Upały podkręcają efekty słabej elastyczności rynku energii
Niedopasowanie produkcji energii do zapotrzebowania staje się coraz większym problemem w Europie. System musi podążać za sygnałami cenowymi, aby dopasować popyt do podaży. Wyzwaniem jest wybór odpowiednich działań, zanim "zabawka" się popsuje - pisze Jean-Paul Harreman, dyrektor Montel Analytics.
W ten sposób odnosi się do sytuacji na rynku energii w Europie, zwłaszcza w Hiszpanii, Francji czy Niemczech, na który oddziałują fale upalnej pogody. Towarzyszy im wysoka produkcja energii ze źródeł fotowoltaicznych w ciągu dnia, a także gwałtowny wzrost zapotrzebowania na energię wieczorem, w tym ze strony klimatyzacji.
W efekcie podaż i popyt na energię jeszcze mocniej się rozjeżdżają, co wpływa również na jej ceny. W ciągu dnia coraz częściej śrubują one ujemne poziomy, a wieczorem sytuacja się odwraca. Wieczorne szczyty zapotrzebowania w upalne dni są też dłuższe od standardowych. W efekcie dzienne różnice cen energii rzędu 300-400 euro są coraz powszechniejsze.
Jean-Paul Harreman podkreśla, iż dopasowanie popytu na energię do jej podaży staje się kluczowym wyzwaniem. Odbiorcy, który korzystają z dynamicznych taryf mogą dużo zaoszczędzić, jeżeli w ciągu dnia korzystają z klimatyzacji, ładowania magazynu energii lub samochodu elektrycznego. Podobnie jest w przypadku właścicieli wielkoskalowych magazynów energii, którzy odebraną w ciągu dnia energię mogą sprzedać z dużym zyskiem w czasie wieczornego szczytu.
Zdolności magazynowania energii są jednak wciąż niewielkie, więc wieczorami to elektrownie jądrowe, gazowe czy węglowe muszą przejmować rolę źródeł pokrywających zapotrzebowanie.
Problem w tym, iż większość z nich nie budowano z myślą o tak elastycznej pracy, tylko o stabilnej w podstawie systemu elektroenergetycznego. Częste uruchamianie i wyłączanie nie służy więc ich stanowi technicznemu, co wpłynęło już na kondycję niektórych elektrowni jądrowych we Francji.
Ponadto konwencjonalne elektrownie pracują mniej, więc spadają im przychody ze sprzedaży energii. Jednocześnie są one niezbędne, aby zabezpieczyć dostawy energii, więc rosną koszty związane z rynkami mocy oraz innymi usługami systemowymi. Dyrektor Montel Analytics zaznacza, iż rządy stają przed dylematem, dotyczącym tego, z jaką intensywnością wspierać elastyczność rynku energii, a ile przeznaczać na coraz kosztowniejsze rozwiązania jak np. rynek mocy.
- Europejski system energetyczny jest w tej chwili kształtowany zarówno przez klimat, jak i technologie. Fale upałów nie są już rzadkimi anomaliami, ale regularnymi, systemowymi testami wytrzymałościowymi. Z każdym rokiem margines błędu się zawęża - konkluduje Jean-Paul Harreman.
Hitachi ostrzega przed destabilizacją sieci elektroenergetycznych
Hitachi Energy, największy na świecie producent transformatorów, wskazuje, iż gwałtowne skoki zapotrzebowania na energię, którymi charakteryzują się centra danych obsługujące sztuczną inteligencję (AI), mogą doprowadzić do destabilizacji sieci elektroenergetycznych - podkreśla "Financial Times".
Andreas Schierenbeck, prezes koncernu, w rozmowie z brytyjskim dziennikiem stwierdził, iż rządy muszą ograniczyć gwałtowny wzrost zużycia energii przez firmy technologiczne pracujące nad rozwojem (AI), jeżeli chcą ograniczyć ryzyko poważnych awarii sieci elektroenergetycznych.
Prezes Hitachi Energy wyjaśnił, iż centra danych obsługujące AI bardzo różnią się charakterystyką zużycia energii od typowych centrów. Przykładowo uruchomienie procesu związanego ze szkoleniem algorytmu może spowodować w ciągu paru sekund 10-krotny wzrost zapotrzebowania na energię w stosunku do standardowego. W tak gwałtowny sposób nie zachowują się inni odbiorcy podpięci do sieci.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje, iż zużycie energii elektrycznej w centrach danych do 2030 r. podwoi się w stosunku do obecnego i osiągnie poziom około 945 TWh rocznie, czyli więcej niż aktualnie zużywa Japonia. W Europie rozwój nowych centrów - w obawie o bezpieczeństwo dostaw energii - ograniczyły już Irlandia oraz Holandia.
Z kolei firma konsultingowa Rystad Energy ocenia, iż rozwój sztucznej inteligencji może być bezpieczniejszy dla systemów elektroenergetycznych, jeżeli koncerny technologiczne będą stosować limity związane z wykorzystaniem mocy, a najbardziej energochłonne procesy dotyczące szkolenia AI będą planować na okresy, gdy przewidywany jest nadmiar produkcji z OZE.
W rozmowie z "Financial Times" Andreas Schierenbeck odniósł się również do kwestii rosnącego popytu na transformatory, któremu nie mogą sprostać moce produkcyjne branży. W jego opinii na rozbudowę fabryk i rozładowanie kolejek potrzeba około trzech lat.
Portfel zamówień Hitachi Energy opiewa na 43 mld dolarów, a jeszcze przed trzema laty było "zaledwie" 14 mld dolarów. Koncern zamierza w nowe zdolności produkcyjne zainwestować 6 mld dolarów i do 2027 r. zatrudnić 15 tys. nowych pracowników.
"Piękna ustawa" Trumpa wzmocni paliwa i osłabi OZE
"Jedna wielka piękna ustawa", czyli ustawa budżetowa przygotowana przez administrację Donalda Trumpa, ograniczy rozwój energetyki odnawialnej, a jednocześnie zwiększy preferencje dla gazu, ropy i węgla - analizuje Reuters.
Agencja podkreśla, iż ustawa drastycznie ogranicza dostęp do 30-procentowej ulgi podatkowej dla elektrowni wiatrowych i fotowoltaicznych, która dotychczas była przewidywana do 2032 r. Według nowych przepisów ulga będzie dostępna dla projektów oddanych do użytku do końca 2027 r., ale pod warunkiem spełnienia nowych norm związanych z wykorzystaniem lokalnych łańcuchów dostaw.
Z kolei producenci czystych technologii, np. baterii czy paneli fotowoltaicznych, będą mogli korzystać z ulg, jeżeli spełnią wymagania związane z dostawami surowców. Ponadto anulowane zostaną niewykorzystane dotychczas środki dotacyjne z Inflation Reduction Act, czyli sztandarowej ustawy poprzedniego prezydenta Joe Bidena, wspierającej m.in. inwestycje w czyste technologie.
Sektor ropy i gazu może liczyć na nowe pozwolenia na wiercenia na gruntach federalnych, a także poluzowanie wymagań środowiskowych. W Zatoce Meksykańskiej, przez Trumpa przemianowanej na Zatokę Amerykańską, na dzierżawę ma trafić co najmniej 30 nowych obszarów.
Republikanie chcą też wesprzeć ekspansję przemysłu wydobywczego na terenach arktycznych, zawierając około dzierżaw do 2035 r. Do tego około 25 mld dolarów ma zostać przeznaczone na wydatki związane zakupem przez Straż Przybrzeżną lodołamaczy, samolotów i na rozwój portów, co potencjalnie może pomóc firmom wydobywczym w działalności na tych obszarach
W przypadku węgla ustawa przewiduje objęcie producentów węgla koksowego 2,5-procentową ulgą od kosztów produkcji, z której mogą korzystać dostawcy minerałów krytycznych. Ponadto obniżono - z 12,5 do 7 proc. - stawki opłaty licencyjnej, płaconej przez przemysł węglowy, a także rozszerzono o 1,6 mln hektarów potencjalny obszar gruntów dostępnych pod dzierżawę na działalność górniczą.
Reuters zaznacza, iż przychylniejszym okiem administracja Trumpa spojrzała też na energetykę jądrową, wodną i geotermalną, gdyż projekty w tych technologiach mogą liczyć na ulgi do 2033 r., jeżeli w tym czasie inwestorzy rozpoczną budowy. Ulgi na czystego wodoru będą natomiast obowiązywać do 2027 r., a dla technologii wychwytywania i składowania CO2 ulgi zostaną dopasowane w zależności od tego, czy wychwycone CO2 trafi pod ziemię czy zostanie zutylizowane.
Morskie wiatraki przyhamowały tempo wzrostu
W 2024 r. moc zainstalowana w morskiej energetyce wiatrowej zwiększyła się o 8 GW i osiągnęła poziom 83 GW. Przyrost nowych mocy był jednak znacząco słabszy niż rok wcześniej - informuje Energy Monitor.
Portal powołuje się przy tym na dane Global Wind Energy Council (GWEC) i podkreśla, iż ubiegłoroczny wynik był o 26 proc. niższy od tego, który odnotowano w 2023 r. Siódmy rok z rzędu największym rynkiem były Chiny, a kolejne miejsca zajęły Wielka Brytania, Tajwan, Niemcy i Francja. Ta piątka odpowiadała za 94 proc. mocy oddanych do użytku w 2024 r.
Globalnie w fazie realizacji formalnie znajdują się w tej chwili projekty o mocy 48 GW. Natomiast moc rozdysponowana przez rządy w ubiegłorocznych aukcjach wyniosła rekordowe 56 GW. Natomiast mniejsza moc morskich farm, które w zeszłym roku oddano do użytku, to pokłosie wydarzeń z ostatnich paru lat. Chodzi o pandemiczne i wojenne zawirowania w globalnych łańcuchach dostaw, wysoką inflację, a także o podnoszące koszty kapitału podwyżki stóp procentowych.
Te czynniki doprowadziły do opóźnień, jak i odłożenia na półkę wielu nowych projektów. GWEC odnotował wpływ tych wydarzeń na obniżenie długoterminowych prognoz dla sektora o niemal jedną czwartą. Teraz organizacja podkreśla, iż po ubiegłorocznym rekordzie aukcyjnym dla podtrzymania dobrego tempa rozwoju sektora będzie potrzeba konsekwentna polityka rządów w zakresie ogłaszania kolejnych aukcji.
Energy Monitor wskazuje, iż przy stabilnym rozwoju ugruntowanych rynków, takich jak Europa i Chiny, a także dalszym wzroście na innych rynkach azjatyckich czy w Ameryce Łacińskiej, w 2030 r. branża może oddać do użytku 30 GW nowych mocy. Natomiast w 2033 r. możliwe jest osiągnięcie poziomu 50 GW.
Gdyby ten scenariusz się ziścił, to globalna moc morskiej energetyki wiatrowej przekroczy 440 GW do końca 2034 r., a skumulowany roczny wskaźnik wzrostu wyniósłby w tym okresie około 21 proc.