Z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego im. św. siostry Faustyny w Krakowie (
↑) – przyznacie iż już sama patronka tego przybytku wzbudza dreszcze, zaś sam budynek przypomina Berezę – uciekło pięć nastolatek w wieku 15-17 lat i póki co ślad po nich zaginął. Na stronie rzeczonego przybytku można przeczytać, iż „celem pobytu w ośrodku jest nie tylko ukończenie szkoły i zdobycie umiejętności ułatwiających przyszłe funkcjonowanie w życiu, ale przede wszystkim odkrycie swojej godności jako dziecka Bożego przez osobiste doświadczenie spotkania z Miłosiernym Ojcem”. Tylko tyle a wszystko jasne.
Nie mam najmniejszej choćby wątpliwości, iż owe nastolatki miały powyżej uszu owych jakże cudownych spotkań z bogiem a przede wszystkim miały dość tej zabójczej troski „miłosiernego ojca”, przejawiającej się zwykle łamaniem godności, wykrzywianiem osobowości, nie wspominając o molestowaniu seksualnym, brutalnej przemocy fizycznej i innymi tego typu przyjemnościami, fundowanymi podopiecznym przez wredne, niedowartościowane pizdy, permanentnie niewietrzone i nieużywane, czyli przez pozbawione jakichkolwiek ludzkich (poza tymi boskimi) uczuć siostry, oraz inny zdegenerowany katolicki personel. Nie wykluczone, jeżeli już o ojcu wspominamy, iż dziewczyny uciekając, zaplanowały sobie spotkanie z innym, bardziej interesującym ojcem, niż ta drętwa i mściwa fleja zwana bogiem.
Jedyne co w tej sytuacji wypada, to życzyć dziewczynom powodzenia, aby gdzieś się dobrze zaszyły, oraz poukładały się z życiem, a tym samym nie musiały wracać do tych sadystów z tego czy innego katolickiego ośrodka.
Poszukującym dziewczyn policjantom, nieśmiało bym zasugerował, aby przetrząsnęli tak na wszelki wypadek pewien pałac przy Krakowskim Przedmieściu, no bo wiecie rozumienie…, przyzwyczajenia i te rzeczy; w każdym razie nigdy nic nie wiadomo, luknąć nie zaszkodzi. Wiem, iż to być może dowcip suchar, ale jest weekend, więc proszę nie wybrzydzać.