Politycy Prawa i Sprawiedliwości ponownie obarczają rząd Donalda Tuska odpowiedzialnością za trudną sytuację polskich rodzin i pracowników. Według przedstawicieli PiS, premier miał „cofnąć Polskę o 30 lat”. Tę tezę forsuje szef klubu parlamentarnego partii, Mariusz Błaszczak, wskazując na rosnącą inflację i wzrost bezrobocia.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Zdaniem Błaszczaka Polska wraca do realiów lat 90., których symbolem miała być drożyzna i rosnące bezrobocie. Jako dowód przywołuje dane Głównego Urzędu Statystycznego, według których od stycznia 2024 do stycznia 2025 roku liczba miejsc pracy w przedsiębiorstwach zatrudniających powyżej 10 pracowników spadła o ponad 60 tysięcy. Polityk jednak przemilcza fakt, iż to efekt polityki gospodarczej poprzedniego rządu Mateusza Morawieckiego, z której skutkami obecna władza stara się uporać.
Błaszczak przekonuje również, iż nadchodzące wybory prezydenckie będą swoistym referendum nad rządami Donalda Tuska. Według niego to właśnie głosowanie będzie okazją do oceny obecnej władzy i ewentualnej zmiany kierunku politycznego kraju. – Jestem przekonany, iż wybory prezydenckie będą również referendum dotyczącym oceny rządów Donalda Tuska, bo pamiętajmy, iż Rafał Trzaskowski jest jego zastępcą. Jest człowiekiem, który ponosi współodpowiedzialność za to, co dzieje się w naszym kraju – mówił polityk.
PiS otwarcie podkreśla, iż ich celem jest odsunięcie obecnej władzy. Zdaniem Błaszczaka kluczowym krokiem w tym kierunku ma być zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich. Czy jednak powtarzanie tych samych narracji bez głębszej refleksji nad własnymi błędami wystarczy, by odzyskać poparcie społeczne?