Stany Zjednoczone i Unia Europejska ogłosiły porozumienie ramowe w sprawie wzajemnego, sprawiedliwego i zrównoważonego handlu. Ma ono położyć fundament pod zmniejszenie napięć w relacjach gospodarczych. Dla Europy oznacza to jednak istotne ustępstwa i zwiększone koszty.
Wspólne oświadczenie to efekt intensywnych negocjacji, które unijny komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič prowadził z sekretarzem handlu USA Howardem Lutnickiem i przedstawicielem handlowym Jamiesonem Greerem. Dokument rozwija polityczne uzgodnienie osiągnięte 27 lipca podczas spotkania przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen z prezydentem Donaldem Trumpem.
„To konkretne potwierdzenie naszego zaangażowania w handel i inwestycje, które są uczciwe, zrównoważone i korzystne dla obu stron” – podkreślono we wspólnym komunikacie. Dodano, iż celem porozumienia jest „przywrócenie stabilności i przewidywalności w relacjach handlowych i inwestycyjnych UE–USA, z korzyścią dla przedsiębiorstw i obywateli”.
„Unia Europejska zawsze będzie dążyć do najlepszych rezultatów dla swoich obywateli i przedsiębiorstw. W obliczu trudnej sytuacji dostarczyliśmy rozwiązanie dla państw członkowskich i przemysłu, przywracając jasność i spójność w handlu transatlantyckim. To nie koniec procesu – przez cały czas angażujemy się w rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi, by uzgodnić dalsze redukcje taryf, zidentyfikować kolejne obszary współpracy i stworzyć więcej potencjału wzrostu” – podkreśliła von der Leyen.
Amerykańskie cła pozostaną wysokie
Najbardziej wymiernym efektem nowego porozumienia ma być zniesienie przez Brukselę ceł na wszystkie amerykańskie towary przemysłowe. Dodatkowo UE otworzy swój rynek dla szerokiej gamy produktów rolnych z USA.
Sekretarz Handlu Howard Lutnick nie ukrywał zadowolenia z wynegocjowanych warunków. „To już oficjalne. Sfinalizowaliśmy naszą historyczną umowę ramową między USA a UE o wzajemnym, sprawiedliwym i zrównoważonym handlu. UE zgodziła się otworzyć swój rynek wart 20 bilionów dolarów”, napisał na platformie X.
W zamian Waszyngton zobowiązał się do stosowania wyższej z dwóch stawek celnych: „cła zero-za-zero” (amerykańskiej taryfy najwyższego uprzywilejowania MFN) lub 15-procentowego cła na towary z UE.
Stawkę 15% ustalono dla zdecydowanej większości europejskiego eksportu, w tym w sektorach strategicznych, takich jak samochody, farmaceutyki, półprzewodniki czy drewno. Jedynie dla wybranych produktów, m.in. surowców naturalnych niedostępnych w USA (np. korka), części lotniczych, samolotów i leków generycznych, obowiązywać będą wyłącznie stawki MFN.
Zgodnie z zapisami porozumienia, gdy Unia Europejska formalnie wdroży legislacyjne redukcje ceł, Stany Zjednoczone obniżą stawki na samochody i części samochodowe importowane z UE.
Inwestycyjny filar porozumienia: setki miliardów dolarów z Europy do USA
Największym elementem umowy są zobowiązania inwestycyjne Unii Europejskiej. Do 2028 roku Europa planuje zakupy amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego, ropy oraz produktów sektora energii jądrowej o łącznej wartości 750 miliardów dolarów. Dodatkowo UE zobowiązała się do nabycia amerykańskich chipów AI za co najmniej 40 miliardów dolarów.
Dokument zakłada, iż do końca dekady europejskie firmy zainwestują dodatkowe 600 miliardów dolarów w strategiczne sektory USA. Ma to być wyrazem „silnego zobowiązania Unii Europejskiej wobec partnerstwa transatlantyckiego”.
Obie strony uzgodniły również współpracę w zakresie standardów bezpieczeństwa technologicznego, aby – jak ujęto we wspólnym komunikacie – „uniknąć wycieku technologii do państw budzących obawy”.
„Program America First Trade Agenda zyskał najważniejszego partnera handlowego, co stanowi ogromną korzyść dla amerykańskich pracowników, przemysłu i naszego bezpieczeństwa narodowego. Cła powinny być jednym z ulubionych słów Amerykanów” – podkreślił sekretarz handlu Howard Lutnick, akcentując protekcjonistyczny charakter porozumienia.
Samochody, stal i obronność – najważniejsze pola kompromisu
W kwestii stali i aluminium strony nie ogłosiły jeszcze ostatecznego porozumienia, ale zapowiedziały kontynuację rozmów. Rozważane są m.in. mechanizmy kwotowe i wspólne działania mające na celu „uszczelnienie rynków” oraz ograniczenie wpływu globalnej nadprodukcji tych surowców.
Znaczącym elementem porozumienia jest również deklaracja Unii Europejskiej o zwiększeniu zakupów amerykańskiego sprzętu wojskowego i obronnego. W dokumencie zaznaczono, iż transakcje te będą realizowane „przy wsparciu i ułatwieniach ze strony rządu amerykańskiego”, co może oznaczać m.in. preferencyjne warunki eksportowe lub uproszczone procedury.
Obie strony zobowiązały się także do zacieśnienia współpracy w obszarze bezpieczeństwa gospodarczego, obejmującej m.in. kontrolę inwestycji przychodzących i wychodzących oraz koordynację działań w zakresie kontroli eksportu. Jak podkreślono w treści umowy, „to wyraz silnego zaangażowania w partnerstwo transatlantyckie i uznania Stanów Zjednoczonych za najbardziej innowacyjne i bezpieczne miejsce dla inwestycji”.
Wyraźny głos z Waszyngtonu
Howard Lutnick, 41. sekretarz handlu USA, określił zawarte porozumienie mianem „historycznego” i podkreślił jego znaczenie dla gospodarki Stanów Zjednoczonych.
„To już oficjalne. Sfinalizowaliśmy naszą historyczną umowę ramową między USA a UE o wzajemnym, sprawiedliwym i zrównoważonym handlu. UE zgodziła się otworzyć swój rynek wart 20 bilionów dolarów – drugi co do wielkości na świecie, zaraz po wielkich Stanach Zjednoczonych” – napisał na platformie X.
Amerykański sekretarz wyliczał, iż oferta przewiduje zniesienie ceł na wszystkie towary przemysłowe z USA, historyczny dostęp do europejskich rynków dla amerykańskich rolników, rybaków i hodowców, a także 750 mld dolarów na pokrycie zapotrzebowania na energię w Europie w okresie kadencji prezydenta Trumpa. Dodatkowo – zgodnie z dokumentem – przedsiębiorstwa z UE mają zainwestować dodatkowe 600 mld dolarów w nowe przedsięwzięcia w Stanach Zjednoczonych.
„Program America First Trade Agenda zapewnił sobie najważniejszego partnera handlowego, co stanowi ogromną korzyść dla amerykańskich pracowników, przemysłu i naszego bezpieczeństwa narodowego. Cła powinny być jednym z ulubionych słów Amerykanów” – podkreślił Lutnick.
Długoterminowe konsekwencje procesu
Choć porozumienie stanowi istotny krok w kierunku ustabilizowania stosunków handlowych między USA a UE, koszty tej stabilizacji poniesie w głównej mierze europejska strona.
„To dopiero początek procesu, który z czasem może objąć kolejne obszary i jeszcze bardziej zacieśnić naszą współpracę” — zaznaczono w komunikacie.
Porozumienie, prezentowane jako „konkretny dowód zobowiązania do sprawiedliwego, zrównoważonego i wzajemnie korzystnego handlu”, w praktyce przynosi Ameryce większe korzyści. To UE de facto zobowiązuje się do zniesienia ceł na wszystkie amerykańskie towary przemysłowe oraz zapewnienia preferencyjnego dostępu do szerokiego wachlarza produktów rolnych ze Stanów Zjednoczonych.