Utrata pracy, reputacji, a choćby więzienie. Od 1 stycznia 2026 roku wszystko wyjdzie na jaw. Zaczną się masowe weryfikacje

2 godzin temu

Od 1 stycznia 2026 roku zacznie się masowa weryfikacja pracowników. Nowe przepisy przygotowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego mają zmienić rynek pracy. Dla jednych to długo oczekiwane narzędzie walki z nieuczciwymi pracownikami. Dla innych – potencjalna katastrofa zawodowa.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Rewolucja w weryfikacji wykształcenia

Projekt nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym to odpowiedź na rosnący problem fałszywych dyplomów. Jak informuje Ministerstwo Nauki, przez lata uczelnie nie mogły potwierdzać autentyczności dokumentów, bo blokowały to przepisy o ochronie danych osobowych i stanowisko Prezesa UODO. Teraz to się zmieni.

Od 2026 roku każdy pracodawca będzie mógł zwrócić się do uczelni o potwierdzenie, czy dany dyplom rzeczywiście został wydany. Wystarczy imię, nazwisko i numer dokumentu. Uczelnia będzie zobowiązana udzielić odpowiedzi w określonym terminie.

Weryfikacja obejmie nie tylko świeżych absolwentów, ale również osoby, które skończyły studia w latach 70., 80. czy 90. Jak podkreślają eksperci, to prawdziwa rewolucja – po raz pierwszy w historii państwo da pracodawcom narzędzie, które może ujawnić wieloletnie oszustwa.

47 zł za sprawdzenie prawdy

Jak informuje resort, każda weryfikacja będzie odpłatna – dokładnie 1 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli około 47 zł. Pieniądze trafią do uczelni, które mają w ten sposób pokryć koszty obsługi wniosków.

Dla małych firm to symboliczna kwota, dla dużych korporacji – nowy element budżetu HR. Przykładowo, firma zatrudniająca 500 osób i prowadząca 100 rekrutacji rocznie może wydać na same weryfikacje kilka tysięcy złotych. Ale, jak podkreślają specjaliści z branży rekrutacyjnej, to wciąż taniej niż ryzyko zatrudnienia osoby z fałszywymi kwalifikacjami.

Archiwa sprzed pół wieku

W Polsce co roku wydaje się około 299 tysięcy dyplomów. Według danych ministerstwa nauki, w archiwach uczelni znajduje się kilkanaście milionów dokumentów wydanych od lat 70. Nowe przepisy obejmą wszystkie – także te papierowe, sprzed dekad.

Uczelnie mają rok na przygotowanie się do zmian. Muszą zdigitalizować archiwa, przeszkolić pracowników i stworzyć systemy do elektronicznej weryfikacji. Uniwersytet Warszawski przyznaje, iż to „kolosalne wyzwanie organizacyjne”, bo część dokumentów przechowywana jest w piwnicach i archiwach papierowych.

Digitalizacja setek tysięcy dyplomów to koszt liczony w milionach złotych. Ministerstwo zapowiada jednak, iż uczelnie będą mogły korzystać z dotacji i funduszy unijnych na cyfryzację dokumentacji.

Fałszywy dyplom? Ryzyko już nie do ukrycia

Nowe przepisy uderzą przede wszystkim w osoby, które przez lata posługiwały się fałszywymi dokumentami. Od 2026 roku każda firma będzie mogła sprawdzić autentyczność dyplomu swojego pracownika. jeżeli dokument okaże się podrobiony, konsekwencje będą poważne – od zwolnienia dyscyplinarnego po odpowiedzialność karną.

Zgodnie z kodeksem karnym za posługiwanie się fałszywym dokumentem grozi do 5 lat więzienia. Dodatkowo pracodawca może domagać się zwrotu wynagrodzenia, które dana osoba otrzymywała niesłusznie, a także dochodzić odszkodowania za szkody wynikłe z braku wymaganych kwalifikacji.

Jak podkreśla portal prawo.pl, problem nie dotyczy tylko pojedynczych przypadków. W ostatnich latach ujawniono dziesiątki spraw, w których fałszywe dyplomy funkcjonowały w obiegu – szczególnie w branży budowlanej, medycznej i edukacyjnej.

Kogo dotkną kontrole

Największe ryzyko poniosą osoby zatrudnione na stanowiskach wymagających formalnego wykształcenia: inżynierowie, lekarze, pielęgniarki, księgowi, nauczyciele, audytorzy i prawnicy.

Firmy planują weryfikować nie tylko nowych kandydatów, ale też dotychczasowych pracowników. Działy HR przygotowują procedury określające, kiedy weryfikacja jest konieczna. W niektórych branżach – jak budownictwo czy opieka zdrowotna – stanie się ona obowiązkowym etapem procesu rekrutacyjnego.

Jak wskazuje przykład jednej z warszawskich firm, planowana jest kontrola wszystkich 200 pracowników z wyższym wykształceniem. Weryfikacja dyplomów ma się odbywać etapami, w porozumieniu z uczelniami. Dla wielu osób, które „upiększyły” swoje CV, to może oznaczać koniec kariery.

Uczciwi kandydaci mogą zyskać

Ministerstwo Nauki przekonuje, iż celem reformy jest ochrona uczciwych pracowników i zwiększenie zaufania na rynku pracy. Osoby, które rzeczywiście zdobyły dyplom, nie mają się czego obawiać – wręcz przeciwnie. Ich pozycja w procesach rekrutacyjnych się wzmocni.

Nowe przepisy mają też uporządkować relacje między uczelniami a pracodawcami. Po latach biurokratycznych blokad wreszcie powstanie jasna ścieżka prawna, która umożliwi weryfikację danych.

Jak podaje resort, rozwiązanie powstało po konsultacjach z przedstawicielami pracodawców, którzy od dawna apelowali o stworzenie narzędzia do potwierdzania kwalifikacji. Zmiana ma również ograniczyć nieuczciwą konkurencję na rynku pracy.

Co to oznacza dla ciebie

Jeśli masz dyplom – zachowaj spokój. o ile jednak kiedykolwiek „podrasowałeś” swoje CV, to ostatni moment, by naprawić błąd. Od 2026 roku nie będzie już miejsca na półprawdy. choćby dyplomy sprzed 40 lat zostaną sprawdzone, a uczelnie będą miały obowiązek odpowiedzieć na każde zapytanie.

Pracodawcy zyskają potężne narzędzie weryfikacji, a uczciwi pracownicy – większe bezpieczeństwo. Ci, którzy przez lata budowali karierę na fałszywych dokumentach, mogą jednak zapłacić najwyższą cenę: utratę pracy, reputacji i wolności.

Idź do oryginalnego materiału