REKLAMA
Po zmianach dopuszczalny limit ma wynosić 25 proc. wszystkich zajęć w roku szkolnym. Przekroczenie tej granicy będzie traktowane jak niewywiązywanie się z obowiązku szkolnego. Oznacza to jedno: iż uczeń może zostać nieklasyfikowany i może nie zdać do następnej klasy.
Zobacz wideo
Grzegorz Braun nie chce edukacji zdrowotnej w szkołach
Rodzice też będą pod lupąNowe przepisy uderzą także w rodziców. To oni przecież formalnie odpowiadają za spełnianie obowiązku szkolnego przez swoje dzieci. o ile dziecko zbyt często opuszcza zajęcia, w pierwszej kolejności rodzice dostaną upomnienie. jeżeli to nie pomoże, gmina będzie mogła wszcząć postępowanie egzekucyjne i nałożyć wysokie grzywny. choćby do 10 tys. zł jednorazowo i maksymalnie do 50 tys. zł łącznie.MEN podkreśla, iż nie chodzi o samo karanie, ale o zdyscyplinowanie uczniów i ich rodzin. Regularne uczęszczanie do szkoły i uczestniczenie w zajęciach ma zapobiegać powstawaniu zaległości. Częste opuszczanie lekcji to w sumie nie tylko narastające zaległości w nauce. To także gorsze wyniki na egzaminach, brak przygotowania do dalszej edukacji czy problemy z adaptacją w dorosłym życiu. Jak tłumaczy ministerka Barbara Nowacka: "co drugi dzień w szkole można spędzić na wagarach", a wtedy nie ma szans na budowanie solidnych podstaw wiedzy. Resort edukacji przekonuje też, iż wprowadzenie limitu 25 proc. sprawi, iż uczniowie będą bardziej odpowiedzialni, a szkoły zyskają narzędzie do egzekwowania obowiązku szkolnego.Europa już "wzięła się" za wagarowiczówPolska nie jest wyjątkiem. Podobne przepisy funkcjonują w wielu krajach Europy. W Wielkiej Brytanii za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności trzeba zapłacić 60 funtów (ok. 300 zł). W Niemczech wysokość grzywien zależy od landu, w Berlinie to choćby 2,5 tys. euro. W Holandii kara wynosi około 100 euro. W porównaniu do tych kwot polskie grzywny mogą wydawać się wysokie, ale MEN tłumaczy, iż dopiero surowe sankcje mogą realnie zniechęcić do wagarów.
To koniec taryfy ulgowejNadchodzące zmiany oznaczają jedno: wagary mogą stać się bardzo kosztowne. Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by obecność na lekcjach była normą, a nie wyjątkiem. Uczeń, który przekroczy 25 proc. nieobecności, będzie miał realny problem z klasyfikacją, a jego rodzice mogą odczuć skutki finansowe na własnej kieszeni. Jedno jest pewne: era "luźnego" podejścia do wagarów dobiega końca. Co sądzisz o nadchodzących zmianach? Masz ochotę podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami? Napisz na adres: [email protected]