– On wykorzystuje wszystko pod publikę i własny wizerunek. Dla niego to Koalicja Obywatelska jest przeciwnikiem, a nie PiS – słyszymy od jednego z przedstawicieli KO, gdy dzwonimy podpytać o Szymona Hołownię. – Wszyscy są wściekli, bo każda jego wypowiedź buduje bardzo dużo napięć i problemów – przekonuje kolejny.
"Hołownia podkopuje zaufanie"
Nie wszyscy chcą z nami rozmawiać pod nazwiskiem. Tłumaczą, iż wolą nie podgrzewać emocji, chociaż da się wyczuć, iż atmosfera i tak jest, delikatnie mówiąc... napięta. Marszałek Sejmu od tygodni regularnie kradnie "show" swoimi wypowiedziami, a jedna z najnowszych to "perełka" z wywiadu dla Polsat News. Hołownia przekonywał, iż próbowano namawiać go do "zamachu stanu". Miałoby to zablokować objęcie urzędu przez Karola Nawrockiego.
Seria zdarzeń i wypowiedzi z Hołownią w roli głównej wywołała też ferment w jego ugrupowaniu. Nastroje w Polsce 2050 nie są najlepsze, o czym pisała w naTemat Anna Dryjańska. Dominuje rozgoryczenie, żal i poczucie bycia niesprawiedliwie traktowanym. – Nie jesteśmy dziećmi Tuska! – powiedziała jedna z osób, gdy poprosiliśmy o komentarz premiera do słów Hołowni o "zamachu stanu".
W KO też widzą, iż dzieje się coś niepokojącego. – Gołym okiem widać i uchem słychać, kto i co mówi na ten temat, o ile chodzi o koalicję. To jest niezwykle nieodpowiedzialna wypowiedź pana marszałka – mówi dla naTemat poseł Mariusz Witczak.
Witczak mówi nam wprost: – Szymon Hołownia podkopuje zaufanie. I kwestia oceny zaufania nie weryfikuje się w sposób pozytywny.
"Wymyśla jakieś banialuki, jest bardzo infantylny"
To i tak bardzo dyplomatyczna reakcja w KO na hasło: "Szymon Hołownia". – Jest problemem dla koalicji, bo po pierwsze, romansuje z PiS, a po drugie, nie jest żadnym wsparciem dla KO, ani patrząc szerzej, dla Koalicji 15 października – przekonuje nas anonimowo jedna z posłanek.
W ogóle nie ukrywa, iż nastroje w koalicji są krytyczne. – Szymon Hołownia zalazł mi za skórę. I to nie jest kwestia tego, czy on lubi Donalda Tuska, czy nie. W polityce coś takiego nie istnieje. Po prostu im mocniejszy jest Donald Tusk, tym mocniejsza jest Platforma Obywatelska – zauważa.
Jej zdaniem Hołownia w sposób przedmiotowy traktuje choćby posłów własnej partii. – Chodzi mu o własny wizerunek i dawno nie spotkałam się z czymś takim, szczególnie jak ktoś piastuje tak wysokie stanowisko. Był w Sejmie marszałek Marek Kuchciński, była Elżbieta Witek albo Ryszard Terlecki jako wicemarszałek. Oni grali dla swojej drużyny, dla PiS – podkreśla.
Nasza rozmówczyni na koniec dorzuca: – Miał upokarzający wynik w wyborach prezydenckich. Teraz wymyśla jakieś banialuki, on jest bardzo infantylny. A czy to jest do uratowania? Oczywiście, iż tak. Trzeba przejąć posłów od Hołowni, którzy i tak już nie mogą na niego patrzeć.
Bardziej ostrożny w ocenie Hołowni był Witold Zembaczyński. – Świeżość w polityce nie zawsze oznacza dobrą strategię. Nowe partie mają pomysł na politykę, który bywa atrakcyjny, ale w realizacji okazuje się trudniejszy, niż zakładano. Nowe partie częściej popełniają błędy niż ugrupowania, które jak Koalicja Obywatelska, są już okrzepłe i wiedzą, w jaki sposób się zachować – mówi dla naTemat.
Kiedy pytam o "zamach stanu", Zembaczyński odpowiada krótko, iż to "publicystyka Szymona Hołowni". – Dla mnie liczy się polityka koalicji, którą wykonujemy. Trzeba zabezpieczyć Polskę przed kryzysami, tym związanym z bezpieczeństwem, czy przed kryzysem populizmu i demontażu liberalnej demokracji parlamentarnej – wylicza.
"Szereg wielkich błędów"
Kolejny nasz rozmówca z KO woli mówić anonimowo. – Jego kariera skończy się w brzydki sposób, bo jak tak dalej pójdzie, nikt nie będzie traktował go poważnie – twierdzi, dopytywany o działania marszałka Sejmu. I zauważa coś ważnego odnośnie słów o "zamachu stanu".
– Coś powiedział, chciał zabłysnąć, a wyszło, jak wyszło. Nie rozumie konsekwencji swoich słów, które mają wielką wagę. Wydaje mi się, iż on nie ma tej świadomości. Powiedział o zamachu stanu. o ile coś takiego jest, mamy podejrzenie popełnienia przestępstwa. Naturalne jest więc, iż musimy mieć na to dowody. I jak mówi się o przestępstwie, trzeba je zgłosić. To jest proste – wskazuje rozmówca z KO.
Z kolei Grzegorz Napieralski po pytaniu o Hołownię opowiada nam o sytuacji z sali sejmowej, bo jak nam wyjaśnia, zapamiętał "jedną przygodę". – Kiedy mówiłem o Dariuszu Mateckim, chciałem wykorzystać na to swój czas. Wtedy Matecki brutalnie wkroczył, a Hołownia najpierw upomniał mnie, a potem Mateckiego. I marszałek kazał mi kończyć wypowiedź. Każdy wkurzyłby się w takiej sytuacji. On nie potrafi się odnaleźć w takich momentach – ubolewa poseł KO i były kandydat w wyborach prezydenckich.
Co ciekawe, Napieralski też nawiązuje do stylu pracy marszałków z PiS. – Gdyby to się wydarzyło za czasów marszałek Elżbiety Witek, skończyłoby się na karze finansowej dla Mateckiego – stwierdza. I nie ma wątpliwości, iż nic już nie zostało z czasów, kiedy ludzie ekscytowali się "sejmflixem". Czyli szałem na oglądanie obrad, kiedy tylko PiS straciło władzę.
Nowym otwarciem dla rządu Donalda Tuska miała być przeprowadzona niedawno rekonstrukcja. I być może premier jeszcze zobaczy jej pozytywny efekt w sondażach, ale Hołownia raczej mu w tym nie pomaga. Przypomnijmy: zmiany w Radzie Ministrów ogłoszono 23 lipca. Dwa dni później marszałek Sejmu odpalił się z teorią o "zamachu stanu".
– Celem absolutnie kluczowym powinna być zgoda, lojalność, wzajemny szacunek. To są zasady, które ludzie cenią w koalicjach. Wszyscy gramy do jednej bramki, mamy jeden rząd, większość i ma tak pozostać. Dlatego uważam, iż z każdym dniem koalicja będzie się docierać, szczególnie iż pewne ważne przełomy już za nami – zaznacza dla naTemat Zembaczyński.
Na razie sondaże pokazują, iż Polacy podeszli do zmian w rządzie... na chłodno. W niedawnym badaniu United Surveys dla Wirtualnej Polski to PiS znalazło się na czele. Od ostatnich sondaży przeprowadzonych w dniach 11-13 lipca KO straciła 2,4 pkt proc.
Ale w obronie koalicji staje Mariusz Witczak. Trzeba pamiętać, iż nie traciliśmy wcześniej większości i pod względem stabilności politycznej nie ma co narzekać. Jak odizolujemy emocje czy nasze oceny dotyczące różnych wydarzeń politycznych, kooperacja działa, poza drobnymi wypadkami, które mam nadzieję, iż są tylko wypadkami – mówi dla naTemat.
I dodaje: – Od września wchodzimy w nowy sezon i będziemy mogli coś więcej powiedzieć na temat różnych spraw za dwa, trzy miesiące. W tym czasie różne rzeczy będą się weryfikować.