Po miesiącu poufnych negocjacji koalicyjnych lider największej bułgarskiej partii parlamentarnej GERB, były premier Bojko Borysow ogłosił wczoraj koniec prób porozumienia.
Oznacza to, iż Bułgarię stanęła wobec konieczności przeprowadzenia kolejnych, ósmych już od kwietnia 2021 r. wyborów parlamentarnych. Trudno jednak oczekiwać, iż tym razem przyniosą one trwałe rozwiązanie przedłużającego się politycznego pata w tym kraju.
Władzę w kraju od kwietnia sprawuje tymczasowy premier Dimityr Gławczew, który stoi na czele drugiego już rządu tymczasowego.
Rozmowy koalicyjne zakończyły się fiaskiem
Negocjacje od miesiąca prowadził GERB z trzema mniejszymi siłami politycznymi: centrową Demokratyczną Bułgarią, lewicową Bułgarską Partią Socjalistyczną i populistycznym ugrupowaniem Jest Taki Naród. Wcześniej wszystkie cztery partie zgodziły się na pewne ustępstwa i zadeklarowały gotowość do konsensusu. Ostatecznie jednak nie udało im się osiągnąć porozumienia.
Do zerwania negocjacji doszło wczoraj (5 stycznia) po odrzuceniu przez Demokratyczną Bułgarię proponowanego kandydata na szefa rządu. Był nim przedstawiciel GERB, były szef parlamentu Rosen Żelazkow. Wcześniej były premier Bojko Borysow zgodził się, iż ustąpi i nie będzie próbował znowu zająć tego stanowiska, podkreślił jednak, iż należy się ono jego partii. Propozycja została odrzucona.
Wybory w marcu lub kwietniu
Po nieudanych negocjacjach ma się rozpocząć przewidziana przez konstytucję procedura kolejnych prób formowania rządu, ale w tak podzielonym parlamencie nie ma szans by osiągnąć cel. Media informują, powołując się na przewidywania obserwatorów bułgarskiej sceny politycznej, iż wybory odbędą się pod koniec marca lub w kwietniu, co przewidywano już bezpośrednio po październikowych wyborach.