Uzurpatorowi Nawrockiemu pomyliły się role. Chciałby być dyktatorem

1 dzień temu

Karol Nawrocki, człowiek bez mandatu, bo przez cały czas nie wiemy kto wygrał wybory, a mimo to siedzący w pałacu prezydenckim, najwyraźniej pomylił demokrację z żyletą. Każdy jego ruch pokazuje, iż marzy mu się rola dyktatora – władcy absolutnego, który nie musi liczyć się ani z wolą narodu, ani z prawem. Teraz siedzi i z bandą swoich nieudaczników wymyśla nowe ustawy, jakbyśmy mało mieli obecnych.

Nawrocki próbuje stawiać się ponad wszystkimi instytucjami państwa. Zamiast pełnić funkcję reprezentacyjną, jaką w demokracji ma prezydent, zachowuje się tak, jakby chciał jednym podpisem rządzić Polską. To już nie jest polityka – to mania wielkości, która jest nie tylko głupia ale i groteskowa. Wygląda na to, iż zaraził się tym od swojego guru, którego też zdradzi – Jarosława Kaczyńskiego. Ten sam styl, ten sam ton: my wiemy lepiej, naród ma siedzieć cicho, a „wódz” i jego namiestnicy mają decydować o wszystkim. Tyle iż Polska to nie partyjna spółka i nie prywatny biznes, w którym można ustawiać reguły pod własne ambicje.

Społeczeństwo, które raz już powiedziało „dość” rządom PiS-u, nie da się nabrać na tanią sztuczkę z uzurpatorem w roli głowy państwa. Nawrocki zapomina, iż Polacy mają długą tradycję walki z autorytaryzmem. Kto próbuje nam wciskać but dyktatora, prędzej czy później ląduje na śmietniku historii.

Dlatego dziś trzeba jasno powiedzieć: Karol Nawrocki nie jest prezydentem, ale uzurpatorem. Jest zagrożeniem. Polska nie potrzebuje samozwańczego dyktatora, tylko prawdziwego przywódcy, który będzie służył narodowi, a nie własnym chorym ambicjom. Na szczęście mamy Donalda Tuska, który jest odpowiedziany i rozsądny – nie sprzeda Polski ani Rosjanom ani Amerykanom i dba o nasz interes.

Idź do oryginalnego materiału