W PiS wrze. „Pilna uczennica” stawia się prezesowi. „To może odbić się czkawką”

news.5v.pl 1 miesiąc temu
  • W PiS huczy od plotek na temat jesiennych roszad w kierownictwie partii. Niektóre z doniesień mówią o tym, iż posadę wiceprezesów mają wówczas stracić Beata Szydło i Antonii Macierewicz
  • Sama była premier odniosła się do sprawy w dosyć emocjonalny sposób w sieci. Od polityków PiS słyszymy, iż ochłodzenie jej relacji z prezesem Kaczyńskim to pokłosie tego, co wydarzyło się w sejmiku małopolskim
  • Beata Szydło już przy okazji sprawy małopolskiej pokazała, jakie ma ambicje. I iż sporo ludzi za nią stoi. Prezes to widział, przeczekał, a teraz próbuje te wpływy ukracać, żeby nikt nie wyrastał na silniejszego, niż jest on sam — mówi nam działacz PiS z Małopolski
  • Beata Szydło otrzymała już od prezesa kilka pstryczków. Ale w szeregach partii słyszymy, iż jej ewentualne odsunięcie w cień tylko PiS-owi zaszkodzi. — Kojarzy się z najlepszym czasem dla PiS — słyszymy
  • Podobnego zdania jest politolożka prof. Agnieszka Kasińska-Metryka. W rozmowie z Onetem mówi tym, jak Beata Szydło zmienia wizerunek „pilnej uczennicy” oraz kreśli jeden scenariusz dotyczący politycznej przyszłości byłe premier
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Scena 1: kilkaset osób ściśniętych w sali Sokoła w Krakowie wita okrzykami wchodzącą byłą premier Beatę Szydło. „Beata, Beata, ratuj Polskę!” — skanduje tłum. Jest tłoczno, choć spotkanie nie było wcześniej rozreklamowane. — Muszę powiedzieć mojemu sztabowi, iż wciąż jestem popularna i na spotkania przychodzi mnóstwo ludzi — kokietuje Szydło.

Scena 2: na spotkaniu z „jedynką” PiS do europarlamentu Beatą Szydło w Ludźmierzu są lokalni działacze i dziennikarze. Wynajęta specjalnie na tę okazję sala na około sto osób świeci pustkami. W PiS mówią o „organizacyjnej wpadce”.

Czytaj także: Trzęsienie ziemi w kierownictwie PiS. Zaskakujący pomysł Jarosława Kaczyńskiego

Dwie pieczenie Beaty Szydło na jednym ogniu

Te dwa wydarzenia dzielą cztery miesiące. Do Krakowa Beata Szydło przyjechała pod koniec stycznia, gdy PiS po przegranych wyborach parlamentarnych szykował się do kolejnych — samorządowych. I rozesłał swoich najbardziej znanych polityków po regionach, by w tchnęli w nie nowego ducha walki o zwycięstwo.

Na Podhale była premier udała się już po wyborach samorządowych, które w Małopolsce dla PiS wypadły tak sobie. Rzutem na taśmę partii udało się obronić większość w sejmiku małopolskim, ale struktury toczyły ze sobą zażarty bój o to, kto będzie marszałkiem. Beata Szydło odegrała w tym sporze bardzo istotną rolę, stojąc niejako za kulisami rozgrywanego przed oczyma kamer spektaklu. Oficjalnie prowadziła już wtedy własną kampanię — o reelekcję do Parlamentu Europejskiego i odcinała wszelkie spekulacje, jakoby prowokowała bunt w strukturach.

Chwilę później upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu. Udało jej się skutecznie zablokować kandydaturę Łukasza Kmity na marszałka i ponownie wejść do europarlamentu, zdobywając jeden z najlepszych wyników spośród kandydatów PiS w kraju.

Jej polityczni wrogowie chcą, by za oba te dokonania zapłaciła teraz polityczną cenę. O zadośćuczynienie za nielojalność upomina się od niej też Jarosław Kaczyński.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Trzy pstryczki w stronę frakcji Szydło

Pierwszym pstryczkiem w stronę obozu skupionego wokół byłej premier było odwołanie już w maju ze stanowiska szefa małopolskich struktur PiS Andrzeja Adamczyka. Drugim, zastąpienie go właśnie Łukaszem Kmitą, który wywodzi się z frakcji Ryszarda Terleckiego. W końcu trzeci pstryczek: odwołanie szefa krakowskich struktur Michała Drewnickiego i zastąpienie go Barbarą Nowak.

Była premier nie wytrzymała i wypaliła: — To nie może być prawda. Ktoś musiałby stracić kontakt z rzeczywistością!

Szef małopolskich struktur PiS wyjaśniał, iż to decyzja demokratyczna, podjęta w głosowaniu. Że Beata Szydło dostała na nie zaproszenie, ale nie dotarła. Inna sprawa, iż nie miałaby podczas niego wiele do powiedzenia, bo Kmita w regionie powymieniał już zarząd i powsadzał do niego także ludzi bliższych Terleckiemu.

Zaproszenie ze strony szefa małopolskich struktur i tak wydaje się być gestem dobrej woli, o ile wierzyć rozmówcy „Faktu”. — To prawda, iż nie dostaje zaproszeń na posiedzenia prezydium Komitetu Politycznego — mówi o Beacie Szydło osoba z bliskiego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

To jednak jedna z wielu pojawiających się ostatnio wypowiedzi, które mają sugerować, iż pozycja Szydło w partii maleje. Do chóru dołączył też Jarosław Kaczyński, który niezadowolenie Szydło z podmianki Drewnickiego na Nowak skomentował tak: — Zdanie bez znaczenia.

Jak Beata Szydło wzywa kolegów do odwagi

Wracając do sejmiku małopolskiego, można by sądzić, iż Beata Szydło postawiła na swoim, bo marszałkiem został Łukasz Smółka, w przeszłości szef gabinetu politycznego Andrzeja Adamczyka, ministra infrastruktury w rządzie Beaty Szydło. Ale na kilka to zwycięstwo może się zdać, bo – jak słyszymy w PiS – marszałek Smółka miał dostać polecenie, by swoje działania w regionie konsultować z Nowogrodzką. Podobne informacje o „odcięciu” Smółki od Szydło podawał też „Newsweek”.

Kolejnym uderzeniem w Beatę Szydło mają być doniesienia o tym, iż jesienią straci ona funkcję wiceprezeski PiS. Onet dotarł do nieco innych informacji, mówiących o przemeblowaniu całego kierownictwa partii i utworzenia gremium o nazwie Rada Naczelna PiS.

Jednak już samo medialne zamieszanie wokół byłej premier sprawiło, iż znów zareagowała wpisem. Znów dosyć emocjonalnym. „Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!” — napisała w mediach społecznościowych. Później doniesienia o ewentualnej degradacji byłej premier w szeregach PiS dementował rzecznik partii Rafał Bochenek.

Iskrzy między prezesem PiS a Beatą Szydło. „To ich własna gra”

—To, co się dzieje między prezesem Kaczyńskim a Beatą Szydło to ich własna gra — słyszymy od posła PiS. Przyznaje, iż partii nie przynoszą chluby publiczne połajanki, ale po części rozumie zachowanie prezesa. — Beata Szydło wciąż zbiera burę za to, jaką nielojalnością wykazała się podczas wyborów marszałka Małopolski. Oczywiście ona nie głosowała, ale w partii wiadomo, kto za kim stał i kto upierał się przy kandydaturze Kozłowskiego (marszałek Małopolski w latach 2018-24 — przyp.red.) — zaznacza poseł.

— Potrzebujemy znów jedności. Ale żeby się tak stało i żebyśmy mogli pogonić ekipę Tuska, musi trochę odpuścić i Kaczyński i Szydło — komentuje kolejny polityk PiS zdecydowanie zmartwiony „publicznym praniem brudów” w partii.

Kolejnego z naszych rozmówców martwi jeszcze co innego. — Nie wiem, czy to plotka, czy plan na jesień, ale zdegradowanie Beaty Szydło w strukturach partii może nam bardziej zaszkodzić niż pomóc — mówi jeden z małopolskich polityków PiS.

I ma kilka powodów, by tak sądzić.

Wyścig po kandydaturę na prezydenta z PiS. „Byłaby dobrym prezydentem”

Jeszcze dwa lata temu po PiS krążył scenariusz, iż Beata Szydło mogłaby być kandydatką na prezydenta partii w wyborach w 2025 r. Wizję taką publicznie roztaczał m.in. były minister z jej rządu Henryk Kowalczyk.

Paweł Supernak / PAP

Europosłanka PiS Beata Szydło i poseł PiS Henryk Kowalczyk

—Podtrzymuję tę tezę — mówi dziś Onetowi poseł Henryk Kowalczyk. Ale dodaje: — Premier Beata Szydło byłaby dobrym prezydentem, ale dziś pojawia się kilka kwestii, które musimy brać pod uwagę przy wyborze kandydata, jak na przykład te związane z bezpieczeństwem kraju. Od tego jest specjalny zespół, który ma wyłonić odpowiednią osobę.

Beata Szydło już od wielu miesięcy nie jest wymieniana w gronie potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta, ale ostatecznie szanse te przekreślił Jarosław Kaczyński. W czerwcu ogłosił, iż w niepewnych czasach (wojna w Ukrainie) na czele państwa nie powinna stać kobieta. Abstrahując od dyskryminacyjnego charakteru tej wypowiedzi, w PiS słyszymy, iż Jarosław Kaczyński nie chciał przede wszystkim, by kandydatem na prezydenta był ktoś stojący na czele jednej z frakcji PiS. By w trakcie kampanii nazbyt nie urósł i nie zagroził prezesowi przy innych wyborach – na szefa partii.

One też odbędą się w 2025 r. Dziś od wielu polityków PiS, z którymi rozmawiamy, słyszymy, iż kandydat na prezydenta z ramienia tej partii może być kompletną niespodzianką. Że będzie to raczej osoba dotąd nieznana i niewymieniana choćby na krótkiej liście nazwisk, którą badał PiS.

„Ludzie ją lubią i robi świetne wyniki”

Beata Szydło już przy okazji sprawy małopolskiej pokazała, jakie ma ambicje. I iż sporo ludzi za nią stoi. Prezes to widział, przeczekał, a teraz próbuje te wpływy ukracać, żeby nikt nie wyrastał na silniejszego, niż jest on sam — mówi nam działacz PiS z Małopolski.

Ale podobnie, jak wcześniejszy rozmówca także uważa, iż zdegradowanie Beaty Szydło w szeregach partii odbiłoby się partii czkawką. — Ludzie ją lubią, przychodzą chętnie na jej spotkania, chociaż może nie tak chętnie, jak kilka lat temu. No ale wyniki dla PiS robi wciąż fenomenalne – wymienia zasługi byłej premier działacz PiS.

Rzeczywiście w ostatnich wyborach do PE Szydło w Małopolsce i Świętokrzyskiem zebrała ponad 285 tys. głosów. Był to jeden z najlepszych rezultatów polityków PiS w tej elekcji. W 2019 r. zagłosowało na nią 525 tys. osób. To był historyczny rekord.

—Wyborcom kojarzy się z najlepszym czasem dla PiS, gdy wygrywaliśmy wybory, gdy Duda zostawał prezydentem, gdy były pieniądze na socjal…. A z takim wiceprezesem Morawieckim to ja nie wiem, czy coś dobrego się ludziom kojarzy – komentuje nasz rozmówca.

Szepty w PiS. Wyborcy „murem za Beatą Szydło”

Gdy była premier w mediach społecznościowych zachęcała kolegów z partii do odwagi, do publicznego powiedzenia, iż jej w szeregach PiS nie chcą, w sieci i mediach wyrazy zdumienia mieszały się z gremialnym śmiechem. Ale pod jej wpisem zaroiło się też od komentarzy, pokazujących, jak wielu ma przez cały czas sympatyków.

Jacek: „Pani Beato głowa do góry. My jesteśmy z Panią i bardzo Panią cenimy. Ci, co szczekają pod dywanem, nie są godni, aby ich poważnie traktować”.

Joanna: „Pani Beato jest Pani „perłą” PiS-u!! Panowie mogą uczyć się od Pani, a choćby powinni!! Oni doskonale wiedzą, iż bez Pani PiS rozsypie się”.

Leokadia: „Pani Beato jesteśmy z Panią. Doceniamy to wszystko, co uczyniła Pani dla Polaków”.

Od „pilnej uczennicy” do pozycji niezależnej

Powstało hasło „murem za Beatą Szydło”. Padło też zaproszenie dla niej do wstąpienia w szeregi Konfederacji, w której „kobiety są traktowane w sposób szczególny”. A także sugestia, by budować własne ugrupowanie: „Czas na własną partię!!! Wy z tymi oldboyami opadniecie niebawem już na samo dno!!”

Piotr Nowak / PAP

Prezes PiS Jarosław Kaczyński, rzecznik PiS Rafał Bochenek oraz przewodniczący KP PiS Mariusz Błaszczak

Scenariusza, w którym Beata Szydło odchodzi z PiS i zakłada własną partię, nie wyklucza prof. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. — Do tej pory Beata Szydło jawiła się w polityce raczej jako „pilna uczennica”, ale po otrzymaniu kary od prezesa może przejść na pozycje bardziej niezależne i ze swoimi sojusznikami budować nowe ugrupowanie na prawicy — uważa prof. Kasińska-Metryka.

Zdaniem ekspertki już sama ewentualna decyzja o degradacji byłej premier w szeregach partii może PiS słono kosztować. — Beata Szydło ma tak zwane przełożenie na teren. Ludziom kojarzy się ze złotymi czasami PiS-u. Degradując ją, partia może stracić, ale dla prezesa PiS ważniejsze od tego jest pokazanie, kto w partii pociąga za sznurki — ocenia politolożka.

Idź do oryginalnego materiału