

Masowe protesty w Serbii. „Kradną, zabijają naszych ludzi”
Ivan, który przybył do Nowego Sadu z Belgradu, pokonując 180 km na rowerze, jest jednym z wielu Serbów, którzy odpowiedzieli na wezwanie do mobilizacji. — Jechaliśmy dwa dni, gromadząc ludzi z okolicznych miast, podnosząc się wzajemnie na duchu — relacjonuje.
Co zaczęło się od studenckiego protestu, gwałtownie rozrosło się w ogólnonarodowy ruch obejmujący Serbów w każdym wieku. — Kradną, zabijają naszych ludzi i wszystko uchodzi im na sucho — mówi jeden z protestujących, podkreślając brak odpowiedzialności rządzących. Korupcja jest wszechobecna — od „małych rzeczy, jak opłacanie rachunków za prąd, aż po większe instytucje, jak sądy — dodaje inny uczestnik.
Jedna z protestujących kobiet wyraża przekonanie, iż obecność na protestach to niemal obowiązek obywatelski. — Musimy coś zmienić po 35 latach nieudanych prób. Obecna sytuacja polityczna to powtórka z lat 90., ale teraz jest inaczej — mówi z determinacją.
Prezydent Serbii, będący głównym celem protestów, odpowiada na zarzuty, twierdząc, iż ruch jest finansowany przez obce siły zainteresowane destabilizacją kraju. Jego słowa jednak nie zdają się osłabiać determinacji protestujących, którzy nie wykazują oznak ustępowania, mimo iż protesty realizowane są już od czterech miesięcy.
Parlament przyjął dymisję premiera Milosza Vuczevicia
Zgromadzenie Narodowe Republiki Serbii przyjęło w środę złożoną 28 stycznia dymisję premiera Milosza Vuczevicia. Po decyzji parlamentu rozpoczął się 30-dniowy okres na wyłonienie nowego rządu.
Marszałkini jednoizbowego parlamentu Serbii Ana Brnabić przyjęła dymisję, dziękując premierowi za „odpowiedzialne i odważne sprawowanie urzędu”.
Gabinet Vuczevicia będzie teraz pełnił obowiązki jako rząd techniczny przez maksymalnie 30 dni — jeżeli w tym czasie większość parlamentarna nie wybierze nowego rządu, w Serbii odbędą się kolejne wybory parlamentarne. Rząd Milosza Vuczevicia został przegłosowany 2 maja 2024 roku.
Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić kilkakrotnie odrzucał pomysł powołania rządu tymczasowego składającego się z przedstawicieli władzy, opozycji i ekspertów, który miałby przygotować nowe wybory, czego domaga się serbska opozycja. Prezydent sugerował, iż nowe wybory mogłyby zostać przeprowadzone w czerwcu.
Milosz Vuczević podał się do dymisji po tym, jak przedstawiciele studentów organizujących od grudnia masowe protesty zostali pobici przez ochroniarzy budynku rządzącej Serbskiej Partii Postępowej (SNS) w Nowym Sadzie. Wraz z nim rezygnację ze stanowiska ogłosił również burmistrz miasta, Milan Djurić.