W obliczu tragedii ludzie się wspierają

4 dni temu
Burmistrz Prudnika Grzegorz Zawiślak wzywał w ostatni weekend miesz­kańców Moszczanki, Łąki Prudnickiej i części Prudnika przyległej do rzeki Złoty Potok do ewakuacji. Zagrożeni zalaniem mogli znaleźć schronienie m.in. w szkole w Łące Prudnickiej oraz Szkolnym Schronisku Młodzie­żowym „Dąbrówka”. Jak teraz wygląda sytuacja?
– Rzeka górska jest nieobliczalna. Nie wiadomo, czego się należy spo­dziewać w tak niebezpiecznej sytuacji i co się może wydarzyć. I w związku z obawami związanymi z możliwością przerwania tamy burmistrz wolał pod­jąć decyzję, żeby jednak ewakuować ludzi. Bo co by się wydarzyło, gdyby poszła 8-metrowa fala? To było za­grożenie życia i zdrowia ludzkiego, nie mówiąc już choćby o mieniu. Nie­dzielny alarm, iż mamy wszyscy się ewakuować w bezpieczne miejsce ze względu na zagrożenie przelania się zbiornika w Jarnołtówku, był więc uzasadniony. Trochę ludzi zostało, ale większość pojechała i została uloko­wana m.in. w Prudniku i na Chocimiu: mieszkańcy Łąki Prudnickiej, Mosz­czanki, Pokrzywnej i Jarnołtówka. Na­tomiast w tej chwili wygląda to tak, iż wszystko się normuje, rzeka wraca do koryta. Służby monitorują wszystko: stan dróg, które są pozrywane, także niebezpieczne miejsca i sytuacje, tak by nikomu nie stała się krzywda. Na­tomiast oficjalnego pozwolenia zwią­zanego z powrotami do domów nie ma. Trzeba w tym miejscu podziękować strażakom, sołtysom z Moszczanki i z Łąki Prudnickiej oraz wszystkim oso­bom, które przyczyniły się do utrzy­mania bezpieczeństwa.
Idź do oryginalnego materiału