Karol Nawrocki nienawidzi się uśmiechać. Jego uśmiech jest przyklejony, sztuczny, wyćwiczony siłą na potrzeby kampanii. Uśmiech człowieka, który chce być prezydentem. Ale pod tą gładką maską kryje się czyste zło i coś znacznie bardziej mrocznego — cynizm, kłamstwo i duchowa pustka. A może choćby więcej: obłuda tak doskonała, iż staje się służbą samemu szatanowi.
„I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości.” (2 Kor 11,14)
Karol Nawrocki chce uchodzić za człowieka wartości, za „obrońcę tradycji”. Ale każdy, kto ma oczy, widzi, iż to jest tylko zasłona dymna. Prawdziwe oblicze Nawrockiego to zimny wyrachowany aparatczyk, który nie wahał się wyłudzić mieszkania od starszego człowieka, kłamać publicznie, a potem z uśmiechem twarzy i Biblią w dłoni stanąć przed kamerami.
„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Jesteście podobni do grobów pobielanych – z zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz pełne są kości trupich i wszelakiego plugastwa.” (Mt 23,27)
Nawrocki to obrzydliwy faryzeusz naszych czasów — mówi o moralności, a sam żyje jak duchowy złodziej. Nie ma w nim autentyzmu, nie ma pokory, nie ma prawdy. Jest tylko strategia, PR, polityczna kalkulacja. Ludzie patrzą na jego „miły” wyraz twarzy i nie rozumieją, iż za tym uśmiechem czai się coś, co Ewangelia nazywa wprost: fałszywy prorok.
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.” (Mt 7,15)
Szatan, diabeł, obrzydliwy człowiek — oto idealny opis Karola Nawrockiego. Jego retoryka ma uspokajać, jego spojrzenie ma dawać wrażenie spokoju. Ale to spokój śmierci — duchowej i moralnej. Pod tym uśmiechem nie ma dobra, tylko żądza władzy, pycha i chciwość. Czy to nie jest właśnie styl samego Księcia Ciemności?
„Wasza mowa niech będzie: ‘tak – tak, nie – nie’, a co ponadto jest, pochodzi od Złego.” (Mt 5,37)
A ile razy Karol Nawrocki powiedział „tak”, gdy robił „nie”? Ile razy mówił „szacunek”, a odbierał ludziom godność? Ile razy mówił „prawda”, a głosił cyniczne kłamstwo? To nie są drobne polityczne błędy. To jest świadome i powtarzalne działanie wbrew dobru, wbrew Ewangelii, wbrew ludziom.
Karol Nawrocki to nie uśmiechnięty konserwatysta. To zimny manipulator. Sługa systemu. Człowiek, który fałszem i obłudą zasłania duchową pustkę.
I choć stara się grać świętego — to właśnie takich ludzi Jezus nazywał „synami zatracenia”.
Polska zasługuje na prezydenta, który mówi prawdę, nie boi się sumienia, i nie chowa pod maską uśmiechu ciemnych intencji. Nie wybierajmy uśmiechniętej twarzy zła. Nie dajmy się zwieść fałszywemu prorokowi w marynarce od krawca.
Za tym uśmiechem kryje się nie człowiek wiary. Kryje się duch obłudy, duch zdrady, duch zła. A jak powiedział Jezus:
„Nie możecie służyć Bogu i mamonie.” (Mt 6,24)
Nawrocki już wybrał. My wybierzmy inaczej.