USA i Turcja po reelekcji Trumpa

myslpolska.info 1 tydzień temu

Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu przyjęty został z mieszanymi uczuciami przez Recepa Tayyipa Erdogana i tureckich islamistów z AKP.

Podczas poprzedniej kadencji jankeskiego potentata Turcja przeprowadziła trzy operacje wojskowe w Syrii, ofensywę w Trypolitanii i wsparła informacyjnie Azerbejdżan podczas zwycięskiej dla niego drugiej wojny o Górny Karabach.

Szczególnie pozytywnie zapisało się w pamięci administracji tureckiej wycofanie wojsk jankeskich z granicy syryjsko-tureckiej w październiku 2019 roku, co umożliwiło Ankarze ekspansję wojskową na wschód od Eufratu. Pozostaje też przez cały czas na stole projekt ropociągu Kirkuk-Ceyhan, którym ropa z północnego Iraku miałaby popłynąć ku Morzu Śródziemnemu przez południową Anatolię.

Więcej wątpliwości w Ankarze budzą zapowiadane nominacje prezydenta-elekta gwiazd i pasów. Typowany na doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz jest szefem lobby kurdyjskiego w Kongresie i przeciwnikiem wycofania się USA z Syrii, postrzegając hipotetyczny przyszły Kurdystan jako „drugi Izrael” – kotwicę zachodniego laicyzmu, nacjonalizmu i nowoczesności pośród patriarchalnych arabskich szczepów. Niezależny Kurdystan wzmacniałby też Iran i Rosję, z którymi Turcja tradycyjnie rywalizuje o wpływy w regionie. Sułtan tymczasem obawia się, iż w przypadku wyniesienia kwestii kurdyjskiej, do tureckiej polityki wrócić mogą prorosyjscy eurazjaci Dogu Perinçeka, przed czym anatolijskiego przywódcę ostrzega polityczny szef NATO-wskiego „głębokiego państwa” w Turcji Devlet Bahçeli – jako faktyczny przywódca Szarych Wilków, zaprosił on Abdullaha Öcalana, w zamian za zwolnienie go z dożywotniego więzienia na wyspie Imrali, do wygłoszenia przemówienia przed Wielkim Zgromadzeniem Narodowym, w którym ten wezwałby Partię Pracujących Kurdystanu do samorozwiązania, co uruchomiłoby proces uregulowania kwestii kurdyjskiej. Jak dotychczas jednak, przywódca nacjonalistów kurdyjskich bezpieczniej czuje się w tureckim więzieniu, niż mógłby być na wolności.

Reis ma też powody do niepokoju z powodu nominacji Marco Rubio na szefa Departamentu Stanu. Prawdopodobny przyszły gospodarz w Foggy Bottom to z kolei szef lobby Gülenowskiego w parlamencie gwiazd i pasów. Jego bliskim przyjacielem jest były koszykarz Ernest Kanter, który dał się zapamiętać jako medialny rzecznik zamachowców z 15 lipca 2016 roku a w tej chwili bardziej niż ktokolwiek inny pracuje nad tym, by polityczne dziedzictwo jego duchowego mentora, liberalnego islamskiego kaznodziei Fethullaha Gülena, przetrwało śmierć swego autora.

Rubio, syn kubańskich emigrantów zarobkowych, w latach studenckich uczęszczający na gejowskie „foam parties” na Florydzie, wpisał już na swoją czarną listę Chiny, Rosję, Iran i Wenezuelę. Niezbyt nagłaśniane ale dobrze znane zainteresowanym są natomiast wzajemna sympatia Erdogana i wenezuelskiego caudillo Nicolása Maduro. Ankarę i Caracas połączyły w związku z tym w ostatnich latach nader bliskie, choć snute raczej dyskretnie, więzi gospodarcze i dyplomatyczne. Na czarną listę byłego striptizera z Glenvar Heights trafić może też zatem, obok innych „reżymów autorytarnych”, także „homofobiczna” administracja w Ankarze.

Budzi to niepokój Reisa, choć najważniejsze będą dla niego decyzje Trumpa w sprawie zataczającego coraz szersze kręgi konfliktu na Bliskim Wschodzie. Zwycięzca listopadowych wyborów prezydenckich w USA zdążył już poprzeć atak Izraela na irańskie instalacje nuklearne, zarazem jednak otworzył się na porozumienie z Republiką Islamską. Ankara może próbować wślizgnąć się w szczelinę powstałą pomiędzy tymi sprzecznymi wzajemnie tendencjami. Porozumienie z 2022 roku zezwalające samolotom z Gwiazdą Dawida latać nad niebem Anatolii nie zostało bynajmniej anulowane. Embargo nałożone przez Turcję na Izrael nie jest przez nią egzekwowane. W przypadku rozszerzenia Porozumień Abrahamowych na Arabię Saudyjską, położona na północnej flance Turcja, będąca też najpewniej jednym z brokerów porozumienia o przerwaniu walk na Ukrainie, mogłaby odbudować stosunki z Tel Awiwem w zamian za powrót do programu F-35.

Drogę wydaje się w tym przypadku przecierać Olaf Scholz, który 12 października zniósł embargo na zakup Eurofigterów przez Turcję. Jeszcze zaś 6 sierpnia turecki Komitet Wykonawczy ds. Obrony pod przewodnictwem Erdogana zatwierdził projekt Stalowej Kopuły (Çelik Kubbe) zakładający integrację wszystkich systemów obrony przeciwlotniczej państwa. Wszystkich, z wyjątkiem zakupionych w 2019 roku od Rosji i dotychczas nigdy nie używanych S-400 – najbardziej zaawansowanych technicznie, najskuteczniejszych i najdroższych. Być może oznacza to przygotowanie przez Ankarę dezaktywacji i rozebrania S-400, które zostałyby następnie odsprzedane temu kto więcej zapłaci. Zakup systemów za 2,5 mld USD i spowodowany tym kryzys w relacjach z USA byłyby ceną geostrategicznego blefu, którym Reis być może posłużył się, dla kupienia zgody gwiazd i pasów na operacje w syryjskim Kurdystanie oraz przymknięcie oczu przez rosyjskiego niedźwiedzia na aktywność Turcji na Zakaukaziu.

Turcy chcą jednak przede wszystkim wrócić na Bliski Wschód. Obawiają się zaś, iż nakręcająca się w tej chwili wymiana ciosów między Izraelem a Iranem jest w rzeczywistości kontrolowaną inscenizacją, przygotowującą grunt pod porozumienie Waszyngtonu z Teheranem podobne do tego z 2015 roku. Persowie otrzymali by wtedy protektorat nad Syrią i udział w kondominiach w Libanie i Iraku. Dla Ankary to zatrważająca perspektywa, Sułtan może więc dokonać kolejnego zwrotu politycznego, by zapobiec jej zniszczeniu. Z Waszyngtonem Ankara może się ścierać w północno-wschodniej Syrii gdzie jankesi opierają się na Kurdach w walce z Państwem Islamskim, zarazem zaś współpracować z USA w północno-zachodniej Syrii, gdzie anatolijska tellurokracja ma najwięcej żołnierzy, stając się sojusznikiem północnoamerykańskiej talasokracji w naciskach na Asada i Rosję. Gwiazdy i pasy przyjęły też pozytywnie turecką interwencję w Trypolitanii, która uniemożliwiła Grupie Wagnera przejęcie kontroli nad Libią.

Na Ukrainie tureckie drony, nieudolność kremlowskiego kierownictwa i błoto ukraińskich stepów złamały rosyjski blitzkrieg na wiosnę 2022 roku. Polityka Ankary była i pozostaje przez cały czas proukraińska, zarazem nie jest jednak antyrosyjska. Turcja pozostała otwarta dla rosyjskich inwestycji, bez których Reis przegrałby majowe wybory prezydenckie. Podejrzliwa niechęć Rubio wobec Ankary już dziś jednak doprowadziła do zmniejszenia wolumenu wzajemnego handlu Turcji z Rosją i może doprowadzić do tego, iż Anatolia przestanie być dla Moskwy platformą do omijania zachodnich sankcji. Sułtan może poświęcić stosunki z Putinem dla ratowania pozycji Turcji na Bliskim Wschodzie i jej dostępu do zachodnich technologii wojskowych.

Dotychczas kremlowskiemu carowi nie podobało się wsparcie Ankary dla Zełenskiego, doceniał jednak, iż Turcja nie zamknęła dla Rosji rynków i przestrzeni powietrznej, co udaremniło zachodni plan zaduszenia Moskwy sankcjami. Waszyngton, Moskwa ani Kijów nie są w pełni usatysfakcjonowane postawą Ankary wobec wojny na Ukrainie, Erdogan jest jednak jedynym który może równocześnie rozmawiać z Bidenem, Trumpem, Putinem i Zełenskim. Oznacza to, iż ewentualne porozumienie o przerwaniu walk na Dzikich Polach zostanie podpisane w Stambule.

Jest jeszcze kwestia afrykańska – marginalna dla USA, ale coraz ważniejsza dla Turcji. Powrót Trumpa oznacza najpewniej zmniejszenie pomocy humanitarnej gwiazd i pasów dla Afryki subsaharyjskiej i oparcie wzajemnych relacji gospodarczych w większym stopniu na inwestycjach prywatnych. Zaangażowanie Waszyngtonu na Czarnym Lądzie będzie miało najpewniej jeszcze wyraźniej antychińskie ostrze. Biały Dom będzie rozwijał koncepcję „kotwic”, opierając się na uprzywilejowanych stosunkach z kluczowymi państwami, zachęcając je do rozszerzania swoich wpływów ale nie angażując się bezpośrednio wojskowo.

Podczas swojej pierwszej kadencji Trump zbudował bliskie relacje z premierem Etiopii Abiyem Ahmedem, które jego sukcesor w Białym Domu zmarginalizował na rzecz zbliżenia z prezydentem Kenii Williamem Ruto. Powrót Trumpa oznacza więc wznowienie starań o włączenie Etiopii, będącej dziś obok Nigerii jednym z biegunów wzrostu gospodarczego w Afryce, do orbity jankeskich wpływów, a odciągnięcie jej od Zhongguó. Trump odejdzie też najpewniej od polityki równego dystansu wobec stron konfliktu w Demokratycznej Republice Konga, jednoznacznie wspierając prezydenta Félixa Tshisekediego przeciwko Rwandzie, mając nadzieję na przekształcenie umiarkowanego sceptycyzmu Kinszasy wobec Pekinu w otwartą wrogość wobec chińskiego smoka. W infrastrukturze należy spodziewać się inwestycji gwiazd i pasów w angolski korytarz Lobito, co miałoby zmarginalizować Europejczyków, i wykorzystania potencjału Starlinka. Protekcjonistyczne zapędy Trumpa mogą natomiast doprowadzić do porzucenia będącego dotychczas ważnym instrumentem Waszyngtonu African Growth and Opportunity Act (AGOA) z 2000 roku.

Aktywność Ankary na tym tle jawi się jako suplementacja obecności Waszyngtonu. Przed nastaniem Erdogana Turcja praktycznie nie istniała w Afryce subsaharyjskiej. Utrzymywała kilkanaście ambasad na około czterdzieści państw. Reis doprowadził do otwarcia tureckich przedstawicielstw w praktycznie wszystkich stolicach regionu. Turkish Airlines latają do niemal wszystkich większych miast, zastępując Air France jako podstawowy łącznik Czarnego Lądu z resztą świata. Turcja, podobnie jak Chiny, buduje w Afryce infrastrukturę, oferuje pomoc wojskową, finansuje rządy nie wymagając od nich liberalnej adaptacji ustrojowej i cywilizacyjnej.

Na początku drugiej dekady XXI wieku Sułtan podjął ambitną próbę restytucji Imperium Osmańskiego w oparciu o Bractwo Muzułmańskie. Ten firmowany przez ówczesnego anatolijskiego ministra spraw zagranicznych Ahmeta Davutoglu projekt zakończył się klęską. Braciom nie udało się zdobyć władzy w Tunezji, Libii ani Syrii. W Egipcie zdobyli ją tylko na chwilę. Rządzony przez nich Sudan najpierw stracił swoje najzasobniejsze południowe prowincje a potem oni stracili władzę nad tym co z niego pozostało. W ostatnim czasie również odnoga Bractwa Muzułmańskiego w Strefie Gazy uległa dewastacji w toku wojny z Izraelem. W roli sojuszników Ankary pozostały jedynie rządy Trypolitanii, Kataru i irackiego Kurdystanu.

Wobec klęski projektu neoosmańskiego Reis zrezygnował z zamiaru przedefiniowania tożsamości międzynarodowej Republiki Tureckiej. Symbolem tej kapitulacji było jego rozstanie z Davutoglu, choć faktyczne przyczyny odejścia ministra spraw zagranicznych (i późniejszego premiera) były głębsze. Kolejną zmienną było niepowodzenie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jeszcze w lutym 2020 roku Erdogan ustąpił Putinowi w syryjskim Idilb. Dwa lata później rozstrzygnęło się, iż moskiewski car nie zdobędzie Kijowa a w Eurazji nie powstanie tellurokratyczna konstelacja geopolityczna, w której Anatolia będzie musiała znaleźć dla siebie miejsce. Projekty dołączenia Turcji do Szanghajskiej Organizacji Współpracy i do BRICS+ Sułtan zaczął traktować analogicznie jak zakup S-400 – nie jako realną geopolityczną alternatywę dla struktur zachodnich, ale jako kartę przetargową w negocjacjach z USA nad poziomem tureckiej autonomii w obrębie tych struktur.

Turcja pozostaje w NATO, nie jest to już jednak to samo NATO co w XX wieku: pojawiły się nieliberalne rządy takie jak turecki i węgierski, gotowe stosować prawo weta dla realizacji własnej racji stanu. Nie istnieje procedura wykluczenia lub zawieszenia w prawach członka Paktu, Waszyngton musi więc liczyć się z autonomią nieliberalnych ośrodków siły. NATO nie jest już dłużej pasem transmisyjnym liberalnej polityki gwiazd i pasów. Zmuszony porzucić neoosmańskie mrzonki, Sułtan ożywia niejako gaullizm, mówiąc jankesom: „Tak, stoimy dwiema nogami w NATO i chcemy w nim pozostać, nie będziemy jednak robić wszystkiego czego oczekujecie i nie zawahamy się skorzystać z prawa weta”. Układ taki rodzi frustrację zarówno w Ankarze jak i w Waszyngtonie, ale rozwój wypadków na świecie skazał Trumpa i Erdogana na pozostanie we wspólnej konstelacji geopolitycznej. choćby jeżeli obydwaj patrzą na siebie nawzajem spode łba.

Ronald Lasecki

fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 51-52 (15-29.12.2024)

Idź do oryginalnego materiału