Wacław Leszczyński : Rodzina
Wacław Leszczyński : Rodzina
data:18 stycznia 2025 Redaktor: Anna
W rodzinie od zawsze istniał podział obowiązków, wynikający z uwarunkowań biologicznych. Mężczyzna fizycznie silniejszy zajmował się łowiectwem, pracą na roli, czy inną oraz obroną przed zagrożeniami. Kobieta zachodzącą w ciążę i karmiąca niemowlę nie mogła się tym zajmować, więc dbała o rozwój dzieci oraz o codzienny byt rodziny. Małżeństwo starało się posiadać wiele dzieci. Synowie, pomagali ojcu w pracy oraz zapewniali rodzicom na starość opiekę i utrzymanie. Ich liczebność wzmacniała pozycję rodziny w lokalnej zbiorowości. Dzięki wydawanym za mąż córkom, rodzina wchodziła w koligacje z innymi rodzinami, co podnosiło jej siłę i znaczenie w społeczeństwie.
Chrześcijaństwo uczyniło „rodzinę Bogiem silną” i w jej roli w narodzie i w przekazywaniu tradycji następnym pokoleniom. Oboje rodzice uczyli od małego dzieci zasad katolickiej wiary, patriotyzmu, obowiązkowości, posłuszeństwa i poszanowania rodziców i ludzi starszych. Jednak główny obowiązek wychowywania dzieci spoczywał na niepracującej poza domem kobiecie. Toteż między nią i dziećmi tworzyła się silna więź emocjonalna, dzięki której wychowawczy wpływ matki na dzieci był istotny.
Z roli rodziny, a zwłaszcza kobiety w kształtowaniu poglądów dzieci, zdają sobie sprawę wrogowie Polski, którzy chcą ją unicestwić przez wynarodowienie Polaków. Dążą więc do zapanowania nad umysłami dzieci, utrudniając wychowania ich przez rodziców, którzy wzrastali w duchu wartości patriotycznych i chrześcijańskich. Czynią to rozbijając polskie rodziny i zmniejszając ich wpływ na wychowanie dzieci. Dążą do tego popierając rozwody, a zwłaszcza poprzez redukcję czasu poświęcanego dzieciom przez matki. W tym celu przekonywano kobiety (i czyni się to nadal), iż hańbą dla kobiety, jak pisał Jerzy Urban komunistyczny propagandysta, być „kurą domową”, zajmując się domem i dziećmi. Że kobieta równa mężczyźnie powinna także pracować zawodowo, realizując w ten sposób swoje „pragnienie” kariery. W PRL namawiały kobiety do tego plakaty głoszące: „kobieta murarz, kobieta sztygar, kobieta traktorzystka”. „Zachętą” do tego był też fakt, iż jedna pensja nie wystarczyła na utrzymanie rodziny i kobiety musiały z konieczności podejmować pracę. Część kobiet uwierzyło w to, iż największym ich szczęściem jej „kariera” i choćby gdy zarobki męża są wystarczające, też „realizują się” w zawodowej pracy. Praca obojga rodziców ogranicza czas i warunki na ich kontakt z dziećmi i na adekwatne ich wychowanie. W ich miejsce, miało się tym zająć państwo - w żłobkach, przedszkolach i szkołach.
W PRL w szkole i w ZMP, a dziś w polskojęzycznych mediach odrywa się dzieci od rodziny, religii i patriotyzmu. Mówi się młodzieży, iż ich rodzice są „nienowocześni”, niedostosowani do nowych warunków życia. Żeby nie zważać na ich „przestarzałe” zakazy, nauki i nakazy i by się z nimi nie liczyć. Pod pretekstem ochrony przed „przemocą w rodzinie” umożliwiono dzieciom i młodzieży donosić na rodziców, gdy im czegoś zabronią, lub nakażą. Ma być też karana „mowa nienawiści”, czyli krytyka antyrodzinnej propagandy. Stwarza się warunki umożliwiające dzieciom postępowanie takie, jak bohatera rosyjskich pionierów Pawki Morozowa, który doniósł do sowieckich „służb” na swego ojca (zesłano go do lagru). W efekcie rodzice tracą wpływ na wychowanie dzieci i mogą się choćby ich bać.
Równocześnie celowo demoralizuje się młodzież na forach społecznościowych i w mediach. Czyni się to przez pornografię, hasło „róbta co chceta” i gadzinowe media chwalące prostytucję. Wmawia się młodzieży, iż jej celem życiowym ma być sukces zawodowy, pieniądze i seks od najmłodszych lat, z antykoncepcją i „prawem do aborcji” (czyli do mordowania nienarodzonych dzieci), bez zobowiązań i odpowiedzialności. Wciska się do szkół (jako naukę o zdrowiu) „seksedukację”, z zachętą 10-latków do masturbacji i z homoseksualizmem jako jednym z „wzorców” miłości. 15-letnie dziewczęta namawia się do rozpusty, zalecając im brać wczesnoporonne pigułki „dzień po”, bez wiedzy rodziców i lekarza.
Te wszystkie antypolskie działania dają rezultaty. Znaczna część młodzieży „dobrze wykształconej, z dużych miast” jest obojętna na sprawy kraju i wrogo ustosunkowana do religii. Jednak oderwana od rodziny i pozbawiona stałych wartości, czuje się zagubiona. Wynikiem jej braku wiary w siebie są pary żyjące w związkach nieformalnych, nie starające się o potomstwo, zatruwając i raniąc swe organizmy środkami antykoncepcyjnymi, a często mordując własne dziecko (m.in. pigułką „dzień PO”). Znaczna liczba takiej młodzieży już nie identyfikuje się z narodem polskim. Co trzeci młody człowiek na pytanie „co byś zrobił w wypadku agresji wrogów na Polskę” odpowiedział, iż wyjechałby za granicę. Nie pomyślałby on o obronie swej Ojczyzny, bo pozbawiono go patriotyzmu. Czy to celowe wynaradawianie młodzieży będzie przez cały czas postępować, zależy od postawy Polaków i adekwatnego wyboru Prezydenta RP.
Wacław Leszczyński
Z roli rodziny, a zwłaszcza kobiety w kształtowaniu poglądów dzieci, zdają sobie sprawę wrogowie Polski, którzy chcą ją unicestwić przez wynarodowienie Polaków. Dążą więc do zapanowania nad umysłami dzieci, utrudniając wychowania ich przez rodziców, którzy wzrastali w duchu wartości patriotycznych i chrześcijańskich. Czynią to rozbijając polskie rodziny i zmniejszając ich wpływ na wychowanie dzieci. Dążą do tego popierając rozwody, a zwłaszcza poprzez redukcję czasu poświęcanego dzieciom przez matki. W tym celu przekonywano kobiety (i czyni się to nadal), iż hańbą dla kobiety, jak pisał Jerzy Urban komunistyczny propagandysta, być „kurą domową”, zajmując się domem i dziećmi. Że kobieta równa mężczyźnie powinna także pracować zawodowo, realizując w ten sposób swoje „pragnienie” kariery. W PRL namawiały kobiety do tego plakaty głoszące: „kobieta murarz, kobieta sztygar, kobieta traktorzystka”. „Zachętą” do tego był też fakt, iż jedna pensja nie wystarczyła na utrzymanie rodziny i kobiety musiały z konieczności podejmować pracę. Część kobiet uwierzyło w to, iż największym ich szczęściem jej „kariera” i choćby gdy zarobki męża są wystarczające, też „realizują się” w zawodowej pracy. Praca obojga rodziców ogranicza czas i warunki na ich kontakt z dziećmi i na adekwatne ich wychowanie. W ich miejsce, miało się tym zająć państwo - w żłobkach, przedszkolach i szkołach.
W PRL w szkole i w ZMP, a dziś w polskojęzycznych mediach odrywa się dzieci od rodziny, religii i patriotyzmu. Mówi się młodzieży, iż ich rodzice są „nienowocześni”, niedostosowani do nowych warunków życia. Żeby nie zważać na ich „przestarzałe” zakazy, nauki i nakazy i by się z nimi nie liczyć. Pod pretekstem ochrony przed „przemocą w rodzinie” umożliwiono dzieciom i młodzieży donosić na rodziców, gdy im czegoś zabronią, lub nakażą. Ma być też karana „mowa nienawiści”, czyli krytyka antyrodzinnej propagandy. Stwarza się warunki umożliwiające dzieciom postępowanie takie, jak bohatera rosyjskich pionierów Pawki Morozowa, który doniósł do sowieckich „służb” na swego ojca (zesłano go do lagru). W efekcie rodzice tracą wpływ na wychowanie dzieci i mogą się choćby ich bać.
Równocześnie celowo demoralizuje się młodzież na forach społecznościowych i w mediach. Czyni się to przez pornografię, hasło „róbta co chceta” i gadzinowe media chwalące prostytucję. Wmawia się młodzieży, iż jej celem życiowym ma być sukces zawodowy, pieniądze i seks od najmłodszych lat, z antykoncepcją i „prawem do aborcji” (czyli do mordowania nienarodzonych dzieci), bez zobowiązań i odpowiedzialności. Wciska się do szkół (jako naukę o zdrowiu) „seksedukację”, z zachętą 10-latków do masturbacji i z homoseksualizmem jako jednym z „wzorców” miłości. 15-letnie dziewczęta namawia się do rozpusty, zalecając im brać wczesnoporonne pigułki „dzień po”, bez wiedzy rodziców i lekarza.
Te wszystkie antypolskie działania dają rezultaty. Znaczna część młodzieży „dobrze wykształconej, z dużych miast” jest obojętna na sprawy kraju i wrogo ustosunkowana do religii. Jednak oderwana od rodziny i pozbawiona stałych wartości, czuje się zagubiona. Wynikiem jej braku wiary w siebie są pary żyjące w związkach nieformalnych, nie starające się o potomstwo, zatruwając i raniąc swe organizmy środkami antykoncepcyjnymi, a często mordując własne dziecko (m.in. pigułką „dzień PO”). Znaczna liczba takiej młodzieży już nie identyfikuje się z narodem polskim. Co trzeci młody człowiek na pytanie „co byś zrobił w wypadku agresji wrogów na Polskę” odpowiedział, iż wyjechałby za granicę. Nie pomyślałby on o obronie swej Ojczyzny, bo pozbawiono go patriotyzmu. Czy to celowe wynaradawianie młodzieży będzie przez cały czas postępować, zależy od postawy Polaków i adekwatnego wyboru Prezydenta RP.
Wacław Leszczyński