W Grodkowie powstanie biometanownia? Przewodniczący Gajewski organizuje spotkanie inwestora z radnymi

3 godzin temu

Czy w Grodkowie zostanie zlokalizowana kolejna kontrowersyjna inwestycja? Wszystko wskazuje, iż może się tak stać. Przewodniczący Gajewski organizuje spotkanie z przedstawicielami firmy, która na terenie gminy chce wybudować biometanownię o mocy 5 megawatów.

Przewodniczący Dariusz Gajewski w bardzo zdawkowy sposób, dzięki sms-a, poinformował radnych o spotkaniu dotyczącym „potencjalnych dot. biogazowni” [od red.: oryginalna pisownia przewodniczącego]. Na marginesie, jak się później okazało, spotkanie ma dotyczyć biometanowni, czyli zupełnie innych instalacji.

Radna Ewelina Osadczuk z Wierzbnika postanowiła jednak przed spotkaniem skontaktować się z przedstawicielami inwestora i porozmawiać.

– Sposób poinformowania przez przewodniczącego, taki mało oficjalny, wzbudził mój niepokój. Także tematyka spotkania, czyli biogazownie, jest dość kontrowersyjna. Postanowiłam, jak się to mówi, sama zasięgnąć języka. Zadzwoniłam do przedstawiciela firmy, która chciałaby u nas wybudować nie biogazownie, ale jak się okazało biometanownię, a są to różne instalacje, i dowiedzieć się więcej – relacjonuje radna Ewelina Osadczuk.

Radna w trakcie rozmowy dowiedziała się, na czym ma polegać potencjalna inwestycja. Biometanownia to instalacja przetwarzająca substraty, czyli odpady z produkcji rolniczej. W tym wypadku biogaz jest produkowany z obornika, gnojowica, z poplonów oraz przeterminowanej żywności lub paszy.

– Dowiedziałam się, iż ewentualna biometanownia ma powstać przy obwodnicy, na terenach inwestycyjnych. Rozmowy o tej instalacji toczą się już od kilku tygodni z burmistrzem Miłoszem Krokiem – informuje Ewelina Osadczuk.

Wytwarzany gaz z biometanowni ma być oczyszczany i wtłaczany do istniejącej sieci gazowej. Substraty (obornik, gnojowica i inne) mają być dowożone od rolników z ich gospodarstw rolnych maksymalnie oddalonych w promieniu 30 km od biometanowni. W wypadku lokalizacji w Grodkowie planowana jest inwestycja o mocy 5 megawatów.

– Poinformowano mnie, iż ze względu na moc, jaka jest planowana, cała instalacja zajmie około 5 hektarów – dodaje radna.

Na czwartkowym (15-05) spotkaniu radni mają być poinformowani o szczegółach planowanej inwestycji oraz ewentualnie zaproszeni do zwiedzania podobnych instalacji. Niestety w Polsce nie ma jeszcze takich z wyjątkiem jednej, testowej, o mocy 0,5 megawata w miejscowości Brody (Wielkopolska), która należy do Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Podobne zakłady do planowanego w Grodkowie, o mocy minimum 5 megawatów, są zlokalizowane za granicą, w Niemczech czy Holandii. W Polsce inwestor planuje wybudowanie około 80 takich instalacji.

– Przedstawiciel inwestora przekonywał mnie, iż cały substrat (obornik, gnojowica i inne odpady spożywcze) jest rozładowywany w halach. Nic nie zostaje rozładowywane poza obiektem. To ma zapobiec rozprzestrzenianiu się odoru i przykrych zapachów z instalacji. Te wyjazdy studyjne są po to, żeby pokazywać jak to w rzeczywistości działa. Ja sobie nie potrafię wyobrazić, iż tego przykrego zapachu nie będzie się odczuwało, ale czekam na spotkanie. Może na nim więcej się wyjaśni – tłumaczy radna Ewelina Osadczuk z Wierzbnika.

Cała inwestycja jest warta około 50 milionów euro. Ma dać pracę około 10 osobom, ale korzyści mają odnosić też okoliczni rolnicy, którzy będą oddawać substrat (obornik, gnojowica, poplony i inne) oraz odpady spożywcze do instalacji. Umieszczenie jej przy obwodnicy ma spowodować mniejszą uciążliwość dla mieszkańców.

– Oczywiście wizja podatku dla gminy jest kusząca, bo według szacunków ma to być około 4 milionów złotych rocznie. Tylko trudno mi sobie wyobrazić, iż instalacja przetwarzająca rocznie około 100000 ton bioodpadów i obornika nie będzie w ogóle odczuwalna i uciążliwa w jakiś sposób dla mieszkańców. Ważne, żeby wizja korzyści nie przesłoniła opinii mieszkańców. Bez ich opinii nie wyobrażam sobie zgody na taką inwestycję. Po spotkaniu z inwestorem, kiedy zdobędę więcej wiedzy i poznam szczegóły, będę starała się w jak najszerszy sposób poinformować mieszkańców – deklaruje Ewelina Osadczuk.

Radna uważa, iż w takiej sprawie powinny odbyć się szerokie konsultacje z mieszkańcami gminy. Tylko ich zgoda może oznaczać przyzwolenie na inwestycję. Do sprawy będziemy powracać.

Idź do oryginalnego materiału