Edmundo Gonzalez Urrutia – uznawany przez demokratyczny świat za zwycięzcę ostatnich wyborów prezydenckich w Wenezueli – przekazał, iż uprowadzono jego zięcia Rafaela. Stało się to kilka dni przed zaprzysiężeniem Nicholas Maduro, który siłowo utrzymuje się u władzy. Urrutia po wyborach z lipca, których wyników nie podano, musiał uciec z ojczyzny.
„Dziś rano mój zięć Rafael Tudares został porwany” – napisał we wtorek na platformie X Edmundo Gonzalez Urrutia. Jak dodał, do zajścia doszło, gdy mężczyzna jechał do szkoły po swoje dzieci. Za uprowadzenie odpowiadać mają mieli dokonać mieli zakapturzeni mężczyźni ubrani na czarno, poruszający się złotą furgonetką.
ZOBACZ: Dania reaguje na groźby Trumpa. Premier apeluje w mediach
Stało się to zaledwie dzień po tym, jak rząd Wenezueli skrytykował spotkanie Urrutiego z prezydentem USA Joe Bidenem, które lider wenezuelskiej opozycji odbył w ramach międzynarodowej trasy. Podróż po różnych krajach ma na celu wywarcie presji na Maduro, aby ten zrezygnował ze sprawowania władzy.
Wenezuela. Porwano zięcia lidera opozycji. Podejrzenia padają na Maduro
Biden, będący u schyłku swojej prezydentury, nazwał Gonzaleza Urrutię „prawdziwym zwycięzcą” lipcowych wyborów, a w internetowym wpisie podkreślił, iż Wenezuela zasługuje na „pokojowe przekazanie władzy”. Rząd Maduro zareagował na to spotkanie ze wściekłością, nazywając je „groteską”.
Jak podała agencja Reutera, lider Wenezueli oskarżył ponadto przywódcę USA o „wspieranie brutalnego projektu antydemokratycznego”. Napięcie w południowoamerykańskim kraju rośnie w miarę zbliżania się wyznaczonego na piątek dnia inauguracji Donalda Trumpa.
ZOBACZ: Uszkodzenie kabli na Bałtyku. Nowe informacje szwedzkiej marynarki
Nicholas Maduro rządzi bogatym w ropę krajem od ponad dziesięciu lat, utrzymując się u władzy przy pomocy policji, sił paramilitarnych i sił zbrojnych. Wspierany przez lojalne wobec niego instytucje państwowe ogłosił zwycięstwo w lipcowych wyborach, a Krajowa Rada Wyborcza nie podała do publicznej wiadomości danych o wynikach.
Wenezuela. Reżim trzyma się u władzy. Lider opozycji uciekł do Hiszpanii
Opozycja stwierdziła wówczas – powołując się na dane z wyborczych lokali – iż wybory wygrał Gonzalez Urrutia i to miażdżącą większością głosów. W zamieszkach, które nastąpiły po ogłoszeniu przez Maduro triumfu, zginęło ponad 20 osób, a prawie 200 zostało rannych.
Urrutia natomiast uciekł we wrześniu do Hiszpanii, ale zapowiedział powrót, aby złożyć prezydencką przysięgę. Administracja Maduro zagroziła mu w reakcji, iż jeżeli wróci, trafi do więzienia. Zaoferowała także nagrodę w wysokości 100 tysięcy dolarów za informacje mogące przyczynić się do aresztowania lidera opozycji.