Z jednej strony Włochy mają problemy z wizją zalewu unijnych rynków żywnością z Mercosuru, a z drugiej sami będą sprzedawali do państw Mercosuru sery, wina czy oliwę. A my co będziemy sprzedawali? Nic, bo my takich produktów po prostu nie mamy.

Z tego co wiem, to tam jest również między innymi polska wódka.

Ale jej ilość jest znikoma i kompletnie niemająca wpływu. Alkoholowe produkty tam się nie sprzedają, oni mają swoje. Jest pewien wolumen napojów bezalkoholowych, ale my akurat nie jesteśmy tutaj liderami produkcji. Nie mamy alternatywy. Nie możemy wyważyć plusów i minusów, bo my tych plusów w ogóle nie mamy. My tylko mamy minusy.

Bank Pekao S.A. przeprowadził analizę, kto w Unii Europejskiej najbardziej straci, a kto najbardziej zyska na umowie z Mercosurem. Polska jest jednym z krajów, które stracą najwięcej.

To prawda, iż 15 państw UE popiera umowę z Mercosurem. Ale czym ona jest dla Malty, która nie ma żadnej produkcji spożywczej? Nie jest ona żadnym problemem. Litwa, Łotwa, małe kraje, one takie umowy podpisują z chęcią, bo będą miały różne źródła zapatrywania się w produkty. Ale my jesteśmy producentem tych produktów i my tracimy rynki. Nie sprzedamy naszych produktów na Maltę ani do Niemiec. Dla nas jest więc to ogromny problem, a dla rolników w szczególności.

Eksport których produktów będzie najbardziej zagrożony?

Przede wszystkim drobiu, wołowiny, cukier, soja, trzcina. To są produkty, które my wytwarzamy i eksportujemy. To się jednak pokrywa z produkcją i eksportem w Brazylii i Argentynie. W związku z tym dojdzie do pewnej kolizji na rynku, kolizji konkurencyjności, która doprowadzi do obniżenia marż i do wyparcia na rynku.

Komisja Europejska przewidziała jednak hamulec bezpieczeństwa. jeżeli nastąpi wzrost eksportu w danym sektorze powyżej 10 proc., to ma zostać wprowadzona dodatkowa blokada, która będzie chroniła nasz rynek, a więc również nasze polskie rolnictwo.

To absolutna fikcja. Ten mechanizm jest nie do wykorzystania, on nie zadziała. Analogiczny mechanizm przewidywano przy liberalizacji handlu z Ukrainą. A jednak nie wykorzystywano tych mechanizmów, nie wykorzystywano tego instrumentu, tylko pozwolono, by ukraińska żywność zalała polski rynek. Dokładnie tak samo będzie tutaj. Niemcy nie pozwolą na wprowadzenie tego mechanizmu, a to Niemcy rozstrzygają tej sprawie i nie dopuszczą do takiej straty dla swojej produkcji. To leży w interesie wyłącznie Niemiec.

Ale mamy w tym sporze bardzo silnego partnera, który też jest przeciwny tej umowie. To Francja, którą często wymienia się jednym tchem z Niemcami, jako ci, którzy dyrygują Unią Europejską. A tym razem Francja jest po naszej stronie.

Bo Francja, podobnie jak my, ma silne rolnictwo. Ale my, w przeciwieństwie do nich, nie mamy tak dobrze rozwiniętego przemysłu motoryzacyjnego.

Ale Francja też się sprzeciwia umowie z Mercosurem.

Tylko iż w przypadku Francji można mówić o bilansie zysków i strat. Francuzi zastanawiają się nad tym, rozważają wszystkie „za” i „przeciw”. Mają też przecież silny przemysł chemiczny i farmaceutyczny. My natomiast mamy tylko rolnictwo. Ale choćby jeżeli chodzi o rolnictwo, to Francja mą wina, które są objęte znakami towarowymi i które już teraz sprzedaje w Ameryce Południowej. Sytuacja Francji jest więc zupełnie inna, a Polska na umowie z Mercosurem straci najwięcej.

Czyli musimy walczyć o konkurencyjność naszych produktów regionalnych, żeby mieć nasze analogiczne produkty do tych, które Pan wymienił, na przykład wino, oliwki.

Nie, wina nie będzie się produkować w Polsce na wielką skalę, A uzależnianie się od napływu żywności spoza Unii Europejskiej to jedna z największych głupot ostatniej dekady. Po pandemii COVID-19 powinniśmy wyciągnąć wnioski.

Kiedy wszystko dzieje się dobrze, to żywność czy leki napływają do UE. o ile jednak dochodzi do zatrzymania jakiegoś szlaku albo do jakiegoś konfliktu, łańcuchy dostaw się przerywają. Jak wyobrażamy sobie bezpieczeństwo, jeżeli Niemcy chcą mieć armię 400-tysięczną, a my 200=tysięczną? Kto tych żołnierzy wyżywi? W takiej sytuacji w Europie może zabraknąć żywności, bo po prostu statek nie dopłynie.

Idź do oryginalnego materiału