Ustawa odorowa wróciła. W innych krajach są już takie rozwiązania

5 godzin temu

Resort klimatu zapowiedział, iż w 2025 r. na tapetę będzie wzięta ustawa odorowa. Konieczność uchwalenia tego dokumentu jest omawiana cyklicznie co kilka lat, jednak dotąd przez cały czas nie pojawiły się żadne konkretne zmiany. Być może warto, by rząd wziął przykład z rozwiązań zastosowanych w innych państwach.

Projekt ustawy o przeciwdziałaniu uciążliwościom zapachowym w rolnictwie i innych gałęziach gospodarki ma dotyczyć przede wszystkim wielkoskalowych ferm, ale jego przepisy będą dotyczyć biogazowni.

Prace już trwają

Ustawa odorowa określa normy stężenia odorantów oraz minimalne odległości inwestycji rolniczych od zabudowań mieszkalnych. W krajach takich jak Włochy, Holandia czy Niemcy funkcjonują podobne rozwiązania prawne. Dokument będzie powiązany z obowiązkiem, jaki pojawi się dla gmin od 2026 r., czyli z koniecznością uchwalenia planu ogólnego, w którym ujęte zostaną lokalizacje dla hodowli zwierząt.

8. Kongres Biometanu

Piotr Łyczko, wicedyrektor departamentu ochrony powietrza i negocjacji klimatycznych w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, w lutym informował, iż realizowane są prace nad sfinansowaniem ekspertyzy, która określi poziomy emisji stężenia zapachowego dla wybranych gałęzi przemysłu i przedsięwzięć mogących powodować uciążliwości zapachowe. Dokument ma powstać do końca III kwartału 2025 r., a w IV kwartale zostanie zaproponowany projekt ustawy.

Przedstawiciel MKiŚ zaznaczył, iż jednoznaczne ustalenie uciążliwości zapachowej jest trudne i nie musi mieć korelacji z przekraczaniem norm toksyczności. Przypomniał także o podobnej propozycji, którą procedowano od 2021 r. Wówczas wymóg przybrał wymiar odległościowy i wynosił 500 m, jednak do końca poprzedniej kadencji Sejmu nie udało się przeprocedować tej ustawy. Warto zaznaczyć, iż naukowcy zajmujący się badaniami nad odorowością nie są zwolennikami rozwiązań opierających się na sztywnych ramach odległościowych. Przykładem wdrażania dobrych praktyk w ocenianiu tego parametru mogą być Włosi, którzy skrupulatnie sprawdzają potencjalna uciążliwość.

Badania nad odorowością we włoskim wydaniu

Jednym z państw posiadających swoją metodologię na rozwiązanie problemu uciążliwych zapachów są Włochy. Tam każdy region posiada indywidualne rozporządzenia dotyczące ilości emitowanych odorów. Funkcjonuje także kilka metod kontrolowania tego parametru.

– Znajdujemy się akurat w Lombardii, czyli w centrum północnych Włoch i typowo przemysłowym regionie. W związku z tym przepisy dotyczące stężeń – nie tylko odorotwórczych – są tu bardziej zaostrzone niż w innych częściach Włoch – wyjaśnia Mateusz Nowak, doktorant z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Normy wyznaczane są nie tylko przez prawo krajowe, ale również europejskie – dodaje.

Te normy w skali kontynentalnej określają dedykowane ustawy. Kluczowym miernikiem jest Europejska Jednostka Zapachowa (ouE). Wyznacza ona tzw. progi wyczuwalności, czyli stężenia wielu różnych substancji, z których składa się odór. Normy są określane poszczególnie dla chociażby związków amoniaku czy siarkowodoru, ale bierze się pod uwagę także mieszaniny różnych substancji.

– Obecnie, podczas realizowanego stażu, zajmujemy się badaniami odorowości na Università degli Studi di Milano. Analizy te rozpoczynają się od dostarczenia do laboratorium reprezentatywnych prób substratu lub pofermentu. Następnie substancje te niezwłocznie poddawane są różnym badaniom, których celem jest określenie stopnia uciążliwości zapachowej danego materiału. Mówiąc obrazowo, prowadzone badania mają na celu określenie intensywności zapachowej analizowanej substancji – tłumaczy Wiktor Bojarski, doktorant z UP w Poznaniu. – Pracujemy w tych ocenach na bazie norm i metod, jakie stosowane są w systemie włoskim i europejskim – dodaje.

Jak wyjaśniają naukowcy, cały proces oceny rozpoczyna się od pobrania prób powietrza z określonej powierzchni analizowanego materiału. Zabieg ten przeprowadza się z wykorzystaniem specjalistycznej aparatury.. Następnie próbki kierowane są na tzw. elektryczny nos. Jest to urządzenie mogące określić spektrum zapachowe w oparciu o zmienną rezystancję związków odorowych znajdujących się w próbce pobranego powietrza. Elektryczny nos nie jest jednak w stanie bezpośrednio ustalić, czy dana substancja śmierdzi.

Czytaj też: Biogazownie i biometanownie muszą powstawać szybciej

Nie istnieją mierzalne i uniwersalne metody oceny uciążliwości zapachowej, ponieważ poczucie odorów jest subiektywne. Z tego powodu na dalszym etapie badań przeprowadza się tzw. panel test, w którym biorą udział paneliści, czyli reprezentatywna grupa osób. Ich zadaniem jest określenie czy dana próbka powietrza „śmierdzi”. Analizowane są także próbki pobranego powietrza o różnym stopniu rozcieńczenia, aby określić próg uciążliwości zapachowej.

Prace nad wyznaczaniem standardów angażują więc także tych najbardziej zainteresowanych utrzymaniem niskiego poziomu odoru – stronę społeczną.

W Polsce ustawa odorowa dopiero powstaje, jednak przykłady bardziej doświadczonych państw z pewnością może stanowić cenną lekcję. Ponadto – jej powstanie może poprawić nastroje społeczne względem inwestycji biogazowych.

– Myślę, iż ustawa odorowa to prawo, które musi się pojawić w Polsce, ponieważ w innym przypadku trudno będzie przekonać mieszkańców rejonów, w których mają powstać nowe instalacje biogazowe i biometanowe, o tym iż instalacja nie będzie dla nich uciążliwa – ocenia Mateusz Nowak.

Zdjęcie: Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału