Wszyscy czekali z napięciem, oto bowiem cała firma miała przejść szkolenie, które nosiło tytuł
VIEFALT, GLEICHBERECHTIGUNG UND INKLUSION.
Pan Jan pracował w firmie już od dwudziestu lat, jednak czegoś takiego jeszcze nie było.
Do pokoju wszedł gruby niski murzyn, ktorego wypolerowaną łysinę przykrywała zielona czapka z czerwoną gwiazdą i napisem DERG.
Rzekł on głosem nieprzyzwyczajonym do znoszenia sprzeciwu:
- To być test z fifaltu, glajchbergechtugungu-gungu i undu inkluzjonu. Wy potrzebować zdać tego testa.
"Towarzysz Dergulec" - pomyślał pan Jan.
Ten oto Towarzysz Dergulec rozłożył projektor, i rozpoczął monolog:
- Jak my wiedzieć z nieomylne objawienia towarzysza Darwina, biała człowiek być najniższa stadiumem rozwoja i najbardziej bardzo podobna do małpa, i bardzo agresywna. Wy się wstydzić! Wy wysysać rasizma z mlecza matki! Wy mieć na sumienie piętno kolonializma! Wy klękać przed my i przepraszać!
I dodał:
- A teraz test praktyczny.
Drzwi się otwarły, i wszedł nimi brodaty Arab w turbanie z karabinem w ręku.
Zastrzelił on siedzącego najbliżej drzwi kursanta krzycząc "allah akbar!".
(Wszyscy byli zbyt przestraszeni by cokolwiek zrobić. Bali się nie Araba, ale paragrafu za nieproporcjonalną obronę.)
Towarzysz Dergulec zapytał ze złośliwym uśmieszkiem:
- Kto być winna?
Ktoś odpowiedział:
- Ten Arab.
I Dergulec wyciągłszy pistolet zastrzelił delikwenta:
- Błąd, który ty przypłącić przez życie! To on być winna, bo on być biała człowiek, on być rasist! On prowokować jego rasizmem!
"Tak, to będą naprawdę ciężkie szkolenia" - pomyślał pan Jan.