USA: Polaryzacja ponad wszystko

1 rok temu

Kapitalizm zawiódł młode pokolenie Amerykanów, które wie, iż będzie miało gorzej niż poprzednie generacje


Eliza Sarnacka-Mahoney


W którym miejscu jest dziś Ameryka na linii od globalnego hegemona do państwa walczącego z tendencjami rozsadzającymi je od środka?
– Obserwujący Amerykę z zewnątrz, a szczególnie z naszej części Europy, widzi globalne imperium. Amerykanin zaś, jeżeli sięga pamięcią nieco dalej w przeszłość – raczej kraj, który najlepsze lata ma za sobą. Widzi ogromne podziały polityczne, biedę i niesprawiedliwość dotykające miliony ludzi, bałagan i dysfunkcjonalny model ustrojowy. Dlatego nie wyklucza choćby nowego podziału, jeżeli nie wojny domowej.

I dlatego liderzy obu największych partii, Trump i Biden, obiecują powrót do tego, co już było? Trump mówi, iż „uczyni Amerykę znów wielką”, Biden, iż „Ameryka wróci na swoje miejsce”.
– Politycy wiedzą, co wyborca chciałby od nich usłyszeć. A wśród wyborców nie brakuje tych, którzy chcą większej stabilizacji, czasów sprzed globalizacji, mniejszych nierówności. Kandydaci na prezydenta grają więc oczywiście na tej tęsknocie, ale nie tylko. Bo język „powrotu do przeszłości” mówi też o realnych problemach: spadku realnych płac, mniejszej sile nabywczej przeciętnej pensji, słabszej przewadze amerykańskiego konsumenta nad resztą świata itd. Nie dla wszystkich klas społecznych, regionów czy pokoleń zmiany wywołane przez globalizację były korzystne.

A do tego dochodzi poczucie schyłkowości związane z pozycją globalnego hegemona…
– Tak. Ale też nie można o tym rozmawiać bez wspomnienia o różnicach pokoleniowych, które pozwalają zrozumieć podziały we współczesnej Ameryce. Pokolenia, które pamiętają czasy bezkonkurencyjnej dominacji USA w świecie, są czasem zabetonowane w swojej nostalgii. Ci ludzie pamiętają, iż było dobrze, sami się czegoś dorobili, więc są w bardzo wygodnej pozycji do narzekania – bo choćby jeżeli się pogorszy, ich samych to już nie dotknie aż tak bardzo. Starsze pokolenie jest również dość odporne na krytykę Ameryki. Z kolei młodsza generacja – odwrotnie. Żywo interesuje się tym, co dzieje się gdzie indziej na świecie, i ma świadomość, iż są kraje, w których w wielu sferach życia państwo i społeczeństwo są urządzone lepiej niż USA. Wie, iż system ekonomiczny jest egalitarny, instytucje publiczne działają tam sprawniej, a ochrona zdrowia czy edukacja są bardziej dostępne. I zastanawia się, co i jak w systemie zmienić, by żyło się lepiej. To tworzy interesujące rozłamy psychologiczne w amerykańskim społeczeństwie. Bo młodsi są także dużo bardziej skłonni przychylać się do głosów krytyki wobec USA na arenie globalnej. Czasami wręcz przyjmują tę krytykę USA i negatywne opinie o roli Waszyngtonu w świecie aż nazbyt jednoznacznie.

Kontrakt społeczny, który obiecywał każdemu kolejnemu pokoleniu lepsze życie, załamał się?
– Myślę, iż tak. Kapitalizm w jego obecnym wcieleniu przestał się sprawdzać. Mechanizmy, które kształtują system ekonomiczny w USA, zawiodły ludzi – generują olbrzymie nierówności i podziały społeczne bez nadziei, iż ten trend się odwróci, prowadzą do pauperyzacji milionów. Kurczy się klasa średnia, a ludzie, którzy do niej dziś należą, mogą sobie z jednej pensji pozwolić na dużo mniej niż w poprzednich pokoleniach – stoją za tym twarde wyliczenia. Rzesze osób ciężko i uczciwie pracujących, zamiast awansować ekonomicznie, trafiają zaś do grupy zwanej…

…pracującymi biednymi?
– No właśnie. Bo tak to się nazywa, gdy pracujących na cały etat – i o nich również piszę w książce – nie stać na wynajem dwupokojowego mieszkania. Od kilkunastu lat w niektórych stanach nie podnoszono godzinowej stawki minimalnej – mamy za sobą najdłuższy okres w historii, gdy nie podniesiono jej także na poziomie federalnym. Są branże, np. gastronomia, w których pracownik, aby zarobić na mieszkanie nie w najdroższej, ale zwyczajnej okolicy, musiałby pracować 80-90 godzin w tygodniu – to jest zwyczajnie nierealne w XXI w. I tu wracamy do tego, jak młodzi Amerykanie postrzegają świat. Widzą, iż w zamożnych państwach Europy nie jest może idealnie, ale na tyle udało się uregulować rynek pracy, mieszkań czy system edukacji, iż młodym łatwiej wejść w dorosłość. jeżeli więc kontrakt społeczny polega na tym, iż elity polityczne uzyskują legitymację w zamian za walkę o lepsze życie przyszłych pokoleń, to dziś Waszyngton wypełnia to zobowiązanie bardzo nieudolnie. A z braku wizji bierze się to, iż obie partie nawołują dziś do powrotu do przeszłości.

To coś, w co Polacy mogliby nie uwierzyć, ale są okresy, gdy prezydent Biden – „przywódca wolnego świata” – ma choćby gorsze notowania, niż miał w tym samym momencie kadencji Donald Trump. Polityka zagraniczna wobec Ukrainy, NATO, Rosji, energetyki nie jest dla sympatii wyborców tak istotna jak np. inflacja.
– Ale też polaryzacja stała się tak olbrzymia, iż żaden przywódca – czy to demokrata, czy republikanin – nie ma już szans na szerokie zaufanie społeczne. Te wyniki siłą rzeczy są więc wypaczone względem czasów Reagana czy Kennedy’ego. choćby najlepszy prezydent demokratyczny nie znajdzie poparcia u zwolenników republikanów i na odwrót. Pole kompromisu się zawęża, nie tylko na poziomie Kongresu. Polaryzacja, co może choćby gorsze, jest już w polityce lokalnej i na poziomie bliskim człowiekowi, gdzie dotychczas załatwiało się większość rzeczy. Powoduje ona, iż jedni będą bezmyślnie bronić wszystkiego, co zaproponują republikanie, drudzy zaś wszystkiego, co wyjdzie z obozu demokratów.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 28/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.


Eliza Sarnacka-Mahoney – dziennikarka i pisarka, z wykształcenia anglistka, związana z mediami w Polsce i USA, korespondentka amerykańska i publicystka m.in. „Dziennika Gazety Prawnej”, „Przeglądu”, „Nowego Dziennika” (Nowy Jork), „Gazety” (Toronto) specjalizująca się w zagadnieniach społecznych i politycznych, a także ekspertka ds. dwujęzycznego wychowania związana z portalem edukacyjno-kulturalnym Dobra Szkoła NY w Nowym Jorku. Autorka nagradzanych książek publicystycznych, poetyckich i powieści. Ostatnio wydała „Amerykański reset. Stany (jeszcze) Zjednoczone od podszewki”. Mieszka w Kolorado.


Fot. Krzysztof Żuczkowski

Idź do oryginalnego materiału